Siemczonek, jako prokurator Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, wizytował Prokuraturę Rejonową Gdańsk-Wrzeszcz na przełomie kwietnia i maja 2012 r. Badał akta kilkudziesięciu spraw, w tym tej dotyczącej spółki Amber Gold. Znalazła się on w prokuraturze we Wrzeszczu w grudniu 2009 r. po złożeniu zawiadomienia przez Komisję Nadzoru Finansowego.
W czwartek przed sejmową komisją śledczą Siemczonek powiedział, że już po sporządzeniu sprawozdania z wizytacji, dotarły do niego informacje, które "ukazały całą sprawę w zupełnie innym świetle". Ówczesny naczelnik wydziału postępowań karnych gdańskiej delegatury ABW poinformował go o wpłynięciu do delegatury pisma z Banku Gospodarki Żywnościowej, które zostało przesłane do Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz w celu wykorzystania w ramach prowadzonego postępowania, bądź też do wszczęcia nowego.
Siemczonek powiedział, że widział kopię tego pisma, ale jego dokładnej treści nie jest w stanie teraz przytoczyć. Jak mówił, wynikało z niego, że "nie jest prawdą to, co podaje spółka Amber Gold do publicznej wiadomości, że przechowuje w tym banku złoto zakupione za pieniądze pochodzące z lokat i stanowiące ich zabezpieczenie, bowiem - jak stwierdzało to pismo - Amber Gold nie dysponuje odpowiednio pojemnymi skrytkami bankowymi".
Świadek powiedział, że informacja ta i dołączone do niej dokumenty, w tym - jak pamięta - notatka służbowa funkcjonariusza ABW, "nasunęła uzasadnione podejrzenie, że faktycznie może chodzić o coś więcej niż tylko narażenie zgromadzonych przez spółkę środków finansowych na ryzyko". Siemczonek dodał, że w notatce prawdopodobnie znalazło się też stwierdzenie, że ze spółką Amber Gold powiązane są inne podmioty.
Prokurator powiedział, że wówczas niezwłocznie problem ten przedstawił swoim ówczesnym przełożonym z kierownictwa gdańskiej Prokuratury Okręgowej. Następnie - jak mówił - w uzgodnieniu z nimi zwrócił się do prokuratora rejonowego o pilne nadesłanie akt, celem przejęcie sprawy do dalszego prowadzenia w wydziale VI prokuratury okręgowej. Doszło do tego na początku czerwca 2012 r.
Siemczonek mówił, że w tamtym okresie firma Amber Gold funkcjonowała, a z mediów nie docierały jakiekolwiek niepokojące sygnały. W lipcu 2012 był na urlopie, i wówczas z mediów dowiedział się o wybuchu tzw. afery Amber Gold - że z dnia na dzień zamykane są punktu obsługi klienta, nie ma możności nawiązania kontaktu z pracownikami spółki i jej kierownictwem, że zaczęto mówić o masie oszukanych ludzi.
Szefowa komisji Małgorzata Wassermann (PiS) zwróciła uwagę, że świadek mówi, iż wiedzę o tym, że Amber Gold nie ma złota, miał dopiero po informacji przekazanej mu przez ABW o piśmie BGŻ. Ale - jak podkreśliła - w aktach sprawy już 10 maja 2010 r. było pismo od BGŻ, że nie ma usługi przechowywania złota w swoich skrytkach. - I to pismo zalegało od 10 maja 2010 r. - dodała. Siemczonek powiedział, że nie przypomina sobie tego pisma.