Od lutego 2015 r. perspektywa polskiego ratingu w S&P była pozytywna. "Od wygrania wyborów w październiku 2015 r., nowy polski rząd zainicjował różne działania legislacyjne, które naszym zdaniem osłabiają niezależność i efektywność kluczowych instytucji, jak wynika z naszej oceny instytucjonalnej" - napisano w uzasadnieniu decyzji.
Poszło głównie o zamieszanie wokół Trybunału Konstytucyjnego i mediów publicznych.
S&P poinformował, że perspektywa negatywna oznacza, iż w ocenie agencji istnieje "prawdopodobieństwo co najmniej jak jeden do trzech", że w ciągu 24 miesięcy rating zostanie ponownie obniżony, "jeśli podważona zostanie wiarygodność polityki pieniężnej lub jeśli finanse publiczne pogorszą się bardziej od naszych obecnych oczekiwań". Agencja obniżyła krótko- i długoterminowy rating w walucie krajowej do "A-/A-2" z "A/A-1".
Obniżenie ratingu spowodowało gwałtowne osłabienie złotego. Po godzinie 18 euro wyceniano na 4,48 zł, podczas gdy pół godziny wcześniej kurs EUR/PLN wynosił 4,42. Za dolara po godz. 18 płacono 4,08 zł, a za franka 4,09 zł.
Aktualizacja: Ministerstwo finansów uznaje decyzję Standard & Poor's za niezrozumiałą. Agencja Fitch nie poszła w ślady S&P i utrzymała rating Polski na dotychczasowym poziomie A- oraz A (odpowiednio dla zobowiązań w walutach obcych i w walucie krajowej) z perspektywą stabilną. Trzecia z wielkich agencji - Moody's - mimo wskazania 15 stycznia jako możliwej daty ogłoszenia oceny ratingowej Polski, nie przedstawiła komunikatu.
Rating na poziomie BBB+ ma np. Hiszpania, Meksyk, Oman czy Aruba.
Jeszcze w grudniu ub. r., gdy rozmawialiśmy z Marcinem Petrykowskim, dyrektorem regionalnym regionalny Standard & Poor's na Europę Środkowo-Wschodnią, pytaliśmy, czy agencja nie zmieni ratingu ze względu na zapowiedzi nowego rządu. Wtedy tłumaczył:
"Mimo zmiany władzy fundamenty polskiej gospodarki pozostają stabilne. Rating opiera się na ocenie działań, które już miały miejsce, a na tę chwilę mieliśmy jedynie do czynienia ze zmianą osób piastujących najważniejsze stanowiska."