Nie cichną echa zamieszania wokół odkupienia przez rząd kolekcji dzieł sztuki należących do Fundacji Książąt Czartoryskich. W wywiadzie dla "Super Expressu" swoich decyzji broni książę Adam Karol Czartoryski, założyciel fundacji Czartoryskich.
Arystokrata tłumaczy, że kolekcję zdecydował się sprzedać za jedyne 5 proc. jej wartości "dla Polski i Polaków w imieniu wszystkich moich przodków, za ich wsparcie dla naszego ukochanego kraju".
- Uznałem, że oddając kolekcję polskiemu narodowi i odzyskując pewną płynność finansową w wyniku tej transakcji, Fundacja będzie w stanie czynnie działać dla dobra Polski - mówi Czartoryski. - Muzeum znowu będzie otwarte, a państwo będzie odpowiedzialne za jego prowadzenie w przyszłości - dodaje.
Jak przekonuje, od założenia fundacji w 1991 roku jej działalność to "pasmo konfliktów i niepowodzeń". - Nie udało się wypracować odpowiedniej formuły współpracy z Muzeum Narodowym w Krakowie i Ministerstwem Kultury - tłumaczy.
- Tym razem minister zaproponował fundacji nowe rozwiązanie, które było zadowalające dla obydwu stron i zgodziliśmy się na transakcję - przekonuje.
Odpowiadając na pytanie, dlaczego uzyskane z transakcji pieniądze zostały przetransferowane do Liechtensteinu, Czartoryski tłumaczy, że jest to "kraj, którego ustawodawstwo specjalizuje się w fundacjach, i który jest znany na całym świecie ze sprzyjania działalności fundacji, a polityka nie ma wpływu na takie instytucje".
- Nie rozumiem, dlaczego wywołuje to tyle kontrowersji w Polsce - mówi książę. - Fakt, że pieniądze są zarządzane poza Polską, nie znaczy, że nie mam zamiaru wydawać tych pieniędzy w Polsce na cele kulturalne, edukacyjne, charytatywne czy na spuściznę rodu Czartoryskich - zapewnia.
Z kolei Maciej Radziwiłł, prezes Fundacji Książąt Czartoryskich, mówi "Faktowi", że "w Polsce nie ma ani tradycji, ani ram prawnych do prowadzenia tego typu instytucji, która ma fantastyczne zbiory, ale nie ma żadnego źródła własnego zasilania".
- Adam Karol Czartoryski ma 78 lat, po prostu nie czuł się już na siłach ciągnąć tego - mówi Radziwiłł. - Być może niektóre konflikty były w jakimś stopniu z jego winy, ale dla dobra kolekcji uznał, że trzeba przekazać to państwu - dodaje.
Na pytanie, czy książę Adam Karol nienawidzi Polski, jak twierdzi jego córka Tamara, Radziwiłł odpowiada: "on nie jest Polakiem, więc nie ma do Polski takiego stosunku jak ja, czy pan". - Proszę pamiętać, że on się wychował w takiej atmosferze, że Polska jest krajem niepewnym, że tu nie szanuje się własności - mówi.
Maciej Radziwiłł zapewnia też, że na transakcję nie miał wpływu fakt, że w czasie podpisywania umowy członkiem rządu był jego brat, Konstanty.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl