To było oczywiste, że Amber Gold oferując gwarantowany zysk wynoszący 13 proc., to gruby przekręt; każdy kto miał trochę oleju w głowie to widział - mówił przed komisją śledczą b. prezes NBP Marek Belka.
Poseł PiS Marek Suski pytał świadka o to, kiedy dowiedział się o sprawie Amber Gold i dlaczego nie informował o niej.
- Panie pośle, a o czym tu było informować. Przecież trochę oleju posiadający w głowie człowiek jak spojrzał na reklamę, która obiecuje gwarantowanych dochód 13 proc., to już wiadomo było, że to jest gruby przekręt - stwierdził Belka.
Poinformował też, że kiedy objął w czerwcu 2010 r. stanowisko szefa NBP spotkał się z ówczesnym przewodniczącym KNF Stanisławem Kluzą. - Musiałem, nie pamiętam podczas której rozmowy, ale musiałem go zapytać o tę sprawę. On musiał powiedzieć, bo się tym zajmował, o zgłoszeniu do prokuratury, o tym, że to bardzo powoli idzie (...) - mówił Belka.
Jak zaznaczył jedyny problem jaki widział, to "czy ta sprawa i w jakim stopniu dotyczy NBP i czy musimy, możemy coś w tej sprawie zrobić".
Suski pytał też, kiedy świadek się dowiedział, że w liniach OLT Express należących do Amber Gold pracował syn ówczesnego premiera Donalda Tuska. - Z mediów - odparł Belka. - Czyli? - dopytywał Suski. - Nie wiem - odparł b. szef NBP.
Poseł PiS dopytywał Belkę "kiedy informował premiera Tuska, że jest to piramida finansowa i będzie z tym duży kłopot".
- Rozmawiałem z premierem Tuskiem przez telefon, kiedy powziąłem informacje, że Amber Gold inwestuje w tanie linie lotnicze OLT Express. Poruszony byłem tym dlatego, że wtedy się okazało, iż jest to "palenie pieniędzy". Nikt na świecie nie zrobił pieniędzy na tanich liniach lotniczych nie inwestując najpierw horrendalnych pieniędzy i nie rozwijając działalności globalnej. Wtedy było dla mnie oczywiste, że to jest właściwie oszustwo - powiedział Belka.
- Ponieważ tysiące ludzi kupowało bilety na OLT Express więc stwierdziłem (...), że premier powinien o tym wiedzieć, o mojej opinii, że ta piramida zaczyna być jeszcze bardziej niebezpieczna i bardziej zmierza ku katastrofie - dodał.
Belka zaznaczył, że nie pamięta kiedy ta rozmowa się odbyła, ale na pewno przed tym, jak media podały informację, że syn Tuska został zatrudniony przez OLT.
Przewodnicząca komisji śledczej Małgorzata Wassermann (PiS) wskazała, że pierwsze takie informacje miały miejsce w sierpniu 2011 r. - Czy to mógł być ten moment? - pytała. - Mógł być - odpowiedział świadek.
Podczas przesłuchania nawiązano też do nagrania z nielegalnych podsłuchów rozmów polityków i biznesmenów w dwu warszawskich restauracjach z lat 2013-2014, które opublikował tygodnik "Wprost" latem 2014 r.
Jak wynika z opublikowanych w mediach stenogramów, w lipcu 2013 r. Belka w rozmowie z ówczesnym szefem MSW Bartłomiejem Sienkiewiczem i szefem swego gabinetu w NBP Sławomirem Cytryckim mówił m.in., że syn Tuska zatrudniony jest w firmie "nie wiadomo jakiej". Po uwadze, że to OLT Belka mówi: - Nawiasem mówiąc, ja o tym nie wiedziałem. Ale kilka miesięcy przed faktem zadzwoniłem do Donalda i powiedziałem mu, że sprawa Amber Gold jest dość poważna, że jest to piramida finansowa, ale poważniejsza ze względu na to, że oni są właścicielami tego szybko rozwijającego się OLT Express. Że będzie jakaś awantura z tym OLT Expressem, ale przeszło na tematy związane Ja nie wiem, czy on nie myślał sobie, że ja wiem. Nie, skąd.
- Przede wszystkim chciałem powiedzieć, że ta rozmowa odbyła się wiele miesięcy później i wspomniałem w niej o przeszłej rozmowie z premierem w innym zupełnie kontekście - zaznaczył Belka przed komisją śledczą. Jak mówił była to wypowiedź w kontekście sytuacji lotnisk regionalnych.