- Zgodnie z projektem ustawy jest przewidziane wystawianie certyfikatów jakości przez firmy wprowadzające węgiel do obrotu, przy czym nie jest wskazane, co ten certyfikat będzie obejmował. Nam zależy, aby mieć gwarancję od PGE na zakupiony węgiel - żeby nadawał się do spalenia w piecach domowych, a jego wartość energetyczna była określona - mówi w rozmowie z money.pl zastępca prezydenta Bydgoszczy Maria Wasiak.
Węgiel z importu
Problem związany z jakością węgla dotyczy najczęściej tego sprowadzanego z Australii i Indonezji. O tym rozmawiamy z właścicielem składu. Mówi on, że węgiel kolumbijski jest już od kilku lat w obrocie i najczęściej jest dobrej jakości.
Mam w swoim składzie polski węgiel i posiadam certyfikat. Na nim mam napisane, że wartość opałowa w MJ/kg wynosi minimum 24, a z węglem z importu jest inaczej. Nie wiem do końca, jaką on ma wartość opałową, ale wydaje mi się, że to maksymalnie 21-23, teoretycznie powinien się palić, ale nie chce. Wziąłem węgiel australijski na próbę, w dokumentach jest napisane, że ma 20 proc. popiołu. Według mnie z wiadra węgla zostało nawet więcej niż wiadro popiołu. Ten węgiel jakby przepalił się, urósł i został biały kamień - komentuje dla money.pl.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
O problemach z jakością pisaliśmy w money.pl. Okazuje się często, że węgiel indonezyjski ma dużą zawartość siarki, a australijski - popiołu. W pierwszym przypadku może to prowadzić nawet do uszkodzenia pieca.
Rząd mówi wprost, że każde oskarżenie o słabą jakość importowanego węgla to po prostu "bzdury". - Węgiel, który importujemy, jest w pełni certyfikowany - powiedział ostatnio w Sejmie wiceminister aktywów państwowych Karol Rabenda. - Nie opowiadajcie bzdur, że ten węgiel się nie pali - dodał. Z kolei premier zapewniał niedawno, że jakość węgla sprawdzana jest trzykrotnie.
Reklamacje
Słynna już historia Bogdana Królika, ogrodnika z Chrzypska Wielkiego, pokazała, że konsumenci nie są bezradni wobec "niepalnego" węgla. Przedsiębiorca zakupił węgiel z jednej z polskich firm, która w sprzedaży miała surowiec z Australii. Kiedy się okazało, że nie da się nim palić w piecu, sprzedawca uznał reklamację i zwrócił Bogdanowi Królikowi pieniądze.
W przypadku węgla kupowanego od pośrednika jest możliwość jego reklamacji. Inaczej być może będzie wtedy, kiedy to samorządy będą pośredniczyć w sprzedaży. Mowa o ustawie, która ma pozwolić gospodarstwom domowym kupić węgiel po niższej cenie, o ile będzie on dystrybuowany przez samorządy.
Pytamy więc Grzegorza Kubalskiego ze Związku Powiatów Polskich, czy gospodarstwa domowe będą mogły zatem reklamować zakupiony przez samorząd węgiel.
W mojej ocenie: nie. Zasada jest następująca - podmiot wprowadzający węgiel do obrotu ma obowiązek przedstawić najbardziej aktualne świadectwo jakości sprzedawanego węgla. Asortyment jest przedmiotem uzgodnień między gminą a dostawcą surowca, ale jakość tego węgla już nie. W związku z czym gminy mają obowiązek kupić węgiel takiej jakości, jaki będzie im przedstawiony, a następnie wprowadzić go do sprzedaży - powiedział Kubalski w rozmowie z money.pl.
Opinię podziela Maria Wasiak. - Musimy zamieścić takie zastrzeżenie warunku jakości w umowie. Na razie ustawa nie zawiera takiej gwarancji, ale możemy zażądać tego podczas kupna, o co będziemy zabiegać - jak na to zareaguje spółka, tego nie wiemy - mówi nam przedstawicielka bydgoskiego magistratu.
