Prawie 100 tomów akt, blisko 30 tysięcy stron. 55 oskarżonych i ponad 4 miliony złotych przechwyconych łapówek u jednego z pracowników Kauflandu. W środę we wrocławskim sądzie ruszył proces pierwszych 16 osób, oskarżonych o udział w jednej z największych afer korupcyjnych w historii polskiego handlu. I od razu są pierwsze wyroki - wobec siedmiu oskarżonych warunkowo umorzono postępowanie.
Na pierwszy ogień sąd wziął 16 osób, oskarżonych o wręczanie korzyści majątkowych Pawłowi S., zajmującemu kierownicze stanowisko w Kauflandzie, w zamian za preferencyjne traktowanie ich towarów. Większość osób, których dotyczyła dzisiejsza rozprawa, to przedstawiciele dostawców alkoholi. To właśnie za zaopatrzenie w tym dziale odpowiadał Paweł S., pracownik Kauflandu i jeden z głównych oskarżonych w całej sprawie. Nim sąd zajmie się w późniejszym terminie.
W środę sąd orzekał w sprawie wspomnianej 16-tki, w której jest na przykład były pracownik firmy Bacardi Martini oraz Andrzej P., przed laty jeden z najbogatszych Polaków, a w latach 90. współwłaściciel Widzewa Łódź.
- To jest jakaś kompletna bzdura. Nie wiem z jakiego tytułu, znalazłem się w tym akcie oskarżenia - zarzekał się w rozmowie z money.pl. - Pomawia mnie główny oskarżony, o wątpliwej reputacji, bo coś sobie wyimaginował. To jest słowo przeciwko słowu.
Nie wszyscy jednak stawili się na rozprawę. Osobiście do wrocławskiego sądu przyjechało tylko trzech oskarżonych. Sześciu wysłało swoich pełnomocników, a siedmiu w ogóle nie było zainteresowanych sprawą.
Od początku było wiadomo, że de facto żaden z oskarżonych nie zostanie skazany, bo prokurator wnioskował o warunkowe umorzenie postępowania ze względu na niską szkodliwość społeczną czynu.
Prawo do umorzenia przysługuje oskarżycielowi wtedy, gdy czyn zagrożony jest niską karą (do 5 lat), nie budzi wątpliwości, a sprawca nie był wcześniej karany. Na taki krok zdecydowała się prokuratura właśnie w stosunku do 16 osób, wyznaczając im czas próby na 2 lata.
Nie chcieli umorzenia
Przeciwko takiemu rozwiązaniu nie protestowało tylko siedmiu z 16 oskarżonych. Pozostała dziewiątka pisemnie lub podczas rozprawy poinformowała sąd, że nie zgadza się na warunkowe umorzenie postępowania i zapewniała o swej niewinności. Obrońca jednego z nich twierdził, że materiał dowodowy zgromadzony przez prokuratora jest "miałki". Prokurator, zapytany po zakończeniu rozprawy, nie chciał jednak komentować tych słów i twierdził, że dowody są wystarczająco mocne.
Wobec takiego obrotu sprawy, prokurator zawnioskował o dołączenie spraw tych 9 oskarżonych do głównego postępowania (w sprawie Pawła S. i innych), prowadzonego przez wrocławski Sąd Okręgowy. Choć decyzja w tej materii jeszcze nie zapadła, to wydaje się, że sąd przychyli się do wniosku prokuratora. I to pomimo faktu, że obrońcy złożyli wcześniej wniosek o to, by dalsze postępowanie toczyło się w sądach właściwych dla oskarżonych (na przykład w Łodzi czy Wadowicach).
Wyrok dla siedmiu
Sprzeciwu nie wyraziło siedmiu oskarżonych, w tym wspomniani wcześniej Andrzej P. czy były pracownik firmy Bacardi Martini. Żaden z nich nie pojawił się jednak w środę w sądzie, nie przysłał również swojego pełnomocnika.
Wobec całej siódemki sąd warunkowo umorzył postępowanie na 2-letni okres próby, jednocześnie uznając, że są winni zarzucanego im czynu. To znaczy, że w świetle prawa nie są skazani i mimo winy, nie muszą odbywać z tego tytułu kary.
Oprócz tego każdy z oskarżonych będzie musiał zapłacić 5 tysięcy złotych na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej i pokryć koszty sądowe.