Podczas debaty zorganizowanej 9 marca przez Biuro Dialogu i Inicjatyw Obywatelskich przy Kancelarii Prezydenta szukano recept na walkę z kryzysem demograficznym. Obecny na spotkaniu wiceminister Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej Bartosz Marczuk przekonywał, że po programie 500 plus resort zaproponuje bardziej kompleksowy program demograficzny w ramach planu Morawieckiego. Czego możemy się spodziewać?
Robert Gwiazdowski, ekspert Centrum im. Adama Smitha zaproponował, by systemowo zmieniać model finansów publicznych, zaczynając od emerytur. Przekonywał, że dobrym rozwiązaniem byłaby emerytura obywatelska, czyli równa dla wszystkich. - Będzie to system bardziej sprawiedliwy i bardziej efektywny, bo nie trzeba będzie tego wszystkiego liczyć. Jeżeli mniej będziemy wydawać na komputery i ich obsługę więcej będziemy mieli na emerytury - wyjaśnia nam swoje stanowisko Gwiazdowski, który dodaje, że bogactwo bierze się z pracy, zatem dzieci w przyszłości zarabiać będą też na emerytury tych co ich nie mają.
- Dlatego rodzice tych dzieci coś powinni z tego mieć - dodaje profesor. Kobiety w myśl tej koncepcji mogłyby zatem zyskać prawo do wcześniejszego przejścia na emeryturę obywatelską o 1,5 roku wcześniej. Ten pomysł, jak się wydaje nie spotkał się jednak z ciepłym przyjęciem przedstawiciela rządu. Wiceminister Marczuk, według relacji PAP, miał stwierdzić, że jednak ważniejsze od obniżania wieku emerytalnego mogłoby być podnoszenie świadczenia emerytalnego za urodzenie dziecka. Jednak, jak dowiedzieliśmy się w Ministerstwie Rodziny, nie toczą się żadne prace legislacyjne w tym zakresie.
Profesor Gwiazdowski również zwraca uwagę na to, że dyskutowano na poziomie idei, choć pamięta to jednak nieco inaczej niż relacjonuje to agencja. - Podczas debaty pojawił się zalążek pewnego kompromisu, żeby dać kobiecie możliwość wyboru w tej materii. To ona ostatecznie decydowałaby czy wybiera wcześniejszą emeryturę, czy większe świadczenie. W przypadku dopłaty zakładają, że np. ta emerytura obywatelska byłaby na poziomie 1000 złotych to dodatek na dziecko mógłby wynosić np. 150 zł. Ale na razie to tylko idea i dokładniejsze kwoty trzeba jeszcze ustalić - dodaje ekspert Centrum im. Adama Smitha.
Jego zdaniem można byłoby również wcześniejsze emerytury dla matek zastosować w obecnie obowiązującym systemie, ale wtedy potrzebne by były bardziej kompleksowe zmiany, a nie - jak wyraził się profesor - „pobieżne łatanie”.
Szybka emerytura, niska emerytura
Pomysł nie przekonuje jednak ekspertki od polityki społecznej w Instytucie Spraw Publicznych, Agaty Chełstowskiej. - Z naszych raportów wynika, że już teraz świadczenia dla kobiet są znacząco niższe niż mężczyzn. Jeżeli skrócimy im okres składkowy o kolejne lata, to ich emerytury będą jeszcze niższe. Przy ewentualnych zmianach w systemie emerytalnym lepiej byłoby oskładkować okres, który kobiety przeznaczają na wychowania dzieci - mówi Chełstowska.
Jej zdaniem kobiety powinny mieć możliwość pracowania tak długo, jak chcą - tymczasem zdarza się, że są „wypychane” z rynku po 55 roku życia i trudno im w tym wieku znaleźć nową pracę. - Często godzą się na to, bo zaczynają opiekować się dziećmi swoich dzieci. Problem tylko w tym, że ich emerytury są wtedy niższe - dodaje ekspertka.
W jej ocenie skuteczność pomysłu dodatków do emerytur za urodzenie dziecka uzależniony jest od tego, o ile złotych takie świadczenie się podniesie. - Jednak w mojej ocenie to mało zachęcające dla kobiet w wieku 25, 30 lat. Obietnica wyższych emerytur za 30 lat, kiedy nie wiadomo jak wyglądać będzie system, nie brzmi przekonywująco i nie wpłynie np. na moją decyzję o tym ile będę miała dzieci - mówi Chełstowska. Jej zdaniem istotne jest jeszcze pytanie o cel: czy to ma być nagroda dla kobiet za ich pracę jako matek? Czy instrument zwiększania dzietności? Jeśli to drugie, to nie będzie to skuteczny środek.
Na drugiej stronie o matkach trójki dzieci, które mogłyby nawet 9 lat wcześniej przejść na emeryturę
Za jedno dziecko 3 lata wcześniej na emeryturę?
