Sztabki złota inwestycyjnego "o znacznej wartości" znaleźli śledczy w domu Mirosława P., byłego prezesa PKP. Zwolniony dyscyplinarnie w marcu szef państwowej spółki kolejowej ma zarzuty prokuratorskie w związku z aferą korupcyjną związaną z ochroną Światowych Dni Młodzieży.
O zabezpieczeniu sztabek złota w domu Mirosława P. poinformował Onet. Informację portalu potwierdził rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Michał Dziekański, ale odmówił udzielenia szczegółów.
Wypowiedzi na ten temat odmówił także sam zainteresowany.
Afera wybuchła, gdy okazało się, że przed Światowymi Dniami Młodzieży w Krakowie zarząd PKP SA zawarł umowę o ochronę antyterrorystyczną dworców z firmą, która nie miała ani siedziby, ani wpisu do KRS. Kontrakt ze spółką Sensus Group opiewał na niemal 2 mln zł.
Kiedy sprawa wyciekła do mediów, Ministerstwo Infrastruktury zwróciło się o zbadanie sprawy do Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
Na początku marca CBA weszło do siedziby PKP i zatrzymało pięć osób. Wkrótce prokuratura postawiła całemu czteroosobowemu zarządowi firmy zarzuty karne działania na niekorzyść spółki. Jeszcze tego samego dnia minister infrastruktury Andrzej Adamczyk zdymisjonował zarząd PKP.
Mirosławowi P. prokuratura postawiła zarzut karalnej niegospodarności i nieumyślnego wyrządzenia szkody wielkiej wartości.
Jeszcze na początku marca resort infrastruktury informował, że gdy pojawiły się wątpliwości dotyczące umowy, minister Adamczyk polecił prezesowi PKP SA wstrzymanie wypłat z tytułu umowy z Sensus Group. Tym samym - jak twierdził resort - nie wypłacono 70 proc. wartości zamówienia.
Okazuje się jednak, że to nieprawda. Jak bowiem ustaliła "Rzeczpospolita", pieniądze mimo zakazu ministra i tak trafiały do Sensus Group. W efekcie firma dostała nie niecałą jedną trzecią wynagrodzenia, jak ogłaszało ministerstwo, ale niemal całe.
Informacja te potwierdził nowy prezes PKP Krzysztof Mamiński. - Minister Adamczyk otrzymał ode mnie pełną i prawdziwą informację, dotyczącą wynagrodzenia dla Sensus Group. Poprzedni zarząd wprowadzał go w tej sprawie w błąd - powiedział.
Mamiński nie zdradził jednak, ile dokładnie PKP przelało na konta Sensus Group. Wyjaśnił jedynie, że wynagrodzenie było podzielone na cztery transze, z czego z PKP SA nie wyszła tylko jedna.