- Pierwsze przesłuchania świadków być może będą mogły się odbyć w drugiej połowie września - powiedziała szefowa sejmowej komisji śledczej ds. Amber Gold Małgorzata Wassermann (PiS) (na zdjęciu). W pierwszej kolejności planuje wezwać prokuratorów zajmujących się sprawą i urzędników KNF.
W środę powołana pod koniec lipca komisja śledcza ma zebrać się na pierwszym merytorycznym, zamkniętym posiedzeniu. Komisja ma dyskutować nad wystąpieniem do organów państwowych o udostępnienie akt spraw, dokumentów i materiałów będących w sferze jej zainteresowania.
Posłowie mają też rozmawiać na temat toku prac, ustaleniu listy i harmonogramu przesłuchań osób, które miałyby stawić się przed komisją. Mają też ustalić liczbę stałych doradców komisji oraz przedstawić propozycje ich kandydatur.
Komisja śledcza ma zbadać i ocenić prawidłowość oraz legalność działań podejmowanych wobec Amber Gold przez: rząd, w szczególności ministrów finansów, gospodarki, infrastruktury, spraw wewnętrznych, sprawiedliwości i podległych im funkcjonariuszy publicznych. Zbadać ma też działania, jakie podejmowali w sprawie spółki: prezes UOKiK, Generalny Inspektor Informacji Finansowej, prezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego, a także prokuratura oraz organy powołane do ścigania przestępstw, w szczególności szefowie ABW i CBA oraz Komendant Główny Policji i podlegli im funkcjonariusze publiczni. Komisja śledcza ma także zbadać działania podejmowane ws. Amber Gold przez Komisję Nadzoru Finansowego.
"W środę na pierwszym posiedzeniu będę przekonywała posłów, żebyśmy zwrócili się do wszystkich instytucji wymienionych w uchwale o powołaniu komisji śledczej, żeby wysłały wszystkie dokumenty, jakie mają w tej sprawie. Spodziewamy się, że będzie tego bardzo, bardzo dużo. Samych postępowań karnych i okołokarnych toczyło się kilkanaście, o ile nie kilkadziesiąt. Zobaczymy, jak szybko instytucje, ministerstwa czy prokuratura będą wysyłać dokumenty" - powiedziała Wassermann.
Komisja - zaznaczyła jej szefowa - podejmie decyzję, od kogo zacznie przesłuchania. "Mam tutaj koncepcję. Będę chciała ją zaprezentować na roboczym posiedzeniu" - powiedziała Wassermann.
Zapowiedziała, że po tym, gdy dokumenty trafią do komisji, posłowie dostaną czas na zapoznanie się z nimi. "Mam taką nadzieję, że być może uda się wzywać pierwsze osoby w drugiej połowie września, ale zakładam, że minimalny czas, aby zapoznać się, chociaż wstępnie, z tymi dokumentami, to jest kwestia dwóch tygodni" - wskazała. Jak oceniła, "około dwóch tygodni od momentu wpłynięcia dokumentów do dyspozycji komisji śledczej" będą możliwe pierwsze przesłuchania świadków.
Na pytanie, kogo komisja, według jej planów, może wzywać w pierwszej kolejności, Wassermann odpowiedział, że wedle jej "wyobrażenia pracy, pewnej metodologii, jeżeli nie będzie to Komisja Nadzoru Finansowego, to będzie to prokuratura".
"To będzie jeden z tych podmiotów. Nawet dzisiaj skłaniam się bardziej ku temu, żeby to była prokuratura. Pewna metodyka wskazuje, że byłoby to właściwe. W aktach prokuratury posłowie będą mieli możliwość zapoznania się z tym, jak rozpoczęła się cała działalność grupy Amber Gold, jak ona przebiegała, z jakimi nieprawidłowościami mieliśmy do czynienia. To umożliwi bardziej pełne przesłuchanie pozostałych uczestników, którzy mieli z tym coś wspólnego" - powiedziała Wassermann.
Zaznaczyła, że prawdopodobnie przesłuchanych będzie maksymalnie kilkunastu prokuratorów.
Większość posiedzeń komisji ma być jawnych, jednak - zaznaczyła Wassermann - tam gdzie ustawa o komisji śledczej tego wymaga, będą się one odbywały z wyłączeniem jawności. "To będą te przesłuchania, w których będą ujawniane wszystkie tajemnice od państwowej przez wszelkie inne" - zaznaczyła.
Zapowiedziała, że komisja skontaktuje się z Sądem Okręgowym w Gdańsku, przed którym toczy się proces byłego prezesa Amber Gold Marcina P. i jego żony Katarzyny P. "Być może są świadkowie, których sąd jeszcze nie przesłuchał, są istotni. Chodzi o to, żeby najpierw nie zostali przesłuchani na jawnym posiedzeniach komisji, bo to nie służyłoby procesowi" - wyjaśniła.
Wassermann zaznaczyła, że niejawne może być też przesłuchanie Katarzyny P. i Marcina P., właścicieli Amber Gold. "Wydaje się naturalne, że osoby tymczasowo aresztowane nie będą przesłuchiwane w gmachu Sejmu, tylko będziemy przesłuchiwać ich na sali sądowej" - powiedziała.
Jak powiedziała, na środowym, zamkniętym posiedzeniu komisja podejmie decyzję o wnioskach ws. powołania doradców. "Będę proponowała, żeby komisja miała dziewięciu doradców, czyli doradca przypadałby na każdego posła. Posiedzenie będzie zamknięte, żeby posłowie mogli swobodnie zadać kandydatom na doradców pytania" - podkreśliła.
Wassermann zapowiedziała też, że ma bardzo wiele pytań proceduralnych, jeżeli chodzi o prace komisji, które zamierza zgłaszać do Biura Legislacyjnego Sejmu. "To jest na przykład kwestia, w jakim trybie będziemy przesłuchiwali poszczególne osoby, które będą zasłaniać się tajemnicą. Mamy tajemnicę skarbową, mamy postępowania dyscyplinarne, które z założenia są postępowaniami niejawnymi" - podkreśliła.
Na pytanie o możliwość przesłuchania b. premiera Donalda Tuska, szefowa komisji śledczej odpowiedziała, że "jeżeli badamy odpowiedzialność państwa za to, że dopuściło do tego, że taka piramida finansowa mogła funkcjonować, to państwo miało szefa". "Naturalnym jest, że zapytamy, jak szef panował nad podległymi mu instytucjami. A są takie instytucje, które nadzorował bezpośrednio, choćby na przykład ABW" - podkreśliła.
PAP pytała szefową komisji, jak długo komisja może pracować. "Realnie powiedziałabym, że jest to kwestia dwóch lat" - odpowiedziała Wassermann. Zapowiedziała, że planuje, aby posiedzenia komisji odbywały się dwa razy w miesiącu przez trzy dni.
W skład prezydium komisji, obok Wasssermann, wchodzą też Marek Suski (PiS) oraz Paweł Grabowski (Kukiz'15). W komisji pracować będą także Joanna Kopcińska, Jarosław Krajewski i Stanisław Pięta z PiS; Krzysztof Brejza z PO, Witold Zembaczyński z Nowoczesnej i Andżelika Możdżanowska z PSL.
Amber Gold to firma, która miała inwestować w złoto i inne kruszce. Działała od 2009 r., a klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - od 6 do nawet 16,5 proc. w skali roku - które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych. KNF złożyła doniesienie do prokuratury, która po miesiącu odmówiła wszczęcia śledztwa, nie dopatrując się w działalności firmy znamion przestępstwa.
13 sierpnia 2012 r. Amber Gold ogłosiła likwidację, tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy i odsetek od nich. Pierwszy zarzut oszustwa znacznej wartości wraz z wnioskiem o areszt wobec szefa Amber Gold Marcina P. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku postawiła pod koniec sierpnia 2012 r. Od 21 marca tego roku przed gdańskim sądem trwa proces b. prezesa Amber Gold Marcina P. i jego żony Katarzyny P.