Warszawska spółka Lux Med, znana z abonamentowych przychodni również poza stolicą, podpisała list intencyjny w sprawie budowy własnego szpitala.
"Mamy do wyboru dwie lokalizacje. Ostateczne decyzje zapadną w ciągu dwóch miesięcy. Szpital ma liczyć około 200 łóżek - sporo, jak na prywatną placówkę. Koszt budowy to co najmniej 20 mln euro" - opowiada Marcin Halicki, prezes grupy.
Do uruchomienia własnego szpitala Lux Med przymierzał się już od ponad roku. Początkowo inwestor planował przejąć i zmodernizować dwa _ Lux Med to już trzecia - po szwedzkim Medicoverze i gdańskiej spółce Swissmed - firma, która w ostatnich miesiącach ogłasza plany budowy szpitala. I nie ostatnia. W sumie aż sześciu prywatnych inwestorów zapowiada, że chce uruchomić szpitale. Łącznie zamierzają na to przeznaczyć ponad 450 mln zł. _działające szpitale publiczne. Zdecydował jednak, że korzystniej będzie wybudować nowy obiekt.
Plany rozbudowy zaplecza szpitalnego mają spółki Enel Med i Klinika Damiana. Obie mają już doświadczenie w prowadzeniu szpitali. Podobnie jak giełdowy EMC Instytut Medyczny, który już prowadzi trzy szpitale (w tym dwa przejęte od samorządów), a do końca tego roku chce sprywatyzować nawet 4 kolejne.
"Infrastruktura szpitalna w Polsce wymaga dużych zmian" - twierdzi Roman Walasiński, szef Swissmed, który zapowiada, że wybuduje aż trzy nowe szpitale w Warszawie, Poznaniu i Krakowie.
Według Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Szpitali Niepublicznych, dotychczasowe inwestycje 50 zrzeszonych placówek sięgnęły 1,5 mld zł.
Łącznie w Polsce działa ponad 160 niepublicznych szpitali, w tym 120 klinik powołanych za prywatne pieniądze osób fizycznych, związków wyznaniowych lub fundacji (to z reguły placówki mniejsze, na 50 - 100 łóżek) i około 40 dużych placówek przekształconych z dawnych państwowych zakładów opieki zdrowotnej.
Koszt zabiegu w prywatnym szpitalu jest do 20 proc. niższy niż w placówce publicznej
Sposób na kłody pod nogami
Pracodawcy prywatnych firm medycznych zwracają jednak uwagę, że inwestycje w branży wyhamowały, bo NFZ, jedyny krajowy ubezpieczyciel, który dzieli pieniądze ze składek zdrowotnych, dyskryminuje prywatnych świadczeniodawców.
*Dodatkowe ubezpieczenia szansą prywatnych szpitali *Wprowadzenie dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych oraz prywatnych funduszy jest jedną z głównych propozycji resortu zdrowia. Dopóki NFZ nie będzie miał konkurencji w postaci prywatnych funduszy, w których każdy mógłby się ubezpieczyć, dopóty niepubliczne szpitale nie będą mogły liczyć na większe kontrakty i większą liczbę pacjentów. Aby to było możliwe, niezbędne jest określenie tzw. koszyka gwarantowanych świadczeń zdrowotnych. Jego projekt ma być gotowy dopiero w połowie przyszłego roku. Natomiast same dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne nie wejdą na rynek wcześniej niż w 2008 roku.
"W ciągu 2 lat liczba łóżek w prywatnych szpitalach spadła o około 20 proc. Kontrakty zawierane z NFZ są tak niskie, że placówki ograniczają działalność. A bez współpracy z NFZ dziś nie jesteśmy w stanie się utrzymać. Przeszło 50 proc. przychodów to umowy z funduszem, reszta to zabiegi płatne. Na 2006 rok NFZ zamówił u nas usługi tylko za około 180 mln zł. Tylko wprowadzenie dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych mogłoby uniezależnić nas od decyzji NFZ" - mówi Andrzej Sokołowski, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Szpitali Niepublicznych.
Pacjenci nie mają uprzedzeń do leczenia w prywatnych placówkach. Zgadzają się nawet na dopłacanie, byle poprawić poziom opieki. Z badań Pentora zleconych przez związek zawodowy lekarzy wynika, że ponad 51 proc. respondentów godzi się na dopłaty, które poprawią pracę służby zdrowia i wyeliminują nadużycia w systemie. 36 proc. wybrałoby prywatną placówkę, gdyby leczenie w publicznej kosztowało tyle samo. 42 proc. badanych nie obchodzi zaś forma własności, lecz jakość usług.
Prosta kalkulacja
Zdaniem szefa OSSN koszt zabiegu w prywatnym szpitalu jest 15-20 proc. niższy niż w publicznej placówce.
"Liczymy koszt pracy ludzkiej, sterylizacje narzędzi, utrzymania sali operacyjnej, np. ogrzewania i otrzymujemy koszt zabiegu. Chociaż płacimy więcej personelowi, to i tak jesteśmy tańsi, bo wykorzystujemy każdą godzinę pracy, a państwowy szpital operuje tylko przed południem" - wylicza Andrzej Sokołowski.
Zasada jest prosta
"Dbamy o każdą złotówkę, bo to nasza złotówka. Zmarnowana oznacza straty dla spółki. Spółka ze stratami idzie na dno. Nikt nas nie będzie utrzymywał z wielomilionowym długiem jak państwowego szpitala" - wyjaśnia Andrzej Mądrala, właściciel kliniki okulistycznej Mavit.
Eksperci dodają, że wystarczy publiczny przekształcić w niepubliczny i już po kilku miesiącach widać efekty. Zmiana sposobu organizacji, zmniejszenie zatrudnienia i lepsze wykorzystanie powierzchni skutkuje tym, że przy tych samych źródłach przychodu placówki przestają przynosić straty i się zadłużać.
Inny punkt widzenia
Główny zarzut stawiany przez sektor publiczny prywatnej stronie rynku szpitalnego to brak kompleksowej usługi.
"Prywatne placówki to nie są prawdziwe szpitale. Niezmiernie rzadko świadczą pełny zakres usług, operują tylko w ramach planowanych zabiegów i w dziedzinach, w których można zarabiać. Nie mogą więc liczyć na takie samo finansowanie usług jak pełnoprofilowy szpital, który *ZOBACZ TAKŻE: *
Zdrowie ratują nam pieniądze z budżetu domowego działa całą dobę" - mówi dyrektor jednego z wojewódzkich szpitali specjalistycznych.
"Pacjent ma do wyboru pełny zakres usług - od ginekologii i położnictwa, przez wycięcie woreczka aż do kardiochirurgii. Wystarczy wybrać odpowiedni szpital" - odpowiada Andrzej Sokołowski .
Andrzej Mądrala z Mavitu podkreśla, że żaden przedsiębiorca nie zainwestuje nie mając pewności czy jego oferta znajdzie nabywcę.
"Nie możemy rozbudowywać szpitala, jeśli nie mam pewności, że utrzymam kontrakt na świadczenie usług" - podkreśla.
Dlatego duzi inwestorzy, którzy dziś planują budowę szpitali, czyli Medicover i Lux Med, nie planują współpracy z NFZ. Chyba że fundusz zacznie działać rynkowo.