W 2011 roku politycy PSL również proponowali, by tak zmienić system emerytalny, by matka jednego dziecka mogła przejść na emeryturę trzy lata wcześniej. Co więcej w propozycji ludowców premiowane miałoby być każde następne dziecko. Oznaczałoby to, że matka dwójki dzieci uzyskałaby prawa do świadczeń sześć lat wcześniej, a trójki dziewięć. Przy kolejnych dzieciach mnożnik byłby już mniejszy. Mogłoby to jednak spowodować, że wypłacane emerytury byłyby bardzo niskie.
- Nasza propozycja miała pozytywnie wpłynąć na demografię. Im więcej w związku z nią urodziłoby się dzieci, tym większe byłyby możliwości wypłacania większych emerytur. Dlatego te świadczenia nie musiałyby być tak dramatycznie niskie - broni pomysłu ówczesny minister pracy i obecny prezes PSL, Władysław Kosiniak Kamysz.
Politycy PSL przekonywali wtedy, że podobne rozwiązania stosowane są u naszych południowych sąsiadów. Dość szybko jednak okazało się, że te informacje były nie do końca sprawdzone bo zarówno Czesi, jak i Słowacy zaczęli się z nich wycofywać, gdy okazało się, jak niskie emerytury otrzymywały kobiety. Jak jest w innych europejskich krajach? Na Węgrzech i w Niemczech matki mogą liczyć na wyższe świadczenia emerytalne. We Francji matki powyżej trójki dzieci mają prawo do przechodzenia na wcześniejszą emeryturę o pełnej wartości i to dwa lata wcześniej.
W tym miejscu warto przypomnieć, że według raportu SGH każdy rok pracy w polskim systemie emerytalnym jest bardzo cenny. Szczególnie po ukończeniu 60 lat. Wtedy każdy przepracowany rok dłużej zwiększa świadczenia nawet o 6 proc., a po 65 roku życia o 8 proc. Być może również i z tych powodów propozycja ludowców nie spotkała się z życzliwym przyjęciem ze strony koalicjanta.
- Platforma Obywatelska nie była wtedy zainteresowana tym pomysłem, ale dziś jesteśmy otwarci, by wrócić do dyskusji na ten temat. Nie mówimy też nie pomysłom dopłat do emerytur dla matek. Podobnie jako ciekawą oceniam propozycję by matki miały możliwość przechodzenia na emeryturę o 1,5 roku wcześniej - mówi prezes ludowców, który dodaje, że możliwe byłoby również połączenie obu pomysłów. - Dla matek kilkoro dzieci można byłoby zastosować dopłaty do emerytur. Wszystko w myśl zasady: wcześniej na emeryturę, ale z niedużą stratą - wyjaśnia Kosiniak Kamysz.
A tak naprawdę pomogłoby...
- Istnieją lepsze, wypróbowane już na świecie instrumenty polityki rodzinnej: po pierwsze, poprawa sytuacji kobiet na tynku pracy. Kobiety decydują się na dzieci jeśli maja stabilną sytuację materialną i szanse na utrzymanie dzieci, co jest bardzo rozsądne - mówi Agata Chełstowska. Po drugie, w ocenie ekspertki ISP badania pokazują, że pary łatwiej podejmują decyzję o dzieciach, jeśli mogą liczyć na pomoc w ich wychowywaniu.
- Nasze państwo zaniedbuje opiekę instytucjonalną. Ciągle brakuje miejsc w żłobkach i przedszkolach, mamy jedno z najniższych wskaźników uczęszczania do żłobków i przedszkoli, a 80% gmin w ogóle nie zapewnia żadnych form opieki nad dziećmi poniżej 3 roku życia. Trzeba też dać szansę ojcom, przecież nie tylko kobiety są rodzicami - przekonuje ekspertka. Jej zdaniem potrzebny jest dłuższy urlop ojcowski, z tygodniami zarezerwowanymi tylko dla ojca.
Z kolei w ocenie Roberta Gwiazdowskiego wszystkie kwestie związane z demografią mają swoje konsekwencje fiskalne, a często są też przyczyną problemów finansowych państwa. - Nadmiernie opodatkowujemy pracę, a to z kolei powoduje, że ludzie maja mniej pieniędzy na wychowywanie dzieci. Powoduje to, że jak wykazują badania rozjeżdżają się deklaracje młodych Polaków w liczbie dzieci, które chcieliby mieć, z tym ile ich potem rzeczywiście mają - mówi Gwiazdowski.
Jak przekonuje jednym z powodów dlaczego się tak dzieje jest czynnik ekonomiczny, a jego przyczyną jest właśnie nadmierne opodatkowanie pracy. - Dlatego skłaniałbym się do rozwiązań zakładających zmiany w systemie podatkowym. Niestety jednak poprzedni i obecny rząd nie chcą przeprowadzać tak radykalnych zmian. W związku z tym zamiast nie robić nic, by poprawiać dzietność, lepiej robić inne rzeczy jak np. program 500 plus. Warto też jednak rozważyć czy za każde dziecko nie powinna przysługiwać wcześniejsza o 1,5 roku emerytura - dodaje profesor.