Wszystkie badania potwierdzają: z roku na rok zarabiamy więcej. Różnice między wysokością "średnich pensji" wypłacanych "przeciętnemu Polakowi" wyjaśnia w rozmowie z money.pl prof. Jarosław Górniak z Uniwersytetu Jagiellońskiego, współautor "Bilansu Kapitału Ludzkiego"
Niewiele informacji rozpala tak czytelników, jak kolejne doniesienia o wysokości przeciętnego wynagrodzenia. Gdydane przedstawia GUS internauci zazwyczaj pytają: "Ciekawe, kto tyle zarabia?”, "Ile?! Mogę tylko pomarzyć o takiej pensji". Nie dziwi zatem, że publikacja tekstu o wynikach badania "Bilans Kapitału Ludzkiego" przeprowadzonego przez Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości i Uniwersytet Jagielloński, wywołała nieco odmienny efekt. Niektórzy komentujący zaczęli interpretować wyniki jako ujawnienie prawdy skrzętnie, a co gorsza celowo, skrywanej przez badaczy GUS. Średnia pensja według "Bilansu" była bowiem o ok. kilkaset złotych niższa niż "średnia" GUS-owska.
- Trzeba powiedzieć jasno: nasze badania potwierdzają trend widoczny także w badaniach GUS - wyraźny wzrost przeciętnego wynagrodzenia w stosunku do lat poprzednich. Jeśli porównamy wyniki "Bilansu Kapitału Ludzkiego" z 2017 r., czyli początku jego drugiej fali, z wynikami ostatniego badania z poprzedniej fali, z roku 2014 r., to okaże się, że deklarowane przeciętne wynagrodzenia na rękę wyraźnie wzrosło. Z 2127 do 2758 zł - mówi w rozmowie z money.pl współautor badania, prof. Jarosław Górniak.
Jak dodaje, wszystkie powstające w Polsce raporty poświęcone pensjom Polaków dobitnie pokazują, że ostatnie lata naznaczone presją płacową, odczuwalnie zwiększyły naszej pensje. Ponieważ towarzyszyła temu stabilizacja cen, a przejściowo nawet deflacja, oznacza to wzrost wynagrodzeń realnych, a nie tylko nominalnych.
Skąd zatem wynika różnica sięgająca kilkuset złotych, o której pisaliśmy w money.pl? Z wybranego „obiektu badań". W końcu regularnie publikowanym przez Główny Urząd Statystyczny wskaźnikiem jest ten dotyczący wynagrodzeń w sektorze przedsiębiorstw. By go obliczyć, badane są obowiązkowe sprawozdania firmy zatrudniających powyżej 50 osób i losowa próba firm zatrudniających od 10 do 49 pracowników.
- Te badania nie obejmują 97 proc. przedsiębiorstw istniejących na rynku. Tych, które zatrudniają mniej niż 9 osób. A dane GUS pokazują, że w tych mikroprzedsiębiorstwach zarobki stanowią połowę tego, co płacone jest w dużych firmach. Skoro badanie ich nie obejmuje, siłą rzeczy kwota przeciętnego wynagrodzenia wychodzi wyższa - tłumaczy prof. Górniak.
Pewną korektą przygotowywaną przez Główny Urząd Statystyczny są badania wynagrodzeń w gospodarce narodowej. W nich średnia pensja jest regularnie niższa, bo obejmuje także budżetówkę i mikroprzedsiębiorstwa. Co więcej, GUS bazuje na danych wpisywanych w obowiązkowe sprawozdania - przede wszystkim funduszu płac. Tym samym nie ma możliwości pominięcia jakiejkolwiek części pensji, co zdarza się w przypadku "Bilansu Kapitału Ludzkiego".
- Wiemy z wielu badań, że ludzie mają tendencję do podawania jedynie dochodów stałych. Pomijają te niesystematyczne – premie czy świadczenia niepłacowe wliczane do funduszu płac - tłumaczy naukowiec. Ten na pierwszy rzut oka "minus" badania PARP i UJ pozwala ująć coś, co dla Głównego Urzędu Statystycznego jest niemal niewidzialne: dochody nieformalne osiągane przez Polaków.
Problemem, z którym mierzą się badacze zarówno uniwersyteccy, jak i GUS-owscy, w przypadku badania budżetów gospodarstw domowych, są najbogatsi. Takie osoby mniej chętnie biorą udział w badaniach. Tym samym dane GUS o zróżnicowaniu materialnej sytuacji gospodarstw domowych także mogą być nieco zaniżone.
– Mamy trudność, żeby objąć badaniami osoby najzamożniejsze i tym samym w ich klasie brakuje wiarygodnej reprezentacji. By skorygować wpływ skrajnie niskich (słabszy) i skrajnie wysokich dochodów (silniejszy) na obraz sytuacji, wykorzystujemy średnią uciętą - odrzucamy po 5 proc. najniższych i najwyższych deklaracji respondentów - mówi nam prof. Górniak. Po chwili dodaje, że gdyby został zapytany o zaufanie do badań, to zdecydowanie obdarza nim Główny Urząd Statystyczny.
- Czemu zatem służy badanie "Bilans Kapitału Ludzkiego"? - pytamy
- Nasze badanie pozwala obserwować trendy i umożliwia dokonanie analizy porównawczej między różnymi klasami społecznymi - wyjaśnia prof. Górniak. Faktycznie kilkudziesięciostronicowy raport opublikowany na stronie Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości pozwala sprawdzić różnice zarobkowe nie tylko między różnymi grupami wiekowymi, ale także w oparciu o wykształcenie czy sytuację rodzinną. Dzięki niemu wiemy m.in., że żonaci mężczyźni zarabiają średnio zdecydowanie więcej od zamężnych kobiet, ale 35-letnie singielki zarabiają więcej od samotnych mężczyzn w tym samym wieku. To tylko jedno z takich ciekawych zjawisk.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl