Unia Europejska liczyła, że jej mieszkańcy dostaną dawki najszybciej. Tymczasem producenci informują o kolejnych opóźnieniach dla Europy, a - jak pisaliśmy w money.pl - w wyścigu o szczepionki wygrywa Izrael, Bahrajn, USA i Wielka Brytania.
Węgry postanowiły wziąć sprawy w swoje ręce. Mają na dniach podpisać umowę z Chinami w sprawie zakupu szczepionki przeciw koronawirusowi. "Dziś albo jutro" - mówił wręcz węgierski premier Viktor Orban w piątek w Radiu Kossuth.
- Kupmy rosyjską szczepionkę, kupmy chińską, kupmy amerykańską i rozmawiajmy z Izraelczykami - mówił. Jak podaje PAP, Orban dodał, że ponieważ negocjacje w sprawie zakupu szczepionek od zachodnich producentów prowadzi Unia Europejska, to należy wykorzystać w stu procentach możliwość jej zakupu z innych źródeł.
Węgry kupiły już w ubiegłym tygodniu zapas szczepionki Sputnik V w ilości wystarczającej do zaszczepienia miliona osób.
Zdaniem Orbana, Węgry do początku marca będą mogły zaszczepić preparatami z UE 880 tys. osób. Jeśli do tego czasu będzie chińska szczepionka, to być może nawet dwukrotnie więcej, a jak dotrze rosyjska - jeszcze szybciej. W efekcie, jak twierdzi, stan zaszczepienia ludności "radykalnie się poprawi" około Wielkanocy. Oznaczać to będzie, że wówczas będzie można się zastanawiać nad łagodzeniem obostrzeń.
Węgry kupiły też lek, który ma być pomocny w walce z Covid-19. Jak już pisaliśmy, w środę - jako pierwszy kraj w UE - otrzymały partię 2,4 tys. dawek leku bamlanivimab, produkowanego przez amerykańską firmę farmaceutyczną Eli Lilly. Stosuje się go w początkowej fazie choroby COVID-19. Kolejne partie w ilości 2,8 tys. i 1 tys. dawek preparatu mają dotrzeć na Węgry w lutym i marcu.