Napisem "Węgiel stop" Greenpeace oznakował we wtorek statek z importem węgla z Mozambiku. Dwoje działaczy organizacji zostało aresztowanych przez Straż Graniczną za zagrożenie, jakie spowodowali dla żeglugi. W środę kolejni aktywiści wspięli się na dźwigi, by zablokować wyładunek.
Węgiel z Mozambiku to węgiel koksowy i nie miał trafić do elektrowni, a prędzej do stalowni, więc akcja jest lekko nietrafiona. Aktywiści Greenpeace z pewnością używają wyrobów metalowych, np. samochodów czy widelców. Ale tak czy inaczej, sytuacja pokazuje, że kierunki wpływu węgla do Polski są dość egzotyczne.
Od stycznia do maja 2019 z Mozambiku sprowadziliśmy 146 tys. ton węgla koksującego za łącznie 119 mln zł, czyli po 814 zł za tonę. Podobne ilości z tego kraju sprowadzaliśmy rok temu. Całkowity import tego towaru - z Mozambiku i innych krajów - wyniósł 1,41 mln ton. Głównie z Australii, gdzie węgiel jest droższy o 12 proc. od mozambickiego.
Zobacz też: Na horyzoncie problemy z górnikami. "W górnictwie od 10 lat nic dobrego się nie działo"
To wszystko towar konkurencyjny dla Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Ta sprzedawała w pierwszym półroczu swój węgiel po 701 zł za tonę - podała w raporcie finansowym. Skoro sprowadzamy węgiel droższy, to znaczy, że JSW produkuje go za mało na polskie potrzeby.
Energetyka importuje
Węgiel do elektrowni trafia morzem z Kolumbii, USA i Szwecji. Aktywiści Greenpeace powinni skupić się więc raczej na przesyłkach morskich właśnie z tych kierunków, jeśli chcą zaatakować ideę spalania węgla w elektrowniach. A z pewnością najbardziej na transportach wagonami z Rosji czy Kazachstanu. To są największe kierunki importu węgla energetycznego.
Dlaczego węgiel w ogóle sprowadzamy? Nie odpowiada nam ten wydobywany z polskich kopalń? Raczej tego po prostu brakuje na określonym poziomie cenowym. Zamknięte przed laty drogie w eksploatacji pokłady są na zbyt dużych głębokościach, a te, które dają zyski, nie wystarczają, żeby zaspokoić popyt.
W Rosji tona węgla energetycznego kosztuje 315 zł - wynika z danych GUS o imporcie. Z Kazachstanu - nawet poniżej 300 zł. W polskich kopalniach w drugim kwartale średnia cena wynosiła 282,60 zł - wynika z danych PSE.
Wydobycie jednak spadło w Polsce w pierwszym półroczu o 3,2 proc. do 30,9 tys. ton, najbardziej w czerwcu, kiedy była o 12,4 proc. niższa rok do roku. Zyski segmentu zeszły do zaledwie 261 mln zł w półroczu z 1064 mln zł w analogicznym okresie rok temu.
Dlaczego? Między innymi przez spadające na świecie ceny. Od początku roku za tonę węgla energetycznego w Rotterdamie trzeba płacić 63 dol. w porównaniu z 86 dol. pod koniec ubiegłego roku. Obecne niskie ceny światowe wskazują, że otwarć zamkniętych kopalń raczej prędko nie będzie.
Tauron wystawia kopalnie na sprzedaż
Sytuacji nie poprawia fakt, że na emisję CO2 najbardziej na świecie uwzięła się Unia Europejska. Przez to dostają po kieszeni krajowe elektrownie. Jedna z nich, Tauron, kilka lat temu wzięła na siebie rolę uzdrowicielki części polskich kopalń. Teraz nie dość, że musi się zmagać z wielomiliardowymi opłatami za prawa do emisji dwutlenku węgla, to jeszcze dokłada do górnictwa.
Segment wydobycie w Tauronie przyniósł w pierwszym półroczu 143 mln zł straty EBITDA - to wynik jeszcze przed doliczeniem kosztów finansowych (odsetki od długu, kredyty). Rok temu minus był mniejszy i wynosił 66 mln zł. A tu jeszcze trzeba inwestować.
W 2019 roku inwestycje mają wynieść 300 mln zł, m.in. w kontynuację inwestycji w Zakładzie Górniczym Janina, który planuje w 2021 r. uruchomić największe złoże w Polsce, liczące 2,1 mld ton. Pierwsza ściana będzie na poziomie 800 metrów.
Ale Tauron już nie chce w tę branżę inwestować. Zmienił w tym roku strategię i skupi się na energii zielonej, a sprzedać ZG Janina i Tauron Ciepło. O ile znajdzie się nabywca.
Wysokie zyski wykazała natomiast w ubiegłym roku Polska Grupa Górnicza, kontrolowana przez PGNiG, Węglokoks do spółki z elektrowniami: PGE, Energą i Eneą. Przy przychodach 9,4 mld zł dała zysk netto 499 mln zł. Rok wcześniej była na plusie zaledwie 90 mln zł.
Zysk EBITDA wzrósł w pierwszym kwartale o 36 mln zł w należącej do PGE kopalni węgla brunatnego w Bełchatowie. To jednak górnictwo odkrywkowe, czyli tańsze od głębinowego.
Wysoką rentowność utrzymuje jeszcze Bogdanka. Zysk netto w pierwszej połowie roku wzrósł do 198 mln zł z 66 mln zł rok wcześniej.
Polska i Turcja z prądem z węgla
W Europie oprócz Polski właściwie tylko Turcy używają jeszcze węgla do produkcji energii na wielką skalę. My spalamy w elektrowniach 19 mln ton na 29,5 mln ton w całej Unii. Turcy - 21 mln ton.
Niemcy są na trzecim miejscu w Europie z ponad 3 mln ton. Ale krok po kroku przestawiają się na mniej emisyjny gaz. Nie bez powodu walczą o dostawy gazu z Rosji gazociągiem North Stream.
Po rezygnacji z atomu i ograniczaniu produkcji z węgla, gaz będzie głównym źródłem regularnych dostaw prądu dla niemieckiej gospodarki. Z powodu zbyt wysokich kosztów magazynowania energii nie można bazować tylko na energii odnawialnej.
My chwilowo bazujemy głównie na węglu. Choć elektrownie obciążone są wysokimi opłatami za emisję CO2, to wciąż produkują jedną z tańszych energii w UE. Przypadek Tauronu wskazuje, że przyszłości w tym jednak nie ma, mimo że na razie zyski są.
W sprawie przyszłości polskiego węgla pogubiła się między innymi Platforma Obywatelska, prezentując swój program wyborczy. Na str. 92 swojego nowego programu czytamy: "Koniec z węglem w energetyce do 2040 r". Z kolei na stronie 97: "Nie będziemy zamykać kopalń, dopóki będzie w nich węgiel (...). Elektrowni węglowych dopóki będą w stanie pracować". W radiowej Trójce przedstawiciel PO tłumaczył tę wpadkę we wtorek, że kopalnie nie będą produkować węgla tylko dla energetyki, a dla pozostałych branż (chemia, stalownie) już tak.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl