Nie milkną echa wypowiedzi Grzegorza Schetyny o tym, że członkowie PO nie będą płacić abonamentu. Bo nie chcą płacić na "TVPiS". Co ciekawe, podobny pomysł miała już kilka lat temu Beata Mazurek z Prawa i Sprawiedliwości. Stary tweet wyciągnęli na wierzch internauci.
- Jeżeli na wniosek TVP parlament przyjmie podniesienie haraczu, wezwiemy do obywatelskiego nieposłuszeństwa, do niepłacenia tej opłaty - powiedział w sobotę Grzegorz Schetyna o pomyśle zmian w abonamencie RTV. Zapewnił, że ci, którzy dostaną kary, po wygranej PO będą mogli liczyć na rekompensaty.
Grzegorz Schetyna z pomysłem obywatelskiego nieposłuszeństwa przeciwko abonamentowi radiowo-telewizyjnemu wcale nie wyszedł jako pierwszy. Trzy lata temu zrobiła to poseł Beata Mazurek. Dziś jest ona rzecznikiem partii i klubu PiS.
"Informacje w TVP nie podobają mi się, mogę nie płacić abonamentu, skoro oni zdejmują zapowiedziany program? Taki protest chodzi mi po głowie" - napisała w styczniu 2014 roku Beata Mazurek na Twitterze.
Co tak oburzyło Mazurek? Ściągnięcie z ramówki programu Jana Pospieszalskiego. Według producenta program został zdjęty z anteny, bo został zaproszony Jacek Karnowski, czyli prawicowy publicysta. Taką wersję przedstawił Paweł Nowacki, wydawca i producenta programu "Jan Pospieszalski: Bliżej" w liście opublikowanym m.in. przez serwis Fronda czy wPolityce.
"Zakaz zaproszenia do TVP redaktora Jacka Karnowskiego ma charakter przypominający cenzuralny 'zapis na nazwisko' stosowany w PRL-u. Jako człowiek, który współtworzył niezależny obieg prasowy za czasów komunistycznych, nie mogę się na to zgodzić" - argumentował Nowacki.
I dlatego posłanka Mazurek rozmyślała o zaprzestaniu płacenia abonamentu RTV. Nie napisała jednak, czy ostatecznie przestała płacić na publiczne media.
Internauci wyciągnęli archiwalny wpis posłanki na wierzch i śmieją się, że najpewniej Beata Mazurek i dzisiaj "zrozumie niepłacących abonament".
To nawiązanie do jej niedawnych słów, gdy jednocześnie potępiła pobicie działaczy KOD w Radomiu i wyraziła zrozumienie dla atakujących. O fali oburzenia po tamtych słowach pisaliśmy tutaj. Mazurek później tłumaczyła się ze słów. I podkreślała, że ataki nie powinny mieć miejsca.