Klub PiS złożył w Sejmie wniosek o powołanie komisji śledczej ws. Amber Gold - poinformował we wtorek wicemarszałek Ryszard Terlecki. Pierwsze czytanie projektu uchwały odbędzie się w środę po południu. Szefową komisji ma być Małgorzata Wassermann (PiS).
Aktualizacja 13.20
Celem komisji śledczej ds. afery Amber Gold będzie ustalenie, dlaczego instytucje publiczne nie zadziałały w stosunku do podmiotów z Grupy Amber Gold i nie "przecięły" przestępczej działalności - powiedziała kandydatka PiS na przewodniczącą komisji Małgorzata Wassermann (PiS).
Wassermann powiedziała dziennikarzom, że doniesieniami prasowymi na temat Grupy Amber Gold nie zainteresowały się organy i instytucje publiczne, m.in. ABW, CBA, prokuratura, urząd skarbowy, UOKiK, czy poszczególne ministerstwa. - Komisję śledczą, jako organ sejmowy, organ nadzorczy, interesuje to, dlaczego te wszystkie instytucje przez trzy lata nie zadziałały i nie przecięły przestępczej działalności - podkreśliła posłanka PiS.
Jak dodała, nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, ile będą trwały prace komisji śledczej. - Pełną wiedzę na temat materiałów, które będziemy musieli pozyskać i dowodów, które będziemy musieli przeprowadzić, będziemy mieli dopiero (wtedy) kiedy komisja się ukonstytuuje i będziemy mogli formalnie o te dokumenty występować - wyjaśniła.
Podkreśliła, że nie ma presji czasowej, jeśli chodzi o prace komisji. Zapowiedziała, że komisja będzie chciała dogłębnie wyjaśnić aferę Amber Gold.
Pytana o zarzuty opozycji, że komisja śledcza będzie "młotem politycznym" na przeciwników, Wassermann powiedziała: "A co ma do powiedzenia poprzedni rząd 18 tysiącom obywateli i ich rodzinom, którzy stracili być może całe dorobki swojego życia?". Jak zauważyła, jedyną konsekwencją, która została wyciągnięta w stosunku do urzędników państwowych, to odwołanie ze stanowiska szefowej Prokuratury Rejonowej w Gdańsku.
- Nikt inny, według wiedzy, którą posiadam na ten moment, nie poniósł żadnych konsekwencji. Czy to jest w porządku? - pytała posłanka PiS.
W skład komisji wejdą przedstawiciele trzech największych klubów - dodał Terlecki. Zgodnie z projektem uchwały w skład komisji wchodzi 9 członków.
Terlecki poinformował, że komisja rozpocznie pracę jeszcze przed sejmowymi wakacjami. - To jest ogromny materiał, który wymaga opracowania, zapoznania się z nim przez członków komisji, których wyznaczą kluby - zaznaczył wicemarszałek.
"Zbadanie tej sprawy przez sejmową komisję śledczą jest podyktowane koniecznością ustalenia i wskazania przyczyn braku działań ze strony organów i instytucji publicznych w stosunku do podmiotów z Grupy Amber Gold w okresie prawie trzech lat, których podjęcie pozwoliłoby uniknąć wyrządzenia tak znacznej szkody, tak wielu osobom" - czytamy w uzasadnieniu projektu uchwały.
Jak podkreślono, 18 tysięcy obywateli ulokowało swoje oszczędności w produktach finansowych, oferowanych prze podmioty z Grupy Amber Gold, a środki te w kwocie około 850 mln zł zostały sprzeniewierzone.
"Zbadanie prawy Amber Gold ma znaczenie fundamentalne dla funkcjonowania instytucji państwa, których nieskuteczność została obnażona w tak znacznym stopniu" - głosi uzasadnienie. projektu.
Do zakresu działań komisji należeć będzie zbadanie i ocena prawidłowości i legalności działań podejmowanych w odniesieniu do działalności prowadzonej przed podmioty wchodzące w skład Grupy Amber Gold przez: członków Rady Ministrów i podległych im funkcjonariuszy publicznych, prezesa UOKiK, Generalnego Inspektora Informacji Finansowej, Prezesa Urzędu Lotnictwa Cywilnego i podległych im funkcjonariuszy publicznych, urzędów skarbowych, izb skarbowych oraz urzędów kontroli skarbowej, a także prokuraturę oraz organy powołane do ścigania przestępstw, w szczególności szefów ABW, CBA oraz komendanta Głównego Policji i podległych im funkcjonariusz publicznych.
Premier Beata Szydło i ministrowie jej rządu przedstawili w maju w Sejmie raport podsumowujący rządy koalicji PO-PSL. Szefowa rządu zapowiedziała wówczas, że zwróci się do Sejmu o powołanie komisji śledczej ds. wyjaśnienia afery Amber Gold.
Amber Gold to firma, która miała inwestować w złoto i inne kruszce. Działała od 2009 r., a klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - od 6 do nawet 16,5 proc. w skali roku - które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych. 13 sierpnia 2012 r. firma ogłosiła likwidację, tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy i odsetek od nich.