Zarząd GetBack skierował do sądu we Wrocławiu wniosek o przyspieszoną restrukturyzację spółki. Zgodnie z propozycją zarządu obligatariusze do 2025 r. mieliby otrzymać 65 proc. zwrotu długu (z umorzeniem odsetek), a pozostała część miałaby zostać zamieniona na akcje. Akcje spółka wycenia na 8,63 zł za sztukę.
- To na razie tylko propozycja - mówił Przemysław Dąbrowski, członek zarządu GetBack. – Te propozycje będą teraz negocjowane. Ważne jest, żeby spółka nadal działała i odbudowywała swoją wiarygodność. Bo dzięki temu będzie generować wpływy, którymi będzie zaspokajać wierzytelności.
Jak mówią przedstawiciele GetBacku, firma chce normalnie pracować i obsługiwać portfele wierzytelności, które już posiada. Jedyna zmiana w jej działaniu to brak nowych zakupów. - Spółka musi troszkę zwolnić - mówi Przemysław Dąbrowski.
- Zakładamy, że w ciągu kilku lat wrócimy do normalnej działalności i odbudujemy komunikację z rynkiem. Na razie jednak, przez przynajmniej pół roku, nie będziemy kupować nowych portfeli - dodaje Dąbrowski.
Powrót do normalnej działalności może być jednak bardzo trudny. Jak mówią przedstawiciele firmy, klienci którzy słyszą o problemach GetBacku, nie spłacają długów kupionych przez spółkę.
Przeczytaj także: Miało być bezpiecznie, miało być pewnie. Zainwestowali w GetBack oszczędności życia i zostali z niczym
- Burza wokół GetBacku trwa od trzech tygodni, więc za wcześnie jest jeszcze na to, żebyśmy zobaczyli efekt, ale my się tego obawiamy - mówi Dąbrowski i część winy za złe wyniki przerzuca na media. - Ta burza medialna na pewno nie pomaga. Musimy ją jak najszybciej zakończyć, pokazując konkretne propozycje układowe - tłumaczy.
W połowie maja GetBack ma przedstawić sprawozdanie finansowe, które będzie zawierało wycenę aktywów spółki.
Utopione miliony złotych
Pierwsze informacje o poważnych problemach spółki GetBack, która od debiutu była przedstawiana jako pewna inwestycja, zaczęły pojawiać się w mediach na początku marca. Już w pierwszych dniach miesiąca kurs akcji firmy tąpnął.
Z kolei w kwietniu, by ratować wizerunek spółki, kierujący nią Konrad Kąkolewski przekazał informacje o rozmowach z PKO BP i PFR ws. finansowania. Okazały się nieprawdziwe, a Giełda Papierów Wartościowych zawiesiła notowana firmy. Później wszystko potoczyło się błyskawicznie. Do akcji wkroczyło państwo.
Komisja Nadzoru Finansowego opublikowała raport, z którego wynika, że obligacje niespłacone przez GetBack były warte nominalnie 2,6 mld zł. Z grupy 9 tys. inwestorów indywidualnych, część już straciła wraz z odsetkami przynajmniej 91,6 mln zł - bo tyle w tej chwili są warte niewykupione obligacje.
To oni są grupą najgłośniej dopominającą się o swoje prawa i za ich sprawą o problemach firmy zaczyna mówić się jako o aferze Amber Gold 2. I chociaż firma jeszcze nie upadła, to część inwestorów już przewiduje, że pieniędzy nie zobaczy.