Na pewno wydaje mi się, że jeszcze ktoś musiał w tym uczestniczyć. Mówi się, ale dowodów na to nie ma, że sam Marcin P. tego nie mógł po prostu zrobić - powiedział w środę przed komisją śledczą ds. Amber Gold Roman Gierszewski, biegły rewident powołany do tej sprawy w 2011 r.
Witold Zembaczyński (Nowoczesna)
zapytał świadka, "czy Marcina P. prowadziła jakaś niewidzialna ręka?". "Tego nie potrafię powiedzieć" - odpowiedział Gierszewski.
"Ktoś stał za Marcinem P., czy Marcin P. był słupem?" - dopytywał poseł Nowoczesnej. "Nie odpowiem na to pytanie" - odparł Gierszewski. "Uchyla się pan, czy nie ma wiedzy?" - kontynuował Zembaczyński. "Raczej się uchylam" - padła odpowiedź. "Wiedzy na pewno nie mam, ale mam swoje przemyślenia" - dodał świadek.
Zembaczyński poprosił więc o podzielenie się tymi przemyśleniami. Jednak Gierszewski odparł: "Rozumiem, tylko, żeby wypowiedzieć swoją opinię, a nie mieć na to żadnych dowodów, to może potem być troszeczkę źle odebrane".
"To proszę wypowiedzieć to, co pan może" - poprosił Zembaczyński. "Jeżeli chodzi o sam Amber Gold, to przecież wiadome jest, że z tej działalności, którą on prowadził, tylko z pożyczek nie mógł wypłacać takich odsetek, no bo skąd?" - mówił Gierszewski.
Wątek podniesiony przez Zembaczyńskiego kontynuowała szefowa sejmowej komisji śledczej Małgorzata Wassermann (PiS). "Pan już zaczął ten wątek, że pan ma swoje przemyślenia w tym zakresie, kto stał za Marcinem P. (...) czy mamy to rozumieć w ten sposób, że to jest dość oczywiste dla ludzi, którzy analizowali tę sprawę, że przypadek tu jest mało prawdopodobny?". "Tak wiele ludzi sądzi" - odpowiedział świadek.
Zembaczyński dopytywał, czy chodzi o kogoś "z biznesu, świata prawniczego, z polityki, z zagranicy". "Szczegółowo żeśmy tego nie rozpatrywali (...) ale (...) na pewno wydaje mi się, że jeszcze ktoś musiał w tym uczestniczyć" - odpowiedział Gierszewski.
Joanna Kopcińska (PiS) dociekała, czy "ten niestandardowy sposób prowadzenia postępowania przez prokuraturę ws. Amber Gold może w jego ocenie świadczyć o tym, co pan powiedział przed chwilą, że ktoś brał w tym udział dodatkowo?". "Na to pytanie nie potrafię odpowiedzieć" - mówił świadek. "Kiedy pan powziął takie przypuszczenia, że może brać w tym ktoś jeszcze udział" - dopytywała posłanka.
"Po wybuchu całej afery, już wtedy, kiedy w tym środowisku zaczęło się mówić (...) to był rok, ja wiem, może 2013-14 (...) Na te tematy się nie rozmawiało" - dodał.
"Mówi się, że kto za tym stoi?" - zapytała na koniec Kopcińska. "Za panem P.? Nie potrafię jednoznacznie tak w tej chwili (...) mówi się, ale dowodów na to nie ma (...) że sam tego nie mógł po prostu zrobić" - oświadczył Gierszewski.
"Nie nazwiskami, ale środowisko, które? (...) a mówi się, że wymiar sprawiedliwości mu pomógł?" - dopytywała Wassermann. "To znaczy inaczej, podejrzewa się różne środowiska (...) m.in. to też" - odparł Gierszewski.
oprac.: Katarzyna Kalus