Achmed Zakajew, zastępca nieuznawanego przez Rosję prezydenta Czeczenii Asłana Maschadowa, stanowczo zaprzeczył, by jego rząd stał za wczorajszym zamachem na moskiewskiw metro.
W wywiadzie dla niemieckiej gazety "Berliner Morgenpost" mieszkający na emigracji w Londynie Zakajew wyraził pogląd, że tego typu terrorystyczne akcje służą władzom Kremla, a nie sprawie czeczeńskiej.
"Zamachy, takie jak w metrze, to cios dla czeczeńskiego ruchu oporu i rządu Asłana Maschadowa, gdyż tylko uzasadniają politykę Władimira Putina" - powiedział Achmed Zakajew. Jego zdaniem, problemem nie jest nawet stacjonowanie 200 tysięcy żołnierzy rosyjskich w Czeczenii, lecz radykalizacja czeczeńskiego społeczeństwa. "Akty terroru sprawiają, że europejska opinia publiczna przestaje mieć zrozumienie dla oporu Czeczenów wobec Rosji, a rząd Maschadowa nie może zapobiec kolejnym zamachom" - tłumaczył Achmed Zakajew.
Zakajew zaprzeczył też doniesieniom, że do czeczeńskiego ruchu oporu przenikali fundamentaliści islamscy z zagranicy. Zaznaczył, że nie ma na to dowodów i nie potwierdza tego również wywiad amerykański ani brytyjski. "Mówi o tym tylko rosyjski rząd" - zauważył Zakajew w rozmowie z dziennikiem "Berliner Morgenpost".