Około 5,6 mln zł z budżetu mogło pochłonąć zabezpieczenie 40. ostatnich miesięcznic, które odbyły się za rządów PiS. Tylko za tę kwotę można by stworzyć blisko 370 dodatkowych miejsc w żłobkach, albo wykupić obiady w szkole dla ponad 700 uczniów.
Marsze smoleńskie, czy po prostu tzw. miesięcznice, od dłuższego czasu wzbudzają kontrowersje – zwłaszcza, że z pochodów pamięci ofiar szybko stały się manifestacją polityczną. Kłopot w tym, że ich organizacja wiąże się z potężnymi kosztami, które ponoszą wszyscy obywatele.
Dodatkowo atmosferę podgrzewa fakt, że środki, które wydano na zabezpieczenie 96 marszy upamiętniających katastrofę samolotu TU-154 z 96 osobami na pokładzie, które miesiąc w miesiąc przez osiem lat są organizowane przez środowiska związane z PiS - objęte są dziwną tajemnicą.
Dokładnych kwot nikt nie chce podać. Dane, pozwalające oszacować ich koszt, niezwykle skąpo udostępnia Komenda Główna Policji, część z nich udało się wydobyć interpelacją poselską Cezaremu Tomczykowi. Prawdy poszukują również dziennikarze śledczy. Ale i tu nieraz zderzają się ze ścianą.
Z danych, które udało się uzyskać "Super Expresowi", wynika, że każdego roku koszty rosły. W 2015 r., kiedy PiS doszedł do władzy, 12 miesięcznic pochłonęło 622 tys. zł, rok później 952 tys. zł a w ubiegłym roku rekordowo 4,467 mln zł. W sumie więc w trzy lata z budżetu państwa poszło ponad 6 mln zł miesięcznice.
Z kolei magazyn śledczy OKO.pressskrupulatnie sumował koszt każdej jednej miesięcznicy od początku rządów partii Jarosława Kaczyńskiego. Z ich rachunków wynika, że zabezpieczenie 36 miesięcznic zorganizowanych między 2015 a 2017 rokiem kosztowały policję, a wiec podatników, 5,125 mln zł.
Domy dziecka, obiady i żłobki
Aby zobrazować skalę kosztów, jakie ponosi społeczeństwo za organizację miesięcznic smoleńskich, wystarczy podać przykład celu, który - być może - bardziej przysłuży się społeczeństwu, niż zabezpieczanie cyklicznego, politycznie obciążonego, marszu.
Biorąc za kwotę wyjściową 5,1 mln zł i dodając do niej średni koszt miesięcznic organizowanych w 2017 roku za 4 miesiące 2018 roku, uzyskamy przybliżony koszt organizacji wszystkich 40 pochodów zorganizowanych od czasu przejęcia władzy przez PiS.
Z rachunków wynika więc, że do ostatniej – zgodnie z zapowiedziami prezesaKaczyńskiego – 96. miesięcznicy z budżetu wydane zostanie ponad 5,6 mln zł.
Na co można by przeznaczyć te pieniądze? Na przykład na stworzenie dodatkowych miejsc w żłobkach. Biorąc pod uwagę fakt, że na stworzenie 780 miejsc dla maluchów stolica przeznaczyła ostatnio 12,1 mln zł, to łatwo można oszacować, że pieniądze, które pochłonęły ponad 3-letnie pochody, wystarczyłyby na stworzenie około 368 nowych miejsc w żłobkach.
Gdyby przeznaczyć 5,6 mln zł na bezpłatne obiady dla uczniów, skala byłaby jeszcze większa. Jak wynika z szacunków minister edukacji Anny Zalewskiej, cena jednego obiadu to koszt między 5 a 8 zł. Weźmy więc górną cenę posiłku, wówczas zamiast kordonów policji, bramek i wozów policyjnych zyskalibyśmy ponad 708,6 tys. obiadów w szkołach.
Pieniądze te mogłyby też pójść np. na utrzymanie dzieci, które - zwykle nie z własnej winy - trafiają do domów dziecka. Średni miesięczny koszt utrzymania jednego wychowanka w całodobowej placówce opiekuńczo-wychowawczejto od ok. 2 do 4 tys. zł. Przemnażając nawet tę wyższą kwotę, wyjdzie nam, że zamiast miesięcznic, moglibyśmy zorganizować roczną opiekę dla co najmniej 118 dzieci.
Niedoszacowane marsze
5,6 mln zł na marsze można uznać ze pewne minimum. Po pierwsze dlatego, że to kwota z ostatnich trzech lat i czterech miesięcy, a nie prawie ośmiu. Przypomnijmy, że pierwsza miesięcznica miała miejsce 10 maja 2010 roku.
Faktem jest, że te pierwsze nie kosztowały tyle, co organizowane w ostatnich latach. Również ich charakter był bardziej kameralny. Uczestniczyć mieli w nich przede wszystkim: rodzina i przyjaciele, znajomi pary prezydenckiej i pozostałych 94 ofiar katastrofy.
Bez konkretnych danych miesięcznych z każdego roku, od 2010 do 2018 roku, np. z Komendy Głównej Policji, albo Komendy Stołecznej Policji, trudno przedstawić dokładne koszty zabezpieczenia tych marszy. Średnią z kolei zaburzą ostatnie lata, kiedy padały rekordy.
Przykład? Prawie pół miliona kosztowało zabezpieczenie marszy w czasie czerwcowej miesięcznicy. Na ulice Warszawy musiało wyjść blisko 1,9 tys. funkcjonariuszy. Dla porównania, dwa lata wcześniej wystarczyła ich setka. Sama siódma rocznica, 10 kwietnia 2017 roku, pochłonęła aż 706, tys. zł.
Jak zauważa magazyn OKO.press, te koszty mogą okazać się jeszcze wyższe. Wyliczenia KSP nie obejmują np. dojazdów, zakwaterowania, wyżywienia dla tych policjantów, którzy są specjalnie ściągani do stolicy z reszty kraju.
Pytanie tylko, dlaczego władza, której przedstawiciele wzywają do jawności i przejrzystości życia publicznego, nie chce pokazać, ile faktycznie obywatele płacą za miesięcznice smoleńskie? Media nie musiałby wówczas opierać się na szacunkach, ani zwracać się do wyższych instancji, w celu uzyskania bardziej konkretnych danych, które powinny być jawne.
Tymczasem np. dziennikarze OKO.presszostali zmuszeni do złożenia skargi do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego nie mogąc doprosić się od komendantury KSP pełnych informacji. Prócz tego składa zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia wykroczenia polegającego na celowym utrudnianiu krytyki prasowej.