Pierwsze sześć miesięcy tego roku przyniosło bardzo optymistyczne dane, jeśli chodzi o produkcję energii z węgla w Unii. Zanotowaliśmy najbardziej gwałtowny spadek udziału węgla w miksie energetycznym unijnych państw - podaje czwartkowa "Gazeta Wyborcza", powołując się na "Analizę śródroczną sektora energetycznego w UE".
W skali UE spadła ona o 19 proc. w stosunku do pierwszego półrocza 2018 r. Najbardziej było to zaś zauważalne w Irlandii (o 79 proc.) i Wielkiej Brytanii (o 65 proc.). W Polsce, w której rząd twarto stoi za tym, że z węgla nie zrezygnuje, spadek wyniósł 6 proc.
Przy Irlandii, Wielkiej Brytanii czy Francji, które niejednokrotnie działały w tym roku przy niemal zerowym udziale węgla w wytwarzaniu prądu, wypadamy blado. Jednak i tak dużo lepiej niż kraje azjatyckie, które trują węglem na potęgę.
Z tego powodu w skalu globalne emisja CO2 wciąż rośnie. Spalanie węgla odpowiada za jedną trzecią całkowitej emisji tego gazu do atmosfery. Kolejne 10 proc. to efekt prac przy wydobywaniu tego surowca.
Jak wyjaśniają eksperci, z którymi rozmawiała "Wyborcza", węgla zużywa się coraz więcej, bo coraz więcej krajów wchodzi na wysoki poziom rozwoju i chce zapewnić obywatelom coraz wyższą jakość życia. Po drugie ludzi na świecie jest coraz więcej, więc działa po prostu efekt skali.
Kto truje najbardziej? Według danych z 2017 roku najwięcej CO2 emitują Chiny, na drugim miejscu są Stany Zjednoczone, a na trzecim Indie. Po nich są Rosja, Japonia, Niemcy i Iran. Polska jest w skali globalnej na 21. miejscu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl