Nowa ustawa ma zmusić klientów płatnej telewizji do opłacania abonamentu RTV. Tego obawiają się najwięksi w Polsce dostawcy usług telewizji kablowej i satelitarnej. Nie bez powodu - klienci mogą rezygnować z usług, byle tylko ich dane nie trafiły do Poczty Polskiej. I przejść na cyfrową naziemną telewizję lub zainteresować się telewizją w internecie.
Władza chce zmusić do płacenia niepopularnego wśród Polaków abonamentu RTV. Pod obrady Rady Ministrów trafił projekt ustawy o zmianie ustawy o opłatach abonamentowych oraz ustawy o radiofonii i telewizji. I wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że zostanie bardzo szybko przegłosowana w Sejmie.
Główną przyczyną szybkiego tempa prac są problemy finansowe Telewizji Polskiej. Przychody TVP wyniosły w ub. r. 1,4 mld zł, czyli o 8 proc. mniej niż w 2015 r. Mniejsze wpływy to m.in. efekt abonamentu - z tej daniny do Telewizji Polskiej trafiło 365,5 mln zł. To o prawie 10 proc. mniej niż rok wcześniej.
Co ma zmienić nowa ustawa? Głównym pomysłem jest znalezienie osób, które dotąd nie płaciły obowiązkowego abonamentu RTV, a powinny to robić. Takich władza szuka wśród klientów płatnej telewizji - czyli kablówek (takich jak UPC czy Multimedia), płatnych platform satelitarnych (jak np. Cyfrowy Polsat)
lub operatorów telekomunikacyjnych. Założenie nowej ustawy jest takie, że skoro ktoś płaci za telewizję np. kablówce, to znaczy, że telewizor ma.
Po wejściu nowego prawa w życie, firmy te dostaną 30 dni na poinformowanie klientów, że przekazują Poczcie Polskiej dane. Imię i nazwisko, adres zamieszkania, PESEL lub inny numer identyfikacyjny jak NIP czy KRS pozwolą Poczcie zidentyfikować kto nie płaci, a powinien.
A co, jeśli dostawcy płatnej telewizji tego nie zrobią? Grożą im kary finansowe. Wysokie, nawet do 5 proc. przychodu, jakie spółka uzyskała z tytułu dostarczania usług telewizji płatnej w poprzednim roku podatkowym.
Czy klienci uciekną przed abonamentem?
Formalnie obowiązek płacenia abonamentu mają gospodarstwa domowe, posiadające odbiornik radiowy, lub telewizyjny. W tym roku to 245,15 zł rocznie. Polacy jednak niechętnie płacą na media publiczne. Na 13,6 mln gosp. dom. abonament zapłaciło w ub. r. ledwie 1,12 mln. Poza tym 3,5 mln gospodarstw domowych co prawda ma zarejestrowane odbiorniki, ale jest zwolniona z płacenia, w tym głównie osoby starsze.
Telewizję płatną (kablówki i satelitarną) ma w Polsce 9 mln gospodarstw domowych. Ustawa ma zwiększyć liczbę płatników o około 3,5 mln. I to dla spółek jest problem. W ustawie zapisano, że dostawcy mają Poczcie Polskiej podawać datę rozpoczęcia usługi, ale już nie jej zakończenia. Co sugeruje, że prawo dotyczy tylko aktywnych usług. Innymi słowy - tych klientów, którzy po wejściu w życie ustawy nadal będą płacili za telewizję.
- Widzimy już pierwszy odpływ klientów, którzy nie chcą płacić abonamentu - narzekał Andrzej Rogowski, szef Multimedia Polska na wtorkowej konferencji Polskiej Izby Komunikacji Elektronicznej w Sopocie.
UPC, największy operator sieci kablowych w Polsce nie odpowiedział na nasze pytania. Z kolei Cyfrowy Polsat zamiast o odpływie klientów woli przekonywać, że operatorzy nie powinni udostępniać ich danych.
Ale problem dostawcy mają. Nawet gdyby ustawa obejmowała wszystkie umowy wstecz, to klient może najpierw skorzystać z przewidywanej w ustawie abolicji za kilka lat niepłacenia. Potem zapłacić abonament RTV przez rok, a następnie... wymówić ofertę płatnej telewizji i wyrejestrować odbiornik.
W przypadku darmowej cyfrowej telewizji naziemnej sprawa w sumie wygląda podobnie jak dziś - nie ma użytkowników jak skontrolować. To, czy telewizor w mieszkaniu jest, czy go nie ma, mógłby sprawdzić tylko listonosz, a właściciel mieszkania wcale nie musi go wpuścić.
Podobnie jest z internetem - czy to YouTube, czy Netflix czy nawet strony internetowe TVP. A przecież na rynku są też usługi, które pozwalają oglądać programy telewizyjne czy TVP czy Polsatu w internecie. Nie trzeba do nich telewizora. A ekrany komputerowe, tabletów czy komórek w zakres ustawy póki co nie wchodzą.