W przyszłym roku program Rodzina 500+ ma kosztować ok. 23 mld zł, o 7 mld zł więcej niż w bieżącym. Skąd rząd Beaty Szydło weźmie brakujące pieniądze? "Gazeta Wyborcza" sugeruje, że władze sięgną głębiej do Funduszu Rezerwy Demograficznej. - Fundusz nie zostanie ruszony, by finansować doraźne potrzeby - przekonuje w rozmowie z money.pl minister Henryk Kowalczyk.
"GW" we wtorkowym wydaniu podała, że program Rodzina 500+ ma być finansowany ze środków, które rząd zabierze z Funduszu Rezerwy Demograficznej. To "zaskórniaki" na czarną godzinę, gdy liczba emerytów wzrośnie na tyle, że pracownicy nie będą w stanie zarobić na ich emerytury. - To spore nadużycie - komentuje te doniesienia minister Henryk Kowalczyk.
Zapewnia, że w przyszłym roku program Rodzina 500+ na pewno nie będzie opłacony pieniędzmi z rezerwy demograficznej. - Finansowanie programu jest już zapewnione, tym bardziej, że wydajność podatkowa rośnie - mówi nam Kowalczyk.
Szef komitetu stałego Rady Ministrów podkreśla jednocześnie, że po pieniądze z Funduszu jako pierwsza ręce wyciągnęła poprzednia ekipa rządząca. - Nasi poprzednicy wielokrotnie sięgali po pieniądze z rezerwy demograficznej, przede wszystkim po to, żeby dotować ZUS - przypomina.
W sumie rząd PO-PSL uszczuplił rezerwę o kilkanaście miliardów złotych, ale z drugiej strony uzupełniał ją o wpływy z prywatyzacji. W tej chwili fundusz liczy około 20 miliardów złotych i ma być uruchomiony po 2025 roku, gdy na emeryturę zaczną przechodzić pracownicy urodzeni w czasie wyżu demograficznego.
Przedstawiciel rządu Prawa i Sprawiedliwości zarzeka się jednak, że pieniądze z Funduszu zostaną "ruszone" tylko w takim celu, do jakiego został on powołany. Choć bez wątpienia dodatkowe środki przydałyby się ekipie rządzącej, o czym pisaliśmy już w money.pl.