Żeby program 500+ zadziałał, musi wpłynąć na decyzje rodzin, głównie kobiet. Nie byłoby nic gorszego, niż zmiana polityki rodzinnej co kilka lat - powiedział Jacek Rostowski, były wicepremier i minister finansów w rządzie PO-PSL. Dodał, że jeśli chodzi o 500 zł na pierwsze dziecko, to ten pomysł Platformy Obywatelskiej ma poważne uzasadnienie, ponieważ ułatwi rodzinom podjęcie decyzji o posiadaniu drugiego dziecka.
Jacek Rostowski był pytany na antenie Radia Zet, czy nie widzi braku konsekwencji w działaniach Platformy Obywatelskiej dotyczących programu PiS wspierającego rodziny z dwójką i większą liczbą dzieci. Jeszcze bowiem w czasie kampanii wyborczej w 2015 r. PO atakowała partię Jarosława Kaczyńskiego za obietnicę dania 500 zł na drugie dziecko.
- Robiliśmy to, bo coś, co jest bezpieczne za jakiś czas, niekoniecznie jest bezpieczne w danym momencie. A trzeba pamiętać, że finansowanie programu 500 + powoduje poważną dziurę finansową w budżecie - odpowiedział Rostowski.
Były wicepremier był też pytany, czy PO nie wystawia sobie złego świadectwa, skoro najpierw oceniała program 500+ jako niebezpieczny, a teraz jest gotowa nawet rozszerzyć go na pierwsze dziecko (już po przegłosowaniu w Sejmie programu Rodzina 500+, Platforma zapowiedziała, że tego nie cofnie).
- Polityka gospodarcze, demograficzna i rodzinna to są poważne rzeczy. Trzeba szanować fakty zastane. Z punktu widzenia PO, 500+ powinno być głównie polityką demograficzną - stwierdził Rostowski. Co z tego wynika? - Aby 500+ zadziałało musi wpłynąć na decyzje rodzin, głównie kobiet. Nie byłoby nic gorszego, niż zmiana takiej polityki co kilka lat. Skutek wtedy byłby taki, że każda przyszła polityka demograficzna nie dawałaby efektów. Rodziny nie miałyby pewności co do przyszłości - stwierdził.
Rostowski wierzy, że kiedy Platforma dojdzie do władzy w 2019 r., znajdzie sposób na zabezpieczenie tego, "co PiS nieodpowiedzialnie wprowadził jadąc po bandzie". Spytany, czy są warunki budżetowe do tego, żeby rozszerzyć program 500+ na pierwsze dziecko odparł, że "teraz nie, ale będą".
- Rodzina 500+ to program rządu Prawa i Sprawiedliwości - przypomniała w piątek w radiowej Jedynce minister rodziny pracy i polityki społecznej. Elżbieta Rafalska powiedziała w Sygnałach Dnia, że Platforma Obywatelska, która obecnie deklaruje utrzymanie programu 500+, była mu przeciwna przed jego wprowadzeniem. Minister Rafalska dodała, że proponowane przez Platformę rozszerzenie programu również na pierwsze dziecko byłoby zbyt kosztowne.
- To jest dodatkowych 19 miliardów złotych. Gdyby rodziło się więcej dzieci i w każdym roku musielibyśmy ponosić skutki finansowe, to koszt tego programu kompleksowo wyniósłby około 45 miliardów złotych - szacuje Elżbieta Rafalska.
Rządy autorytarne prowadza do korupcji
Jacek Rostowski był także pytany o kwestię emerytur - czy jeśli PO dojdzie do władzy, to znowu podniesie wiek emerytalny. - Nie można zmieniać wieku emerytalnego co kilka lat. Niestety PiS zdeptał tę zasadę i teraz jakiekolwiek podniesienie wieku emerytalnego nie daje gwarancji, że będzie trwałe - stwierdził były minister finansów. Jego zdaniem jedyną drogą do takiego celu jest ogólna akceptacja w społeczeństwie. - Wtedy wszystkie partie, nawet te populistyczne, muszą to zaakceptować - wyjaśnił.
Według Rostowskiego prawdziwe skutki obniżenia wieku emerytalnego przez PiS, Objawią się w październiku. - Wtedy zobaczymy, czy faktycznie wielu ludzi będzie dalej pracować, choć będzie im już przysługiwała emerytura - powiedział i dodał, że politycy Platformy podchodzą do takich spraw odpowiedzialnie, czego nie można powiedzieć o rządzącej obecnie partii. Jako przykład podał sprawę przetargów w MON, m.in. na śmigłowce dla wojska i samoloty dla VIP-ów.
- Uważam, że trzeba te sprawy bardzo dokładnie zbadać. Czy naprawdę mamy do czynienia tylko z wariatami, a nie ze złodziejami. Rządy autorytarne, takie jakie PiS-u i Orbana na Węgrzech, prowadzą do korupcji. Tylko demokracja chroni przed korupcją - uważa Rostowski. Jego zdaniem świadczy o tym polityka PiS-u wobec sądów.
- PiS nie chce niezawisłych sądów. Nie dlatego, żeby móc łatwo represjonować swoich przeciwników politycznych. Chodzi o to, żeby sądy skazywały za ich przekroczenia. Kaczyński wie, że machina PiS-owska jest tak rozbudowana, że niezawisłe sądy doprowadzą do tego, że wyjdą sprawy, które pokażą zgniliznę rozwijającą się w sposób nieunikniony. Jeśli przykłady korupcji będą wykryte, to z punktu widzenia władzy zawsze lepiej jest zamiatać je pod dywan - dodał.
Euro zamiast złotego? Tylko w uzdrowionej strefie
Jacek Rostowski odniósł się także do ewentualnego przystąpienia Polski do strefy euro i Europy dwóch prędkości. - Dopóki rządzi PiS, Polska może być wypchnięta z Unii. Co do wejścia do strefy euro - odpowiem tak - zwycięstwo Emmanuela Macrona we Francji oznacza reformy strukturalne. Istnieje zatem szansa na naprawienie strefy euro - tylko do takiej powinniśmy dążyć - powiedział Rostowski.
Zdaniem byłego wicepremiera czas wejścia zależy od tego, jak szybko nastąpi uzdrowienie strefy euro i tego kiedy Polska będzie gotowa. - Jeśli chodzi o stopę bezrobocia już pod koniec naszych rządów była taka, że moglibyśmy to zrobić. Druga sprawa to kwestia relacji PKB do długu publicznego - tu niestety się oddalmy coraz bardziej od spełnienia warunków - zaznaczył.
Rostowski wskazał też na niebezpieczne sygnały płynące z krajów starej UE. - Wolfgang Schauble, niemiecki minister finansów, powiedział, że popiera pomysł parlamentu strefy euro. A rządy, które są teraz w Polsce i na Węgrzech, są postrzegane, szczególnie we Francji, jako te, które nie zdały egzaminu dojrzałości - podsumował.