Od 15 grudnia obowiązują nowe obostrzenia w związku z pandemią COVID-19. Zmieniły się limity gości (30 proc. gości.) w lokalach gastronomicznych, pubach i kościołach. Ale limity nie dotyczą osób zaszczepionych.
Choć szczepienie nie jest obowiązkowe, to nie okazanie certyfikatu może oznaczać brak możliwości wejścia do niektórych lokali, noclegu w hotelu, czy uczestnictwa w wydarzeniach.
To nie dyskryminacja
Jak pisze "Rzeczpospolita", nie ma tu jednak mowy o dyskryminacji, co potwierdzają konstytucjonaliści. Prof. Ewa Łętowska w rozmowie z dziennikiem zaznacza, że przedsiębiorca ma pełne prawo do ustalania reguł w zakładzie także świadczącym usługi publiczne.
– To on ma obowiązek zapewnić u siebie bezpieczeństwo. Może więc zamknąć lokal dla osób bez certyfikatu - zaznacz ekspertka. Podobnego zdania jest również konstytucjonalista prof. Ryszard Piotrowski. - Przedsiębiorca prowadzący własny biznes ma prawo oprzeć się na swoim przekonaniu i troszczyć o klientów, pracowników, najbliższych itd.
Zaufanie do państwa
Prawnicy jednak wprost stwierdzają, że problemem jest jednak brak jasnych podstaw prawnych. Nie tylko stwarza konflikty, ale narusza to bowiem zasadę zaufania obywateli do państwa i stanowionego przez nie prawa.
- Podmioty, które mają stosować limity i ograniczenia – nieobejmujące osób zaszczepionych – nie mają żadnych możliwości, aby te zobowiązania wykonać – twierdzi na łamach "Rz" RPO.