- Tak jak już zapowiedziałam, nie pojawię się przed Komisją Weryfikacyjną - oświadczyła Hanna Gronkiewicz-Waltz na konferencji prasowej w czwartek. Prezydent Warszawy powtórzyła, że ustawa, według której działa komisja, jest niekonstytucyjna. Jej przewodniczącemu, Patrykowi Jakiemu zarzuciła kłamstwo.
Aktualizacja 12:08
Gronkiewicz-Waltz kolejny raz powołała się na ekspertyzy dowodzące niekonstytucyjności większości zapisów ustawy o KW. - Wprawdzie magister Przyłębska twierdzi inaczej, ale ja mam opinie profesorów prawa - podkreśliła.
Prezydent Warszawy zaznaczyła, że artykuł 12. ustawy o KW nie jest sprzeczny z Konstytucją. - W związku z tym od początku udostępniamy komisji wszelkie dokumenty, odpowiadamy na pytania. Wysłaliśmy też do komisji informacje o sporze kompetencyjnym oraz informację, dlaczego nie możemy pojawić się na posiedzeniu komisji jako strona - powiedziała.
- Niestety pan przewodniczący Jaki albo sam został wprowadzony w błąd, albo z premedytacją wprowadził w błąd wszystkich zainteresowanych pracami komisji - powiedziała Gronkiewicz-Waltz. Jak wyjaśniła, chodzi o zapewnienie Patryka Jakiego, że korespondencja do komisji nie wpłynęła.
- Nie mogę dalej tolerować mijania się z prawdą - oświadczyła prezydent Warszawy i zapowiedziała, że od teraz na wszystkich posiedzeniach komisji Weryfikacyjnej będzie obecny pełnomocnik ratusza. - Pełnomocnicy będą działać osobiście podczas posiedzeń komisji po to, żeby tego rodzaju nieprawdy nie pozostały bez odpowiedzi, były przemilczane albo wręcz zafałszowane - dodała.
Gronkiewicz-Waltz odniosła się też do sprawy działki przy dawnej ul. Chmielnej 70, którą w czwartek zajmuje się komisja. Prezydent zapewniła o tym, że dołożyła starań, by tę nieruchomość zabezpieczyć i zarzuciła zdymisjonowanym przez siebie urzędnikom wprowadzenie w błąd i zatajenie kluczowych dokumentów.
Jak podkreśliła, miasto z prasy, a nie z Ministerstwa Finansów, dowiedziało się o tym, że jeden ze spadkobierców Chmielnej mógł zostać spłacony przez polski rząd. I następnie podjęło czynności wyjaśniające.
- Zażądałam od ówczesnego dyrektora BGN, pana Bajko wyjaśnień, w wyniku których zostałam wprowadzona w błąd, oszukana - powiedziała. Jak wyjaśniła, miała zostać poinformowana, że pracownicy Biuro Gospodarki Nieruchomościami nie mają wiedzy o tym, że działka została już spłacona. - Mam na to zresztą świadków - dodała.
Prezydent Warszawy powiedziała też, że w 2010 roku ratusz otrzymał informację z Ministerstwa Finansów, że resort nie dysponuje dokumentacją związaną z wypłatą odszkodowania za Chmielną 70 na mocy umowy pomiędzy władzami PRL a Danią. - Takich informacji nie było w ministerstwie już za czasów dobrej zmiany - podkreśliła i przypomniała, że pojawiły się na stronie MF dopiero pod koniec 2016.
- Nie byłoby zwrotu tej nieruchomości, gdyby Ministerstwo Finansów wydało wcześniej decyzję indemnizacyjną - przekonywała prezydent Warszawy. - A stało się to dopiero pod koniec ubiegłego roku, cztery lata po decyzji zwrotowej, kiedy temat zwrotu Chmielnej był już od pół roku gorącym tematem medialnym - dodała.
- Ja się pytam teraz przez media: ilu urzędników ministerstwa zostało wezwanych do składania wyjaśnień przed komisją? Ilu? Ilu dzisiaj będzie opowiadać o historii Chmielnej 70? Ilu? - pytała Hanna Gronkiewicz-Waltz. - Z tego, co wiem, nikt. Zero - stwierdziła.
Hanna Gronkiewicz-Waltz została na czwartek wezwana przed komisję weryfikacyjną w charakterze świadka. Zgodnie ze złożonym podczas konferencji oświadczeniem, na rozpoczętym o godz.11 posiedzeniu komisji stawił pełnomocnik miasta Piotr Rodkiewicz.
Hanna Gronkiewicz-Waltz całość odczytanego przez siebie oświadczenia opublikowała na Facebooku: