Kolejny kraj bierze się za Volkswagena. Tym razem skandal "spalinowy" może stać się przedmiotem badania również w Szwecji. Koncern stracił już na aferze 27 miliardów euro.
Szwedzkie organy ścigania i walki z korupcją rozważają, czy rozpocząć śledztwo dotyczące skandalu "spalinowego" Volkswagena po tym, jak niemiecki koncern przyznał się do oszukiwania w pomiarach spalin w jego samochodach z silnikami diesla.
Na razie Szwedzi muszą zbadać, czy prowadzenie takiego dochodzenia zgodne będzie z obowiązującą w Szwecji jurysdykcją.
W poniedziałek hiszpański Manos Limpias, związek zawodowy pracowników firm publicznych, złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa oszustwa przez szefów Volkswagen Audi Espana SA, Volkswagen Navarra SA i Seat SA.
Władze USA ujawniły kilka dni wcześniej, że Volkswagen jest podejrzewany przez amerykańską federalną Agencję Ochrony Środowiska (EPA) o manipulowanie pomiarem spalin z silników dieslowskich, co może oznaczać dla producenta ogromne kary.
Koncern przyznał, że zakwestionowane przez EPA oprogramowanie było instalowane w jego samochodach także poza USA. Może ono znajdować się w ok. 11 mln pojazdów na całym świecie.
Volkswagen stracił już od "wybuchu" skandalu 27 miliardów euro, ale to może być dopiero początek.