Ratownicy, którzy pracują w kopalni Mysłowice-Wesoła, nadal nie mogą wejść do rejonu, gdzie powinien znajdować się poszukiwany od poniedziałkowej katastrofy górnik. Uniemożliwia to stan kopalnianej atmosfery, który w nocy znów pogorszył się. Premier Ewa Kopacz mówi o konieczności przyspieszenia prac zespołu zajmującego się restrukturyzacją górnictwa.
Jak poinformował rano szef sztabu akcji ratowniczej i główny inżynier energomechaniczny kopalni Grzegorz Standziak, w nocy ponownie nastąpił wzrost stężeń gazów wybuchowych w rejonie ściany na poziomie 560, gdzie ratownicy spodziewają się znaleźć zaginionego.
_ - Około północy udało nam się osiągnąć spadek tych stężeń poniżej granicy wybuchowości, niestety dalej nie możemy wpuścić tam zastępów, ponieważ poziom bezpieczeństwa jest zbyt niski _ - powiedział szef sztabu akcji.
Jak relacjonował, jeszcze we wtorek ok. 18. ratownicy byli pełni optymizmu, bo wszystkie wskaźniki stopniowo spadały. _ W nocy wszystko to z powrotem podniosło się. To niestety jest natura, nie jesteśmy w stanie nad nią zapanować, jakbyśmy chcieli _ - podkreślił Standziak. Oszacował, że ponowne podjęcie prób dotarcia do ratownika nie będzie możliwe wcześniej niż za kilka godzin.
W środę rano ratownicy zastępy ratowników pracowały w pobliżu wlotu do zagrożonego miejsca - czyszcząc to miejsce i transportując materiały do zabudowania tam. Będzie trzeba to zrobić, gdy uda się odnaleźć i wydobyć poszukiwanego górnika.
Ratownicy z grubsza wiedzą, gdzie powinien znajdować się zaginiony. Będą mieli do pokonania ok. 700 metrów w bardzo ciężkich warunkach - w zadymieniu i w otoczeniu prawdopodobnie zniszczonym przez pożar. Drużyny nie mogą tam stosować sprzętu mechanicznego - muszą pracować ręcznie.
Jak informowali we wtorek przedstawiciele Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach, atmosfera w rejonie poniedziałkowej katastrofy była wybuchowa i niezdatna do oddychania. Poszukiwany górnik mógł schować się w lutniociągu, czyli doprowadzającym świeże powietrze przewodzie.
Według pełniącego obowiązki prezesa KHW Zygmunta Łukaszczyka w kopalni _ mogło dojść do zapłonu metanu _. Za najbardziej prawdopodobną przyczynę Łukaszczyk uznał wypływ metanu z pustek po wcześniejszej eksploatacji tzw. zrobów.
Łukaszczyk odnosił się też we wtorek do pogłosek o zwiększonym na dzień przed wypadkiem zagrożeniu metanowym. Mówił, że kopalnia Mysłowice-Wesoła to kopalnia wysokometanowa, gdzie stopień zabezpieczenia i monitoringu _ jest bezwzględny i praktycznie posunięty do maksimum ostrożności _. Potem zaznaczył, że nie jest sobie w stanie wyobrazić, by w takiej kopalni mogło dochodzić do łamania zasad bezpieczeństwa. Dodał, że w tej sytuacji wyciągnie konsekwencje wobec osób, które mogłyby się przyczynić do katastrofy - o ile będą na to dowody.
We wtorek z poszkodowanymi górnikami i ich rodzinami spotkała się w szpitalach w Siemianowicach Śląskich i Sosnowcu premier Ewa Kopacz. Potem w Mysłowicach-Wesołek rozmawiała też z biorącymi udział w akcji ratownikami, a także ze specjalistami i przedstawicielami branży górniczej. Zapewniła m.in., że poleci wicepremierowi Januszowi Piechocińskiemu położenie nacisku na standardy bezpieczeństwa w kopalniach.
Śledztwo ws. zdarzenia wszczęli prokuratorzy Prokuratury Okręgowej w Katowicach. Przyczyny i okoliczności bada Okręgowy Urząd Górniczy w Katowicach pod nadzorem Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach. We wtorek premier zaznaczyła, że od komisji WUG będzie oczekiwała _ obiektywnej, ale szybkiej i sprawnej odpowiedzi _, kto zawinił lub czytelnego sygnału, jeżeli zawiniła natura.
Związany najprawdopodobniej z zapaleniem metanu wypadek w kopalni Mysłowice-Wesoła miał miejsce w poniedziałek ok. godz. 20.55 na głębokości 665 m. W rejonie zagrożenia znajdowało się 37 górników. Część z nich wyjechała na powierzchnię samodzielnie, kolejni z pomocą ratowników. Do godz. 1.30 odnaleziono i wydobyto 36 pracowników.
31 z nich trafiło do szpitali w Sosnowcu, Katowicach i Siemianowicach Śląskich. Do Centrum Leczenia Oparzeń w tym ostatnim mieście przewieziono 18 górników w stanie zagrażającym życiu. 7 z nich, nieprzytomnych, umieszczono na oddziale intensywnej terapii.
Kopacz chce szybszych zmian w kopalniach
Premier Ewa Kopacz mówi o konieczności przyspieszenia prac zespołu zajmującego się restrukturyzacją górnictwa. Szefowa rządu pojechała dziś na Śląsk, gdzie odwiedziła górników, rannych we wczorajszym wypadku w kopalni Mysłowice-Wesoła.
Kopacz zaznaczyła, że rządowy zespół musi się skupić na poprawie bezpieczeństwa przy wydobyciu węgla. _ Janusz Piechociński będzie przyspieszał wszelkie rozmowy dotyczące restrukturyzacji, będzie też kładł nacisk przede wszystkim na standardy bezpieczeństwa i takie polecenie ode mnie dostanie - _ powiedziała szefowa rządu.
Premier zaznaczyła, że należy skoncentrować się na pomocy rannym górnikom i ich rodzinom. Jak dodała, wyjaśnieniem przyczyn wypadku powinna zająć się komisja i na razie nie można spekulować na temat powodów wybuchu metanu.
Premier podkreśliła, że wizyta na Śląsku była potrzebna w kontekście prac zespołu ds. zmian w górnictwie. Jak przekonywała, działania tej grupy muszą zostać przyspieszone._ Trzeba sobie wyznaczyć priorytety i nad nimi trzeba popracować szybciej, ja takie priorytety po dzisiejszej wizycie postawię temu zespołowi - _ powiedziała Ewa Kopacz.
Czytaj więcej w Money.pl | |
---|---|
Jaka jest sytuacja w kopalni Kazimierz-Juliusz? Premier Ewa Kopacz spotkała się z członkami Międzyresortowego Zespołu do spraw Funkcjonowania Górnictwa Węgla Kamiennego w Polsce. | |
Koszty ogrzewania w górę. Zobacz, co szykują rządzący W Sejmie trwają gorączkowe prace nad wprowadzeniem koncesji na sprzedaż węgla. Pracę może stracić 50 tysięcy osób, a ceny opału wzrosną. |