Realizacja programu prorodzinnego PiS będzie tańsza o 5 mld zł niż szacowano dotychczas – wynika z obliczeń Instytutu Ekonomicznego Narodowego Banku Polskiego. Dane upublicznił Paweł Szałamacha, kandydat na ministra finansów. - Ten materiał nie był pogłębioną analizą, obliczenia ekspertów miały charakter przybliżony i bazowały na dostępnych we wrześniu źródłach. Dane nie były niejawne – wyjaśnia money.pl Przemysław Kuk, rzecznik NBP.
Do tej pory Prawo i Sprawiedliwość szacowało koszt swojego programu prorodzinnego na 21,6 mld zł - przy założeniu, że z programu dopłat skorzystałyby wszystkie z 3,6 mln uprawnionych dzieci.
Propozycje PiS skrytykował Marek Belka, prezes Narodowego Banku Polskiego. Według niego nawet przeznaczenie rezerw NBP na program ”500 zł na dziecko” i tak doprowadzi do ”zwiększenia naszych wydatków budżetowych”.
Jednak Paweł Szałamacha powołał się na wewnętrzne obliczenia ekspertów Marka Belki z Instytutu Ekonomicznego NBP, którzy oszacowali ”wpływ programu prorodzinnego na 15,5 mld zł rocznie”. To o 5 mld zł mniej niż zakładał PiS.
Przyszły minister finansów poinformował, że program ”500 zł na dziecko” może zostać wprowadzony najwcześniej w marcu 2016 roku, dodając, że to priorytetowy punkt programu wyborczego Prawa i Sprawiedliwości.
"Podczas pierwszych tygodni w Ministerstwie Finansów skoncentrujemy się na realizacji priorytetowego punktu programu, czyli wsparcia rodzin, znanym jako '500 zł na dziecko'" – napisał Szałamacha na swoim profilu na Facebooku.
Dodatkowe 2 mld zł więcej od banków i sklepów
Przyszły minister finansów zdradził także nieupublicznione szacunki NBP dotyczące wpływów z projektu ustawy o tzw. podatku bankowym oraz podatku od sieci handlowych.
"Po stronie dochodowej pojawią się wpływy z podatków sektorowych (bankowy i od supermarketów) szacowane przez Instytut Ekonomiczny Narodowego Banku Polskiego na 10,3 mld zł" – napisał Paweł Szałamacha.
Do tej pory politycy PiS szacowali wpływy z tych podatków na 8,5 mld zł (5 mld zł od banków i 3,5 mld zł od sklepów wielkopowierzchniowych). Oznacza to, że według przybliżonych obliczeń ekonomistów NBP, podatek może zasilić budżet dodatkowo o prawie 2 mld złotych.
NBP: dane nie były niejawne
- Dane te pochodzą z wewnętrznego materiału analitycznego przygotowanego przez NBP we wrześniu br. na podstawie dostępnych wówczas informacji. Oprócz standardowo publikowanych analiz i raportów, Instytut Ekonomiczny NBP przygotowuje różne materiały na potrzeby organów banku – mówi money.pl Przemysław Kuk, rzecznik prasowy Narodowego Banku Polskiego.
- Ten materiał nie był pogłębioną analizą, obliczenia ekspertów miały charakter przybliżony i bazowały na dostępnych we wrześniu źródłach, dlatego dokument nie został oficjalnie opublikowany. Nie były to jednak dane niejawne – zapewnia rzecznik.
- Warto pamiętać, że przy prowadzeniu polityki pieniężnej bierze się pod uwagę m.in. sytuację budżetu, a Rada Polityki Pieniężnej przedstawia co roku swoją oficjalną opinię dot. projektu budżetu państwa – dodaje.