Narodowy Bank Polski podtrzymuje plany wprowadzenia banknotu o nominale 500 zł, mimo że Ministerstwo Rozwoju go nie chce. Protesty resortu Mateusza Morawieckiego na nic się zdadzą. Nowy nominał najprawdopodobniej już w lutym trafi do naszych portfeli.
- Narodowy Bank Polski zgodnie z harmonogramem kontynuuje prace nad wprowadzeniem do obiegu banknotu 500 zł - poinformował NBP telewizję TVN24. To odpowiedź na obiekcje związane z nowym nominałem z wizerunkiem Jana III Sobieskiego, jakie ma Ministerstwo Rozwoju.
NBP przekonuje, że decyzja o wprowadzeniu 500-złotówki została poprzedzona analizami, z których wynika, że nowy nominał jest potrzebny. Bank przypomniał, że aż 63 proc. wszystkich banknotów w obiegu to 100-złotówki. Na drugim miejscu jest 200-złotówka, która ma 13-procentowy udział. NBP wnioskuje z tego, że Polacy potrzebują nowych banknotów o wysokich nominałach.
- Obecna struktura nominałowa banknotów została ustalona w pierwszej połowie lat 90. i wówczas 200 zł był przygotowano na zapas - tłumaczył już blisko rok temu NBP na łamach WP.
Trzeba pamiętać, że w skarbcach NBP musi być odłożona pewna ilość pieniądzy w gotówce na wszelki wypadek. Dotąd rolę takiej rezerwy przez 20 lat pełnił banknot 200-złotowy. Jego funkcja musi się teraz zmienić, bo dziś ma już zupełnie inną wartość niż dwie dekady temu, gdy pokazano go po raz pierwszy. Dlaczego? Na przykład średnia pensja w 1995 roku wynosiła na rękę ok. 600 zł. A obecnie jest to ok. 2800 zł netto.
NBP chce by nowy banknot do obiegu wszedł już w lutym 2017 roku.
Z taką argumentacją nie zgadza się MR. Na początku grudnia wiceminister rozwoju Tadeusz Kościński wysłał do NBP pismo, w którym apelował o zaniechanie prac nad nominałem 500-złotowym.
"Za taką decyzję przede wszystkim stoi fakt, że wysokie nominały były najchętniej wykorzystywane do działań przestępczych. Okazało się, że ważną rolę odgrywa on nie w codziennych transakcjach, ale jako wygodny instrument rozliczeń w szarej strefie." - pisał Kościński.
Jak dodał, jeśli NBP chce mieć nowy banknot, to niech służy on tylko do rozliczeń międzybankowych. Wówczas nie znalazłby się on nigdy w naszych portfelach, a był jedynie w skarbcach NBP i innych banków.
Kościński w rządzie odpowiada za projekty związane z bankowością i kwestiami e-gospodarki. Jest on gorącym orędownikiem wprowadzenia polskiego standardu płatności, czyli narodowej karty płatniczej. W jego opinii lepiej wspierać projekty zastępujące gotówkę przez pieniądz elektroniczny.