Przejście na nowszy model ma być wolniejsze, tym bardziej, że zyski za 2015 r. co prawda nie rozczarowały, ale i nie zachwyciły. Kontraktem na 27 mld dolarów Iran wpłynął na zmianę strategii.
Europejski producent samolotów, w którym łącznie 26 proc. udziałów mają państwowe firmy z Francji (10,9 proc.), Niemiec (10,9 proc.) i Hiszpanii (4 proc.), planuje budować po siedem samolotów A330 miesięcznie i to dopiero od 2017 roku, mimo że jeszcze niedawno deklarował cięcie do sześciu z dziesięciu obecnie wytwarzanych. Wszystko po to, żeby przygotować zasoby wytwórcze dla nowego modelu samolotu pasażerskiego A350.
Ograniczenie cięcia produkcji samoloty, będącego jednym z dwóch głównych źródeł przychodów koncernu lotniczo-zbrojeniowego, wynika z pojawienia się nowego dużego klienta.
Pod koniec stycznia Iran podpisał umowę na zakup 45 samolotów modelu A330 (ogółem zamówił 118 różnych modeli), co jest częścią kontraktu o wartości aż 27 miliardów dolarów. Dlatego wygaszanie produkcji trzeba było nieco skorygować.
Iran pokrzepiony końcem sankcji, zarzucający światowy rynek tanią ropą, ma obecnie pieniądze na wymianę floty, stąd gigantyczne zamówienie.
Rok temu giełda z niezadowoleniem przyjęła plan zmniejszania produkcji 250-300 miejscowego samolotu Airbusa. Popyt na obecną generację maszyn zaczął spadać, odkąd nowe modele weszły na rynek. Jednak rajd cen ropy w dół spowodował, że część linii lotniczych z mniejszym entuzjazmem zaczęło podejmować decyzje o zakupie nowszych, bardziej efektywnych modeli.
Rewizja w górę produkcji modelu A330, a konkretnie A330ceo, może zwiększyć zyski w 2017 roku i dobrze wróży sprzedaży samolotów 777 Boeinga, który również zaczął negocjacje z Iranem.
Każdy A330ceo daje w przybliżeniu 20 mln euro zysku i ta decyzja może zwiększyć zysk operacyjny Airbusa o pięć procent.
Po kilku latach pompowania zamówień wielu analityków rynku wyrażało obawy o kondycję przemysłu lotniczego. Ostatnio wszedł w cykl spadkowy w związku z obawami o globalną gospodarkę. Rok 2015 analitycy traktują jako czas przejściowy od produkcji starszych do nowszych modeli.
Zysk operacyjny Airbusa z wyłączeniem wydarzeń jednorazowych wzrósł o 2 proc. do 4,1 miliarda euro, a przychody ze sprzedaży zwiększyły się o 6 proc. do 64,5 mld euro. Zbliżone oczekiwania mieli analitycy rynku.
Dzisiaj akcje na fali ogólnoświatowej korekty jednak spadają o niecały jeden procent, choć i tak mniej niż indeks giełdy w Paryżu CAC40, który traci ponad 2 proc. Trend spadkowy na Airbusie jest jednak widoczny od trzech miesięcy. Od listopada kurs zszedł z poziomu 72 euro do obecnych 61 euro.
Airbus oczekuje w tym roku stabilnych wyników i przepływów pieniężnych. W 2015 r. wpłynęło do firmy 2,8 mld euro więcej niż wypłynęło, między innymi dzięki sprzedaży udziału w Dassault Aviation, wytwórcę głównie samolotów wojskowych (Mirage, Falcon). To pozwoliło na podniesienie dywidendy o 8 proc. do 1,3 euro na akcję.
Według Airbusa produkcja modelu A350 pozostaje nadal wyzwaniem dla firmy i potwierdził opóźnienie w nowo przebudowanym modelu A320neo jet, którego dostawy zostaną przesunięte na drugą część roku w związku z problemami z silnikami Pratt & Whitney.
Zasygnalizowane zostało również ciągnące się już od pewnego czasu ryzyko z samolotem do transportu wojskowego A400M. Airbus negocjuje z krajami europejskimi sprawę opóźnień i braków stwierdzonych w możliwościach samolotu.