Zdaniem Szijjarto "z całą pewnością nie uda się osiągnąć europejskiej jedności" w sprawie ewentualnych sankcji UE skutkujących ograniczeniem lub wstrzymaniem dostaw energii z Rosji. Węgry podpisały we wrześniu 15-letnią umowę z Rosją na dostawy gazu. Gazprom ma dostarczać krajowi 4,5 mld m sześc. gazu rocznie dwoma szlakami: przez Serbię i przez Austrię.
Już na początku marca premier Węgier Wiktor Orban powiedział, że jego kraj "nie pozwoli na unijne sankcje obejmujące import ropy i gazu z Rosji".
Wprawdzie potępiamy rosyjską ofensywę zbrojną i potępiamy wojnę, ale nie pozwolimy, by węgierskie rodziny musiały płacić cenę za tę wojnę, a zatem sankcje nie mogą zostać rozszerzone na taki obszar jak ropa i gaz" - mówił wówczas Orban.
Węgry mówią, że bronią interesów narodowych
Minister Szijjarto zadeklarował w poniedziałek, że rząd Węgier będzie odtąd jeszcze bardziej zdecydowanie i jednoznacznie występować w obronie swoich interesów narodowych, czyli pokoju i bezpieczeństwa. Dodał, że przyjęte w ubiegłym tygodniu stanowisko NATO jest zbieżne z narodowymi interesami bezpieczeństwa Węgier, zgodnie z którymi trzeba robić wszystko, by Sojusz nie wmieszał się w tę wojnę i by obecny konflikt nie przekroczył granic Ukrainy.
Dodał, że Węgry będą przeciwne wszelkim propozycjom, które łączą się z ryzykiem wojny powietrznej lub lądowej. Stwierdził też, że choć Węgry nie są przeciwne zwiększaniu dostaw broni na Ukrainę przez inne państwa UE, to same nie będą jej dostarczać i nie zezwolą na transportowanie przez swoje terytorium broni śmiercionośnej.
Polska odwrotnie niż Węgry. Namawia Unię na sankcje energetyczne
Polska ma tu odmienne zdanie niż Węgry. W poniedziałek rzecznik rządu powtórzył, że Polska będzie domagała się jak najszybszego uruchomienia sankcji przeciwko Rosji obejmujących ropę, gaz i węgiel. W tej sprawie premier Morawiecki ma skierować list do Rady Europejskiej. "Cały czas ten postulat będziemy podnosić pomimo tego, że niestety duże państwa Unii Europejskiej na ten postulat się nie zgadzają, to jest stały postulat, który ma odciąć zasilanie machinie wojennej Władimira Putina" - mówił w poniedziałek Piotr Müller.