Ministerstwo środowiska zapewnia, że chce systemowo rozwiązać problem zanieczyszczeń powietrza w naszym kraju i podjęte zostały już w tej sprawie działania.
"Mimo że Polska ma najbardziej zanieczyszczone powietrze w UE, to Polacy nie są o tym informowani w odpowiedni sposób" - uważają przedstawiciele Polskiego Alarmu Smogowego.
Organizacja przekonuje, że obywatele innych państw UE są informowani o wysokim zanieczyszczeniu powietrza przy zdecydowanie niższych niż w Polsce stężeniach zanieczyszczeń. Jako przykład podaje stolicę Francji, gdzie alarm smogowy ogłaszany jest przy średniodobowym stężeniu pyłu PM10 na poziomie 80 mikrogramów na metr sześcienny. W Paryżu ostrzeżenie to przekazywane jest też do wszystkich mediów.
"W naszym kraju taki sam stan powietrza jest uznawany za 'dobry'. Aby ogłoszono stan alarmowy w Polsce, średniodobowe stężenie pyłu PM10 musi sięgnąć aż 300 mikrogramów na metr sześcienny. To niezwykle wysoki poziom alarmowy, jakiego próżno szukać w innych państwach UE" - podkreślono.
Przedstawiciele organizacji wskazują ponadto na naszych południowych sąsiadów, Czechów i Węgrów. Mieszkańcy tych państw są ostrzegani przed zagrożeniem po osiągnięciu poziomu średniodobowego stężenia pyłu PM10 trzykrotnie niższego niż w Polsce, wynoszącego 100 mikrogramów na metr sześcienny.
"Czy Polacy mają inne płuca niż Węgrzy i Czesi? To smutne, że o tak ważnej rzeczy, jaką jest zagrożenie naszego zdrowia, a często i życia, jesteśmy informowani nierzetelnie" - ocenił lider Polskiego Alarmu Smogowego Andrzej Guła.
Polski Alarm Smogowy dodaje, że nieinformowanie o wysokich stężeniach zanieczyszczeń w powietrzu powoduje wzrost zagrożenia zdrowia i życia Polaków. W Polsce z powodu chorób wywołanych zanieczyszczeniami powietrza rocznie umierać może nawet 45 tys. osób. "Nieświadomość zagrożenia sprawia, że nie jesteśmy w stanie chronić się przed negatywnym wpływem zanieczyszczenia powietrza w dni, kiedy stężenia rakotwórczych pyłów są największe" - zwraca uwagę Guła.
Organizacja zapowiedziała, że apel w tej sprawie, podpisany przez 10 tys. osób, przekaże pełnomocnikowi rządu ds. polityki klimatycznej Pawłowi Sałkowi.
Barbara Toczko z Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska wyjaśnia, że jeżeli dobowe stężenie pyłu PM10 przekracza 200 mikrogramów na metr sześcienny, władze lokalne powinny informować mieszkańców o ryzyku dla zdrowia przy przebywaniu na otwartym powietrzu.
300 mikrogramów to wartość alarmowa. - W takim przypadku wojewódzki inspektorat ochrony środowiska informuje odpowiedni wojewódzki zespół zarządzania kryzysowego o takim przekroczeniu i to on jest odpowiedzialny, żeby poinformować społeczeństwo o zaistniałej sytuacji - dodała.
Z kolei rzecznik resortu środowiska Paweł Mucha zapewnia, że ministerstwo chce systemowo rozwiązać problem zanieczyszczeń powietrza w naszym kraju. - Te działania już podjęliśmy, przygotowujemy też kolejne rozwiązania naprawcze - powiedział.
Wyjaśnił, że powołano komitet sterujący ds. Krajowego Programu Ochrony Powietrza, w skład którego wchodzą przedstawiciele MŚ, jak również innych ministerstw. Do współpracy zaproszono też Polski Alarm Smogowy.
Rzecznik wyjaśnił, że w ramach walki ze smogiem wprowadzone zostaną m.in. standardy emisyjne dla kotłów domowych. Zgodnie z projektem rozporządzenia Ministerstwa Rozwoju od 2018 r. nie będzie można sprzedawać ani montować w Polsce kotłów na paliwa stałe, które nie będą miały najwyższej, piątej klasy parametrów emisyjnych.
Komitet pracuje też nad propozycjami dotyczącymi standaryzacji jakości paliw stałych. Na tę kwestię zwracają szczególną uwagę organizacje pozarządowe, które uważają, iż z rynku powinny zniknąć muły, miały czy floty węglowe, które w dużej mierze odpowiadają za niską emisję.
W czwartym kwartale br. Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej ma przedstawić program, z którego prawdopodobnie będzie można dostać dofinansowanie do nowego kotła. "Ze względu na zbliżone obszary wsparcia w programach Kawka, Prosument i Ryś, a także ze względu na konieczność dostosowania finansowania do realnych potrzeb i uwarunkowań regionów, NFOŚiGW zdecydował o przygotowaniu nowego, jednolitego i elastycznego mechanizmu wsparcia dla przedsięwzięć finansowanych do tej pory w ramach ww. programów" - informował niedawno resort środowiska posłów sejmowej komisji środowiska.
Unijna dyrektywa dotycząca jakości powietrza i czystszego powietrza dla Europy zobowiązuje państwa członkowskie do ograniczenia narażenia obywateli na pył zawieszony. W przepisach ustanowiono zarówno roczną dopuszczalną wartość stężenia (40 mikrogramów na metr sześcienny), jak i dobową dopuszczalną wartość stężenia (50 mikrogramów na metr sześc.), której nie można przekroczyć więcej niż 35 razy w ciągu roku kalendarzowego. W przypadku przekroczenia dopuszczalnych wartości, państwa członkowskie muszą przyjąć i wdrożyć plany ochrony powietrza, przewidujące działania pozwalające skrócić do minimum okres przekroczenia pułapów.
W Polsce działa ok. 300 stacji pomiarowych, na których prowadzone są pomiary stężeń pyłów PM10 i PM2,5.
Pełnomocnik rządu ds. polityki klimatycznej informował niedawno w Sejmie, że od 2011 r. odnotowuje się stopniową poprawę stanu jakości powietrza. Wyjątkiem był rok 2014, kiedy odnotowano zwiększenie liczby stref z przekroczeniami dopuszczalnych stężeń dla pyłu PM10 z 36 na 42. Rok temu było 39 taki stref.
Resort dodaje, że zmniejsza się też liczba miast i aglomeracji o liczbie mieszkańców większej niż 100 tys., gdzie odnotowuje się przekroczenia stężeń pyłów zawieszonych. W 2012 r. takich miast było 23, z kolei w 2015 r. - 20.