Szef Portów Lotniczych w wywiadzie dla money.pl wyjaśnił, jaka w tej chwili sytuacja panuje w przedsiębiorstwie. Zdementował informacje jakoby PPL były ogarnięte konfliktem społecznym, gdyż spór zbiorowy prowadzi tylko jeden z sześciu związków zawodowych. W zasadzie mamy do czynienia z sytuacją, że po jednej stronie jest ten związek, a po drugiej prezes i pozostałe organizacje pracownicze.
Mariusz Szpikowski zapewnił jednocześnie wszystkich pasażerów, że spór nie wpływa negatywnie na obsługę podróżnych na lotniskach ani na poziom ich bezpieczeństwa. To ważna deklaracja, gdyż pasażerowie mieli prawo być zaniepokojeni, słuchając informacji o sytuacji w PPL.
Prezes Szpikowski odniósł się w wywiadzie do żądań inicjatorów sporu zbiorowego. Nie krył, że sprawa nie dotyczy interesów pracowników, ale interesu związku, który wszedł w spór z zarządem. Jako przykład podał sprawę premii uznaniowej za 2018 rok. Związek zażądał w listopadzie, aby pracownicy otrzymali premię w wysokości 10% zarobków (tyle zapisano w układzie zbiorowym pracy), podczas gdy pracownicy mogli się spodziewać wyższych wypłat. W 2016 roku było to 15%, a w 2017 – 17%. Zarząd zaproponował w grudniu jeszcze więcej – 19%, gdyż wyniki finansowe PPL w tym roku są lepsze niż w latach poprzednich.
I środki mogłyby zostać wysłane na konta pracowników już teraz, ale pieniędzy wypłacić nie można dopóki trwa spór, gdyż istnieje ryzyko potencjalnych strat dla PPL. Jak duże to mogą być straty? - Tego nie wiemy, nie wiemy jak daleko idące pomysły mają panowie z tego związku – wyjaśniał Mariusz Szpikowski. I nie krył on zdumienia, że doszło do takiej sytuacji. - To nie zarząd wstrzymał wypłatę. Paradoks polega na tym, że wejście w spór zbiorowy ze strony tego związku blokuje wypłatę dla pracowników – wyjaśnił prezes PPL.
Chodzi zaś o spore pieniądze, gdyż premia uznaniowa dla jednego pracownika ma wynieść średnio 13 tys. 770 zł. PPL przeznaczą na te świadczenia 20 mln zł, a do tego dochodzą jeszcze inne nagrody i premie w wysokości około 10 mln zł, łącznie więc mówimy o 30 mln zł. Przy załodze liczącej 1670 pracowników oznacza to wypłatę około 20 tys. zł.
Prezes Szpikowski odniósł się w wywiadzie do innych żądań inicjatorów sporu zbiorowego. Chodzi o gwarancje zatrudnienia na okres pięciu lat, które byłyby zabezpieczone koniecznością wypłaty wysokich odpraw dla osób, które zostałyby w tym czasie zwolnione – nawet w wysokości przekraczającej 300 tys. zł. - Gdybyśmy się na to zgodzili, byłoby aktem wysokiej niegospodarności – podkreślił Szpikowski. Jeszcze gorsze byłyby skutki etyczne takiego rozwiązania.
Prezes PPL takie gwarancje zatrudnienia porównał do sytuacji w liceum, gdzie zagwarantowano by uczniom, że wszyscy mieliby promocję do następnej klasy. Tak jak w szkole nie byłoby motywacji do nauki, tak w PPL „nie byłoby żadnej dyscypliny i motywacji wśród niektórych pracowników”. - Tolerowalibyśmy demoralizację w miejscu pracy – podkreślił Szpikowski.
Zaprzeczył też jednocześnie zarzutom jakoby żądania związku wynikały z tego, że w PPL dochodziło i dochodzi do dużych zwolnień, a do tego z pracy są usuwani specjaliści wysokiej klasy. - Zwalniamy osoby rażąco naruszające swoje obowiązki służbowe – tłumaczył Mariusz Szpikowski. Prezes poinformował podczas wywiadu w money.pl, że w 2018 roku było 13 zwolnień dyscyplinarnych, a w ciągu trzech ostatnich lat - około 40. Żegnano się z osobami, które np. dopuściły do wnoszenia niebezpiecznych narzędzi do strefy zastrzeżonej, spały w czasie służby lub dopuściły do przeterminowania artykułów medycznych, które są zgromadzone na wypadek konieczności niesienia pomocy pasażerom. Mówimy więc o podstawowych kwestiach bezpieczeństwa na lotniskach. - To nie osoby pracujące w PPL boją się o swoją pracę, tylko podejrzewam, że to część osób związkowych – powiedział prezes Szpikowski.
Spór w dalszym ciągu trwa i czy w takim razie pracownicy PPL otrzymają grudniowe premie uznaniowe? - Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie, ja ufam, że te premie mogą być wypłacone dla pracowników, ale decyzja jest po stronie jednego związku zawodowego – podsumował Mariusz Szpikowski.