Prawnik, który poprosił o anonimowość, w rozmowie z money.pl przekazał natomiast, że należałoby tu stosować przepisy Kodeksu cywilnego, a w szczególności art. 560 Kodeksu cywilnego, który mówi, że jeżeli rzecz sprzedana ma wadę, kupujący może złożyć oświadczenie o obniżeniu ceny albo odstąpieniu od umowy, chyba że sprzedawca niezwłocznie i bez nadmiernych niedogodności dla kupującego wymieni rzecz wadliwą na wolną od wad albo wadę usunie.
Sęk w tym, że umowa między stronami, o czym wspominaliśmy, będzie dotyczyła asortymentu, a nie jego jakości wyrażonej w odpowiednich wartościach. Innymi słowy: nie będzie można reklamować węgla, którego wartość nie jest potwierdzona stosownym certyfikatem mówiącym o jakości danej partii.
Przerzucona odpowiedzialność
Właściciel składu z województwa dolnośląskiego powiedział, że nowy system sprzedaży węgla to próba przerzucenia odpowiedzialności za wątpliwą jakość importowanego surowca na samorządy.
Całe szczęście to nie ja będę wystawiał fakturę, tylko gmina. To znaczy, że odpowiedzialność spadnie głównie na samorząd, ale i poniekąd na nas, bo to my będziemy wozić węgiel do gospodarstw domowych. A to nas rząd nazywał hochsztaplerami i spekulantami - przekazał właściciel składu.
- Klienci czekają na ten węgiel od samorządów. Mówię im, że mam dobry polski węgiel w cenie 3,5-3,7 tys. zł/tona. Tłumaczę, jakiej jakości jest węgiel z importu, na co oni, że wiedzą, że widzieli w mediach, ale może jakoś się to będzie palić. Ja będę klientom mówił, że jak chcą, to niech biorą, ale jak się nie będzie palić, to mam inny węgiel poworkowany i mogą sobie najpierw nim rozpalać, a potem tym sprowadzanym dokładać. Może w ten sposób go przepalą - dodaje.
Wątpliwe certyfikaty
24 października w Rządowym Centrum Legislacji znalazło się rozporządzenie Ministerstwa Klimatu i Środowiska w sprawie odstąpienia od stosowania wymagań określonych w przepisach rozporządzenia w sprawie wymagań jakościowych dla paliw stałych.
W uzasadnieniu czytamy, że wydanie tego rozporządzenia pozwoli w krótkim czasie obniżyć cenę surowca i poprawi dostępność węgla dla m.in. gospodarstw domowych. "Termin wejścia w życie rozporządzenia został określony w na dzień 27 października 2022 r. i jest uzasadniony ww. okolicznościami" - podano w piśmie.
O wątpliwe certyfikaty pytamy Marię Wasiak, zastępcę prezydenta Bydgoszczy.
Zgodnie z projektem ustawy jest przewidziane wystawianie certyfikatów jakości przez firmy wprowadzające węgiel do obrotu, przy czym nie jest wskazane, co ten certyfikat będzie obejmował. Nam zależy, aby mieć gwarancję od PGE na zakupiony węgiel - żeby nadawał się do spalenia w piecach domowych, a jego wartość energetyczna była określona - mówi Maria Wasiak.
- Na razie dowiedzieliśmy się od przedstawiciela PGE, że certyfikat będzie zawierał wskaźniki pozwalające ocenić jakość węgla, ale zobaczymy, jak to będzie w praktyce. Firma również zastrzega, że jeszcze nie ma w całości opracowanego system dystrybucji węgla na samorządy. PGE mówi, że ma węgiel z Kolumbii, handluje nim od kilku lat i go zna. Zobaczymy. Będziemy domagali się nie tylko certyfikatu, ale i gwarancji umowy. Oczywiście jest dużo wątpliwości między innymi, czy cała partia będzie tej samej jakości - dodaje.
Poprosiliśmy o stanowisko w sprawie Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który potwierdził przygotowanie wypowiedzi dla nas, jednak na moment publikacji artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
O stanowisko w sprawie wystąpiliśmy również do PGE oraz do Ministerstwa Klimatu i Środowiska.
Weronika Szkwarek, dziennikarka money.pl