Pan Jan z powodu choroby syna uzyskał zwolnienie z płacenia abonamentu w 1996 roku. Po ponad 20 latach dostał pismo ze skarbówki, że zalega z płatnościami. Z emerytury komornik potrącił mu prawie 1600 zł.
Pan Jan zgłosił swój problem przez portal dziejesie.wp.pl. Jak opisuje, mieszka w okolicach Zduńskiej Woli i od 40 lat wychowuje syna z zespołem Downa. Kiedy ten otrzymał grupę inwalidzką, pan Jan, by nie płacić abonamentu radiowo-telewizyjnego, przerejestrował odbiornik na syna.
Mężczyzna, jak zapewnia, otrzymał napis "bezpłatne" na książeczce abonamentowej i o sprawie zapomniał. Temat wrócił dwie dekady później, kiedy to dowiedział się, że naliczono mu opłaty za abonament od 2013 roku. Dlaczego tylko za pięć ostatnich lat? Bo starsze należności się przedawniły.
Pan Jan w rozmowie z money.pl mówi, że ma wszystkie dokumenty, które potwierdzają, że abonamentu płacić nie musi. Kiedy zobaczył, że z konta wyparowało mu 1,6 tysiąca złotych, ruszył do walki z Pocztą Polską, która zajmuje się pobieraniem abonamentu.
Tutaj zaczynają się schody i klasyczna polska niemoc. Jak relacjonuje mężczyzna, pracownik poczty podał mu numer telefonu, pod który miał zadzwonić i załatwić sprawę. Twierdzi jednak, że cały czas odbija się od urzędniczego muru. - Jak tam dzwonię, ciągle mnie łączą z inną osobą. Od nowa trzeba poruszać sprawę, wszystko wyjaśniać. Nie można się dogadać - opisuje emeryt. Przez to sprawa się przeciąga, a pieniądze ciągle nie wróciły na jego konto.
On sam ma teorię, dlaczego po 20 latach niepłacenia skarbówka dobrała mu się do konta.
Powodem może być zwykła pomyłka. Ktoś inny o takim samym imieniu i nazwisku zalegał z płatnościami, a nie był z nich zwolniony. I to jego konto powinno zostać obciążone. Według "śledztwa" pana Jana przypomnienia o zaległościach były wysyłane na inny adres do innej osoby o tym samym nazwisku, ale ostatecznie to on został zwindykowany, choć nigdy żadnych upomnień nie dostawał.
Poprosiliśmy o rozwiązanie tej zagadki Pocztę Polską. Pracownicy biura prasowego potraktowali ją poważnie, ale - jak to w dużej instytucji - na szybko nikt nie jest w stanie powiedzieć, co się właściwie stało. Zostaliśmy jednak zapewnieni, że w poniedziałek możemy liczyć na konkrety.
Tymczasem Poczta wyjaśniła nam, co teraz powinien zrobić pan Jan. Choć prawdopodobnie nie on zawinił, to na nim ciąży teraz obowiązek odkręcenia sprawy. Powinien on teraz złożyć wniosek o umorzenie do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
Jednak, ponieważ wygląda na to, że Poczta nie za bardzo z KRRiT współpracuje, trzeba też wysłać do Poczty informację, że posłało się wniosek do KRRiT. Później pozostaje już tylko czekać. Że nie będzie to krótkie czekanie - tego, na podstawie dotychczasowych problemów w tej sprawie, można być raczej pewnym.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl