Monika Stec-Nowak to pierwszy świadek związany z UOKiK, który zeznaje przed komisją śledczą ds. Amber Gold. Po wybuchu afery Komitet Stabilności Finansowej, odnosząc się do działań podjętych w tej sprawie przez UOKiK, wskazał w swoim raporcie m.in. na brak odpowiednio wnikliwej analizy ze strony prezesa Urzędu wzorców umownych stosowanych przez Amber Gold "w kontekście niedozwolonych postanowień umownych". Stwierdził także brak odpowiednich reakcji kontrolnych wobec informacji o wpisaniu spółki na listę ostrzeżeń publicznych Komisji Nadzoru Finansowego.
Zastępca przewodniczącego KNF Marcin Pachucki wskazywał podczas przesłuchania przed komisją śledczą, że w drugiej połowie 2010 r. odbyło się jego spotkanie z przedstawicielami UOKiK, a we wrześniu 2010 r. poprosił o przygotowanie pisma do departamentu ochrony klientów UKNF (zajmującego się kontaktami z UOKiK), wskazującego na wątpliwości co do funkcjonowania spółki Amber Gold. Pachucki zaznaczył w trakcie przesłuchania, że "finalnie UOKiK przekazał informację, że nie znajduje podstaw do prowadzenia postępowania administracyjnego w zakresie naruszenia zbiorowego interesów klientów".
Stec-Nowak, pytana przez posła Nowoczesnej Witolda Zembaczyńskiego, czy UOKiK ws. Amber Gold "w przededniu wybuchu afery" otrzymywał skargi od konsumentów lub rzeczników praw konsumentów, odpowiedziała, że nie.
Dopytywana, skąd zatem UOKiK miał wiedzę na temat Amber Gold, odpowiedziała, że z dokumentów przekazanych przez Amber Gold.
Na pytanie posła PiS Jarosława Krajewskiego, kto w UOKiK przygotowywał korespondencję ws. Amber Gold, poinformowała, że odpowiedź do KNF z 2010 r. (w której UOKiK poinformował, że nie znajduje podstaw do prowadzenia postępowania w zakresie naruszenia zbiorowego interesu klientów - PAP) przygotowała Sylwia Nogaś, a w przypadku odpowiedzi dotyczącej wszczęcia postępowania w listopadzie 2011 r. - Piotr Mrowiński oraz Małgorzata Orzeł-Kołodziejczyk.
Dopytywana przez Krajewskiego, dlaczego UOKiK wszczął postępowanie wobec Amber Gold dopiero 30 listopada 2011 r., Stec-Nowak odpowiedziała, że wcześniej, z punktu widzenia UOKiK, działalność Amber Gold "nie była znacząca".
- Nie mielśmy wiedzy o kampanii reklamowej, która już się toczyła w Trójmieście, i z naszego punktu widzenia Amber Gold nie miał jakiegoś szerokiego zakresu swojej działalności, także w tym zakresie nie był przez nas rozpoznawany jako taki, którego działalność warto przejrzeć pod kątem umów czy reklam - mówiła.
Pytana, czy pod koniec listopada 2011 r. UOKiK wszczął postępowanie w związku z konkretnym zawiadomieniem ws. Amber Gold, zaprzeczyła. - To była moja własna inicjatywa, która wynikała właśnie z monitoringu rynku, czyli z tego, że te reklamy stały się zauważalne - powiedziała.
Stec-Nowak pytana przez przewodniczącą komisji Małgorzatę Wassermann (PiS) o to, które obszary działalności Amber Gold analizowała jako ówczesna dyrektor Departamentu Polityki Konsumenckiej w UOKiK, odpowiedziała, że były to "kwestie, które dotyczą sposobu prowadzenia działalności gospodarczej".
Stec-Nowak poinformowała, że wówczas ws. Amber Gold udało jej się ustalić, że klienci dokonują wpłat, z tytułu których kupowane są metale szlachetne na rzecz i w imieniu klienta oraz, że "zastosowana tam jest taka formuła przechowania i następnie, po zakończeniu okresu lokaty, zwracana jest klientowi kwota wpłacona wraz z odsetkami".
Dopytywana przez Wassermann, na podstawie czego ustaliła te informacje w dwa tygodnie, odpowiedziała: - W tym momencie nie jestem w stanie precyzyjnie odpowiedzieć. - Wydaje mi się, że to musiały być materiały, które były powszechnie dostępne - dodała.
Pytana, czy decyzja o niepodjęciu działań wobec Amber Gold w związku z pismem KNF z 2010 r. to była jej własna decyzja, odpowiedziała: - Wydaje mi się, że to była moja decyzja.
Andżelika Możdżanowska (PSL) zapytała Stec-Nowak, od kiedy "miała przeświadczenie, że Marcin P., reprezentujący firmę Amber Gold, jest oszustem". - Czy pani za wszelką cenę chce nam powiedzieć, że UOKiK myślał, że Amber Gold to jakieś legalne przedsiębiorstwo i szukał po prostu podstaw prawnych? - dopytywała świadka.
- Pojawiały się takie informacje już po wybuchu afery, że wszyscy wiedzieli, iż to jest przekręt. Natomiast przykro mi powiedzieć, ale wydaje mi się, że myśmy, przynajmniej w 2011 r., nie mieli takiej świadomości, że faktycznie to jest grube, wyrafinowane przestępstwo - odpowiedziała Stec-Nowak.
Jak dodała, "wręcz przeciwnie, nawet takie działania jak inwestowanie w jakieś nowe obszary wydawało nam się, że ta firma się faktycznie rozwija". - Teraz mam też inne doświadczenie życiowe, zawodowe i większą wiedzę o tego typu zjawiskach, więc trudno mi teraz tą moją dzisiejszą percepcję z tamtą ówczesną w ogóle porównywać - mówiła.
- Ma pani świadomość, że UOKiK mógł sprawę zamknąć w 2010 r.? - pytała Możdżanowska. Świadek odpowiedziała, że nie ma takiej świadomości. - Według tamtego stanu wiedzy i tamtych okoliczności wydawało nam się, że wtedy podejmowane działania są wystarczające, są stosowne - odpowiedziała Stec-Nowak.
Jak wskazywali posłowie, UOKiK wszczął postępowanie w sprawie Amber Gold dopiero 30 listopada 2011 r. Jarosław Krajewski (PiS) pytał, dlaczego to postępowanie wyjaśniające trwało dziewięć miesięcy, podczas gdy - zgodnie z terminami instrukcyjnymi - powinno ono trwać maksymalnie 60 dni.
- W tamtej strukturze organizacyjnej i przy tamtych ograniczeniach oraz możliwościach, to postępowanie nie było postępowaniem długotrwałym - odpowiedziała Stec-Nowak. Dodała, że postępowanie miało charakter pisemny, a "wymiana pism między podmiotami zajmuje trochę czasu".
Przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann (PiS) poinformowała natomiast, że z dokumentów, z którymi niedawno zapoznała się komisja, wynika, iż jeszcze 27 czerwca 2011 r. ubezpieczyciel TUiR Allianz zawiadomił gdańską prokuraturę rejonową "o szeregu przestępstw popełnionych przez Amber Gold". - Pierwsze z nich to jest przede wszystkim to, że Amber Gold wprowadza klientów w błąd, twierdząc, że każda lokata jest ubezpieczona kwotą do 250 tys. zł - powiedziała.
- "Co robi dalej prokuratura, a w zasadzie policja? Wydaje postanowienie bez uzasadnienia o umorzeniu postępowania. To jest tylko dalsza część tego, jak działała gdańska prokuratura i jak torpedowała każdy możliwy sygnał i zawiadomienie - zaznaczyła Wassermann.
Amber Gold - firma powstała na początku 2009 r. - miała inwestować w złoto i inne kruszce. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji. 13 sierpnia 2012 r. ogłosiła likwidację; tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy i odsetek od nich. Według ustaleń w latach 2009-2012 w ramach tzw. piramidy finansowej oszukano w sumie niemal 19 tys. klientów spółki, doprowadzając ich do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 mln zł.