"Bez zagranicznych pracowników nie damy rady" skarżą się francuscy rolnicy. Ich problemy opisuje "Rzeczpospolita".
A chodzi o bardzo dużą liczbę gospodarstw, bo nawet kilkaset. Zazwyczaj o tej porze uwijali się tam pracownicy z Polski, Ukrainy czy Rumunii. Dziś nie pracuje tam praktycznie nikt.
Efekt? Gnijące truskawki i inne owoce. Problem widoczny jest szczególnie na południu, gdzie dojrzewają one znacznie szybciej niż w północnych regionach kraju.
- Mam teraz 30 pracowników, a potrzebuję 200 i to codziennie. Ci, którzy się zgłaszają nie mają pojęcia o pracy na roli, więc kiedy dzwonią zgłaszając się do pracy, mówię, żeby nie przyjeżdżali - mówi "Le Figaro" jeden z rolników z okolic Paryża.
Skąd taka niechęć do rodaków? - Z rozmów wynika,że zostali bez pracy i chętnie by sobie poodpoczywali za niezłe pieniądze na wsi, zwłaszcza,że pogoda jest taka ładna. A ja potrzebują prawdziwych pracowników, najchętniej Polaków, albo Ukraińców którzy pracowali u mnie rok temu - wyjaśnia.
Według szacunków francuskich instytucji, już w tej chwili brakuje we Francji około 200 tys. pracowników sezonowych. I choć ich sprowadzenie jest już dozwolone, to wielu z nich nie ma jak dotrzeć do Francji. Połączenia lotnicze są odwołane, a transport drogowy znacznie utrudniony.
Zresztą problem dotyczy nie tylko jednego kraju. Podobne trudności ze znalezieniem pracowników mają chociażby gospodarstwa rolne w Belgii czy Hiszpanii.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl