Świadek, Piotr Wesołowski pełnił wówczas funkcję wicedyrektora Biura Prokuratora Generalnego i zajmował się między innymi selekcją składanych dokumentów.
Pismo KNF z zawierało krytyczne uwagami dotyczące dwóch postępowań przygotowawczych ws. Amber Gold, które prowadzono w Prokuraturze Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz. Po wpłynięciu dokumentu do biura prokurator Piotr Wesołowski tego samego dnia przekazał je do Departamentu Postępowania Przygotowawczego, a nie bezpośrednio do Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta.
Jego zdaniem miało to przyspieszyć przygotowanie odpowiedzi - "Uznałem, że przekazanie tego materiału, sygnalizującego określone nieprawidłowości, do właściwej komórki merytorycznej pozwoli na ich wyjaśnienie, zebranie właściwych materiałów, dokonanie analiz i przedstawienie określonego stanowiska Prokuratorowi Generalnemu" - tłumaczył prokurator Piotr Wesołowski.
Według zeznań Wesołowski nie miał później żadnego kontaktu ze sprawą Amber Gold i nie wiedział, że ostatecznie pismo nie trafiło do Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta. Dopytywany przez członków komisji powiedział, że ówczesnym szefem Departamentu Postępowań Przygotowawczych był prokurator Bogusław Michalski.
Członek komisji, poseł Przemysław Krajewski (PiS) przytoczył wyjaśnienie przełożonego świadka, szefa Biura Prokuratora Generalnego z 2012 roku, w którym ten tłumaczył, że powszechną praktyką w takich przypadkach było oddawanie oryginalnych dokumentów departamentom, ale również przekazywanie kopii bezpośrednio do Prokuratora Generalnego.
Poseł zapytał dlaczego prokurator Piotr Wesołowski nie zrobił tego w tym przypadku - "Praktyka z przekazywaniem ewentualnych kopii, ale również nie każdego pisma tylko tych natury bardziej systemowej i ogólnej, wydaje mi się, że została utrwalona później" - odpowiedział świadek.