Gdyby brać pod uwagę tylko liczbę ludności, to byłaby nią dolnośląska Miękinia. Pod względem dochodów – wielkopolska Chodzież, a jeśli chodzi na przykład o wydatki na transport i łączność, to w średniej mieści się leżący na Górnym Śląsku Olkusz. Oto, jak wygląda statystyczna polska gmina.
W Polsce na koniec ubiegłego roku było 2478 gmin. Mniejszych, większych, bogatych i biednych. Postanowiliśmy ustalić, jak wygląda w liczbach statystyczny polski samorząd.
I choć dysproporcje między najbardziej a najmniej zamożnymi miejscowościami są duże, to w uproszczeniu udało nam się wyliczyć średnie wartości w poszczególnych kategoriach.
Najłatwiej było wyznaczyć, ile nasza gmina ma mieć mieszkańców. Wychodzi na to, że jest to około 15,5 tys. ludzi, więc mniej więcej tyle, co na co dzień mieszka w Miękini, Jedliczach, Władysławowie czy Boguszowie-Gorcach.
Zdradliwy dochód
Średnio do kasy statystycznego samorządu wpływa rocznie 76,5 mln. Jednak co ciekawe, takie lub wyższe dochody zanotowało w ubiegłym roku zaledwie 400 gmin.
Wszystko przez niedoskonałość miernika, jakim jest średnia arytmetyczna. Wynik zaburzają bowiem takie miasta jak Kraków, Wrocław czy Warszawa, które notują roczne dochody odpowiednio na poziomie: 4, 5 i 15 mld zł.
Gdyby więc wziąć pod uwagę medianę, to ta wynosiłaby znacznie mniej. Połowa polskich gmin notuje zatem dochody nie niższe niż 32 mln zł. Idealnie w połowie stawki plasuje się więc np. znany z urokliwego zamku Czorsztyn w Małopolsce.
Nie wszędzie da się jednak wyznaczyć medianę, więc zostajemy przy średniej arytmetycznej. Połowa ze wspomnianych 76 mln zł dochodu naszej statystycznej gminy to dochody własne. To znaczy takie, która powstają na miejscu, a nie trafiają do lokalnej kasy z budżetu centralnego.
Mowa tu m. in. o lokalnych podatkach (leśny, rolny czy od nieruchomości) oraz opłatach (skarbowej, targowej czy eksploatacyjnej).
Wśród dochodów własnych znajdziemy też m. in. udział w PIT, czyli część podatku od osób fizycznych, który powinien trafić do budżetu państwa. Niespełna 40 proc. zostaje jednak na miejscu. I wskaźnik ten świadczy o zamożności mieszkańców gminy.
W naszym przypadku jest to 15,5 mln zł, a w przeliczeniu na jednego mieszkańca – niemal dokładnie 1000 zł. W rekordowych gminach zaś jest to nawet 3 razy tyle.
Na co pieniądze?
76 mln zł to spora kwota, którą trzeba wydawać na bieżące potrzeby. Należy pamiętać, że nie wszystkie zadania gmina realizuje bezpośrednio.
Do samorządu należą zakłady budżetowe, często pełniące kluczowe role w funkcjonowaniu całego społeczeństwa. Mowa tu m. in. o zakładach gospodarki komunalnej, utrzymania dróg, miejskich lub gminnych przedsiębiorstw komunikacji, ośrodkach pomocy społecznej czy ośrodkach kultury, sportu i rekreacji.
Ponadto gmina zarządza również bezpośrednio przychodniami lekarskimi, bibliotekami, szkołami podstawowymi czy przedszkolami. Dla przykładu w statystycznym samorządzie znajduje się średnio 6 podstawówek.
Na co więc wędrują pieniądze z naszej gminy? Właśnie na oświatę idą aż 23 mln zł, czyli prawie jedna trzecia budżetu. W dużej mierze szkoły finansowane są z subwencji, czyli pieniędzy otrzymanych z kasy państwa. W naszym przypadku jest to blisko 17 mln zł.
Kolejna grupa wydatków to świadczenia i pomoc dla rodzin, pochłaniająca rocznie 15,5 mln zł. W tym jest przede wszystkim program 500 złotych na dziecko, który – choć przecież rządowy - to realizowany właśnie przez gminy.
9 milionów złotych to wydatki na transport, 6 – idzie na utrzymanie administracji publicznej, a 5 – na wydatki w ramach gospodarki komunalnej. Mniejsze kwoty przypadają na pomoc społeczną, kulturę, gospodarkę mieszkaniową oraz kulturę fizyczną.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl