Do ustaleń oskarżyciela dotarła "Rzeczpospolita". W przestępczym procederze uczestniczyć miało 5 osób - były urzędnik stołecznego ratusza Jakub R. oraz jego rodzice - Wojciech R. i Alina D. Do tego warszawski mecenas Robert N., zajmujący się roszczeniami reprywatyzacyjnymi oraz Mariusz L., właściciel firmy architektonicznej, który w całej transakcji robił za "słupa".
Efektem misternie zaplanowanej transakcji była łapówka w wysokości 2,5 mln zł, którą otrzymać miał Jakub R. Za co? Za wydanie decyzji o zwrocie działki przy Pl. Defilad (dawna Chmielna 70), choć jej przedwojenny właściciel dostał za nią wcześniej wielomilionowe odszkodowanie.
Jakub R. w listopadzie 2012 roku wydał jednak decyzję, na mocy której właścicielami nieruchomości stali się siostra i znajomy Roberta N. oraz inny adwokat Grzegorz M. Urzędnik tuż po tym został zwolniony, bo miasto straciło przez niego 62 mln zł.
Łapówka dla urzędnika daleka była od "konwencjonalnej". Nie ma mowy o żadnej torbie ani walizce z pieniędzmi. Rozliczenie było znacznie bardziej skomplikowane i obejmowało gigantyczną posiadłość w Kościelisku w Tatrach.
Mowa o luksusowej willi Salamandra, która tuż po wojnie należała do Ministerstwa Obrony Narodowej. Właśnie tam miała być zakamuflowana łapówka od mecenasa Roberta N. dla urzędnika.
Adwokat odnalazł przedwojennych spadkobierców nieruchomości - mieszkali oni w Kanadzie i Wielkiej Brytanii. N. został pełnomocnikiem Kanadyjczyków, a Brytyjczyków wzięła na siebie... Alina D., czyli matka skorumpowanego urzędnika Jakuba R.
Pełnomocnicy wykorzystali fakt, że spadkobiercy nigdy nie byli w Kościelisku i wykupili od nich udziały za "bezcen", bo zapłacili po 1,5 mln zł (tu wykorzystali "słupa" w osobie architekta Mariusza L.). Nieruchomość warta była jednak przynajmniej 10 razy tyle. Co więcej, działający w zmowie adwokaci odkupili również roszczenia odszkodowawcze za korzystanie przez państwo z willi - zapłacili obcokrajowcom 60 tys. zł, podczas gdy sami później "wyciągnęli" z tego ponad 10 mln zł. W sumie więc oszukali spadkobierców na ponad 27 mln zł.
Alina D. niemal natychmiast sprzedała swoje udziały w Salamandrze synowi i na koniec okazało się, że właścicielami nieruchomości są po połowie - Robert N. i Jakub R. Ci sami, którzy umówili się na łapówkę w sprawie Chmielnej 70.
W grudniu 2013 roku willę kupił od nich niczego nieświadomy biznesmen. Zapłacił 8,8 mln zł, ale poprzedni właściciele wcale nie podzielili się po równo. Jakub R. dostał 6,9 mln, a Robert N. - "zaledwie" 1,9 mln zł.
Skąd ta różnica? Prokuratura twierdzi, że to właśnie łapówka (na rękę to 2,5 mln zł) za decyzję ws. działki w Warszawie. Taki podział nie miał bowiem zdaniem śledczych "żadnego ekonomicznego uzasadnienia".
Z całej piątki aresztu uniknął jedynie "słup" - Mariusz L. Musiał za to wpłacić 500 tys. zł poręczenia majątkowego i otrzymał zakaz opuszczania kraju. Pozostała czwórka spędzi za kratami przynajmniej 3 miesiące.
To jednak nie koniec afery reprywatyzacyjnej. W poniedziałek rano CBA zatrzymało bowiem kolejne trzy osoby w tej sprawie.