"W dokumentach, które przekazano NABU, widziałem wypłatę w wysokości sześciu milionów dolarów" - powiedział na konferencji prasowej. Poinformował, że wszczęte w tej sprawie śledztwo w pierwszej kolejności zajmie się osobami, przy których nazwiskach widnieją najwyższe sumy.
Sytnyk przekazał, że materiały z tzw. czarnej księgowości Partii Regionów to 841 stron dokumentów, obejmujących lata 2008-2012. Na każdej stronie znajduje się około 30 zapisów. Dokonywane one były odręcznie, z zaznaczeniem dat i nazwisk odbiorców pieniędzy, sum oraz celów, na które były one przeznaczane. Wszystko wskazuje na to, że osoby, które odbierały pieniądze, wypełniały rubryki wydatków samodzielnie - powiedział.
Sytnyk nie wykluczył, że do NABU trafiła jedynie część dokumentacji finansowej Partii Regionów i oświadczył, że może być ona wykorzystana w śledztwie dopiero po dokonaniu odpowiednich ekspertyz, a przede wszystkim po zbadaniu ich autentyczności.
"Wstępne analizy podpisów niektórych osób i porównanie ich z dostępnymi publicznie wzorcami wskazują, że są one z nimi zgodne. Jeśli ktoś uważa, że jego podpis znajduje się na tych listach i został sfałszowany, prosimy o zgłoszenie się do nas i przekazanie wzorców charakteru pisma" - zaapelował Sytnyk.
Szef NABU nie chciał mówić o żadnych nazwiskach, które widnieją w tych materiałach, i zaznaczył, że wypowiedzi na ten temat szkodzą śledztwu. ,,Są tam wpisy dokonane przez znane osoby, ale są i takie, pod którymi podpisani są pośrednicy. Podejmujemy działania, by ci ludzie nie opuścili Ukrainy. Obawiamy się też o ich bezpieczeństwo" - podkreślił Sytnyk.
O istnieniu listy płac Partii Regionów poinformował w sobotę na łamach opiniotwórczego tygodnika "Dzerkało Tyżnia" były pierwszy zastępca szefa Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) Wiktor Trepak.
Według jego relacji ugrupowanie Janukowycza na przestrzeni lat wydało na łapówki dla wysokich rangą urzędników państwowych ponad dwa miliardy dolarów. Na liście mają znajdować się nazwiska ministrów, znanych polityków, działaczy społecznych, sędziów, a nawet przedstawicieli organizacji międzynarodowych. Wiele z wymienionych tam osób do dziś ma pełnić ważne funkcje. Narodowe Biuro Antykorupcyjne wszczęło śledztwo w tej sprawie w poniedziałek.