*- 112 tys. zł *za utracone przychody spółki.
- 60 tys. zł za świadczenia dla pasażerów zakłóconych rejsów. To koszt posiłków, zakwaterowania lub załatwienia innego transportu.
- 467 tys. zł za odszkodowania dla każdego pasażera z odwołanego rejsu.
W sumie daje to właśnie 640 tys. zł. Tyle do oddania ma jeden z pilotów LOT, który przystąpił do strajku. Money.pl dotarł do dokumentów, które otrzymał od spółki. - Dlaczego odmówiłem lotu? Bo jestem przekonany o legalności strajku. Muszę solidaryzować się z koleżankami i kolegami, bo wspólnie walczymy o naszą pracę, o lepszy LOT - deklaruje. Chce zachować anonimowość.
źródło: money.pl
Jak wynika z informacji money.pl, w tej chwili pięciu pilotów otrzymało przedsądowe wezwanie do zapłaty. Kwoty wahają się od 600 do nawet 800 tys. zł. Za co? Za przystąpienie do strajku zorganizowanego przez dwa związki zawodowe. W efekcie rejsy, w którym mieli się znaleźć wspomniani piloci, nie doszły do skutku. Spółka je odwołała, pasażerowie zostali w Polsce. Teraz LOT wystawia rachunek pilotom, gdyż przekonuje o nielegalności strajku. Wysyłkę wezwań potwierdzał w rozmowie z money.pl Rafał Milczarski, prezes LOT.
- To nie jest przejaw złośliwości czy agresji. To jest przejaw stosowania się do prawa. Nad prezesem spółki jest kodeks spółek handlowych. Muszę działać w interesie firmy. Odzyskiwanie tych pieniędzy to mój prawny obowiązek, nie mogę się tych środków nie domagać - tłumaczył w rozmowie z money.pl prezes LOT. Kilka miesięcy temu podobne wezwanie wystosował do związków zawodowych, gdy te zapowiadały strajk w maju. Związki zawodowe dostały rachunek na 1,7 mln zł.
W dokumencie do pilota spółka powołuje się na przepisy kodeksu pracy - konkretnie na 122 artykuł ustawy.
A ten dotyczy właśnie odpowiedzialności za szkody wyrządzone pracodawcy. "Jeżeli pracownik umyślnie wyrządził szkodę, jest obowiązany do jej naprawienia w pełnej wysokości" - brzmią przepisy. LOT przekonuje, że piloci wiedzieli o nielegalności strajku. A skoro wiedzieli, że strajk jest nielegalny, to świadomie odeszli od miejsc pracy i narazili firmę na szkodę. List kończy się podaniem numeru konta i przypomnieniem - brak wpłaty będzie skutkował wystąpieniem na drogę sądową.
I na tym skupia się uzasadnienie przedsądowego wezwania do zapłaty. LOT powołuje się na wyrok Sądu Okręgowego z 21 września w sprawie zabezpieczenia (czyli de facto zakazu) przeprowadzania strajku. "Zarząd LOT wielokrotnie zwracał się do pracowników z prośbą o powstrzymanie się od udziału w nielegalnej akcji strajkowej. Pomimo tych komunikatów, w konsekwencji pomimo pełnej świadomości co do możliwych konsekwencji, odstąpił Pan od wykonywania czynności lotniczych i zadeklarował przystąpienie do nielegalnej akcji strajkowej" – pisze LOT. I jak zaznacza spółka, w ten sposób pilot naraził firmę na szkody.
LOT dokładnie wymienił, za co ma zapłacić pilot. To między innymi utracone przychody, koszt świadczeń dla pasażerów i koszt odszkodowań dla pasażerów. "Niniejsze wezwanie jest ze wszech miar uzasadnione" - dodaje LOT.
źródło: money.pl
Dokument podpisali: Mariusz Błaszkiewicz, który w LOT jest odpowiedzialny za sprawy finansowo-ekonomiczne oraz Michał Fijoł, który jest odpowiedzialny za sprawy handlowe. Obaj są członkami zarządu.
Związki zawodowe przekonują, że to próba zastraszenia załogi. Tłumaczą również, że strajk jest legalny - a więc takie dokumenty nie mają żadnej podstawy prawnej.
- Nie spotkałem się z takimi praktykami. Wnioski do związków zawodowych o zwrot pokrycia strat w związku z nielegalnym protestem tak, ale nikt nigdy tych pieniędzy nie zobaczył - mówi Adrian Furgalski, ekspert rynku transportowego. Furgalski jest przekonany, że LOT pieniędzy nie zobaczy zbyt szybko. - Jeśli już, to po paru latach sądu. Tymczasem straty wywołane strajkiem są realne - mówi. Jego zdaniem faktury nie wystraszą załogi. - Skoro zwolnienia nie wystraszyły, to i faktury też nie wystraszą.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl