Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego na rok przed wybuchem afery wiedziała o tym, że Amber Gold może być piramidą finansową. Nie zleciła jednak działań operacyjnych ze względu na decyzję "z góry". Tak wynika z zeznań byłego naczelnika jednego z wydziałów gdańskiej delegatury ABW.
Zeznania funkcjonariusza ABW, który ze służby odszedł z końcem ubiegłego roku, pod znakiem zapytania stawiają działania agencji w sprawie działalności biznesowej małżeństwa P. Oficer w latach 2009-2012 pracował w gdańskiej delegaturze ABW. W tym czasie był zastępcą naczelnika oraz p.o. naczelnika bezpieczeństwa ekonomicznego państwa. Od chwili stworzenia w lipcu 2012 r. pracował jako naczelnik wydziału operacyjnego.
Jak przyznał, po raz pierwszy służbowo spotkał się ze sprawą Amber Gold w 2011 r., gdy otrzymał notatkę służbową dot. gdańskiego lotnika oraz przejęcia linii lotniczych Jet Air przez Amber Gold. W notatce znalazła się informacja, iż stworzona przez małżeństwo P. spółka może być piramidą finansową.
Informacji nie udało się jednak jednoznacznie potwierdzić. ABW zdołała jedynie ustalić, że Marcin P. był karany za naruszenia prawa bankowego, a jego nowa spółka nie płaciła należnych podatków. Równocześnie zeznający przed komisją funkcjonariusz przyznał, iż nie udało się odnaleźć dokumentów rejestrowych spółek.
Na pytania o powód, dla którego nie wszczęto w sprawie kontroli operacyjnej, powiedział, że była to decyzja "góry". Formalnie taką decyzję podjęto na spotkaniu kierownictwa gdańskiej delegatury ABW w oparciu o zalecenia "centrali". To zgodne z informacjami przekazanymi przed podwładnego przesłuchiwanego oficera.
Nie zajmować się Michałem Tuskiem
Były funkcjonariusz ABW przyznał także, że agencja nie wiedziała o pracy Michała Tuska dla spółki powiązanej z ABW. - O tym fakcie dowiedziałem się z gazet - powiedział. Co więcej, miał dostać polecenie, by wstrzymać wszystkie czynności operacyjne dot. Michała Tuska, ponieważ zajmuje się tym prokuratura. Taką samą procedurę zastosowano przy próbie wszczęcia czynności ABW w zakresie działalności OLT Express. Przesłuchiwany funkcjonariusz miał usłyszeć wówczas groźbę, że każda próba podjęcia działań zakończy się postawieniem mu zarzutu o utrudnianie śledztwa.
Świadek potwierdził także, że sprawą Amber Gold w delegaturze zajmował się jeden funkcjonariusz. Jego praca nie wykazała żadnych dowodów na to, by Marcin P. był powiązany z gdańskim światem przestępczym. Równocześnie ABW zdobyła dowody na to, że twórca Amber Gold przynajmniej raz z siedziby firmy wywiózł znaczną kwotę.