Właściciel najemniczej Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn może przebywać w jednym z nielicznych hoteli w Mińsku pozbawionych okien – podała we wtorek telewizja SkyNews, powołując się na amerykańskiego urzędnika.
Prigożyn już na Białorusi
Szef komisji ds. wywiadu Senatu USA Mark Warner powiedział w telewizji NBC, że właśnie dotarła do niego informacja, iż Prigożyn rzeczywiście znajduje się w Mińsku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Niech państwo sobie wyobrażą - choć to tylko pogłoski – że jest w jednym z nielicznych hoteli w Mińsku, które nie mają żadnych okien – powiedział. Dodał, że jego zdaniem jest tak być może po to, by uchronić go przed próbami zamordowania.
Wcześniej we wtorek niezależny projekt monitoringowy Biełaruski Hajun podał, że samolot, którym najprawdopodobniej lata Prigożyn, wylądował na lotnisku wojskowym Maczuliszczy pod Mińskiem.
Jewgenij Prigożyn, nazwany "kucharzem Putina" do tej pory stał na czele Grupy Wagnera zbudowanej z najemników, która od lat jest używana przez rosyjską armię i władzę do wykonywania operacji militarnych nie tylko w Ukrainie, ale także do wzmacniania wpływów Rosji w Afryce i na Bliskim Wschodzie.
Od początku wojny w Ukrainie wagnerowcy wcielili w swoje szeregi prawdopodobnie kilkudziesiąt tysięcy kryminalistów werbowanych w koloniach karnych i otrzymali ogromne wsparcie z zasobów regularnej rosyjskiej armii.
Bunt wagnerowców
W nocy z piątku na sobotę Prigożyn ogłosił, że jego bojownicy wkraczają do Rostowa nad Donem. Wcześniej w piątek przywódca najemników oświadczył, że oddziały regularnej rosyjskiej armii zaatakowały obóz wagnerowców, co skutkowało licznymi ofiarami śmiertelnymi. Oznajmił, że zamierza "przywrócić sprawiedliwość" w siłach zbrojnych i wezwał, by nie okazywać mu sprzeciwu.
Pochód zatrzymał się około 200 km przed rosyjską stolicą. Czynny udział w negocjacjach miał wziąć białoruski dyktator Aleksandr Łukaszenka, który mediował między Jewgienijem Prigożynem a Władimirem Putinem. Porozumienie zakończyło próbę puczu po niespełna 24 godzinach.