Kary dla pracodawców, którzy zatrudniają "na czarno" i w ten sposób kryją "alimenciarzy" przed komornikiem - to jeden z pomysłów ministerstwa na zwiększenia skuteczności ściągalności alimentów.
Ze ściągalnością alimentów w Polsce jest źle od lat. Tradycyjnie znajdujemy się na końcu listy państw Unii Europejskiej pod względem liczby rodziców, którzy wywiązują się z zobowiązań alimentacyjnych.
Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej chce poprawić skuteczność egzekucji świadczeń alimentacyjnych. Na stronie internetowej Kancelarii Prezesa Rady Ministrów pojawiła się informacja o projekcie ustawy, która utrudni unikanie płacenia.
Trzeba zamknąć Klub Wspierania Dłużników
- Projekt przewiduje wprowadzenie odpowiedzialności materialnej pracodawców zatrudniających "na czarno" pracowników, będących dłużnikami alimentacyjnymi. Rozwiązanie to wejdzie w życie wraz z uruchomieniem Krajowego Rejestru Zadłużonych – informuje ministerstwo w komunikacie o proponowanych zmianach.
Specjaliści od lat podkreślają, że bez karania pracodawców, którzy wypłacają pracownikom pieniądze "pod stołem" i tym samym utrudniają lub uniemożliwiają egzekucję komorniczą należnych dzieciom pieniędzy, nie da się poprawić ściągalności alimentów.
Zobacz też: * *Marczuk: pracujemy nad pakietem alimentacyjnym
Liczba "alimenciarzy" nie spadnie tak długo, jak będzie istniało społeczne przyzwolenie na unikanie płacenia. Niepłacący rodzice (polski alimenciarz ma twarz ojca – aż 96 proc. z nich to właśnie mężczyźni) bardzo często tłumaczą, że chcieliby łożyć na dzieci, ale nie są w stanie, gdyż nie posiadają stałego zatrudnienia lub wprawdzie są zatrudnieni, ale zarabiają tak mało, że komornik nie może dokonać zajęcia pensji.
Tak dramatyczny obraz ma niewiele wspólnego z prawdą. W rzeczywistości nieuczciwi alimenciarze pracują, ale albo w całości na czarno, albo umawiają się z szefem na minimalne wynagrodzenie, a resztę dostają "pod stołem". Bez podatków i obawy, że pieniądze zostaną zajęte na poczet egzekucji.
Czytaj więcej: * *Bezrobocie spada, a ludzie wciąż chcą pracować na czarno. Dlaczego nielegalne giełdy wciąż są pełne ludzi
Specjaliści zajmujący się problematyką alimentów powtarzają, że pierwszym krokiem do poprawy ściągalności pieniędzy na dzieci jest zmiana ludzkiej mentalności – tak by niepłacenie nie było traktowane jako wyraz "życiowego sprytu".
Na ten problem zwrócił uwagę w rozmowie z money.pl Andrzej Ritmann, rzecznik prasowy Izby Komorniczej w Łodzi.
- Dłużnicy alimentacyjni bardzo często mają pieniądze, ale nie płacą, bo wyznają zasadę, że "na byłe dzieci nie płacą". "Bo to zła kobieta była". Nie żartuję - to są cytaty z dłużników i to nierzadkie. Trudno mi stać po ich stronie - mówi Ritmann. - Do tego często powstaje coś, co nazywam "zorganizowaną grupą wspierania dłużnika". Wchodzi do niej obecny partner, pracodawca, rodzice. Kryją i chwalą dłużnika, że taki sprytny, bo wykiwał komornika. Na pewno komornika? – pyta retorycznie rzecznik prasowy Izby Komorniczej w Łodzi.
*Czytaj więcej: Martwe psy w kanapie, mocz w mieszkaniu i deratyzacja na co dzień. Oto prawda o pracy komorników *
Ministerstwo ma dość dłużników, którzy tłumaczą uchylanie się od płacenia brakiem pracy. Chce, by unikający obowiązków byli kierowani do wykonywania pracy. Jeśli nie będzie można znaleźć im pracy w żadnej firmie prywatnej, nic nie stoi na przeszkodzie, by były to zadania organizowane przez państwo (np. roboty publiczne).
Wyższe kryterium dochodowe
W 2017 r. świadczenia z Funduszu Alimentacyjnego otrzymywało tylko 300 tys. dzieci z blisko miliona tych, na których rodzice nie płacą alimentów. Za ten stan rzeczy odpowiada bardzo niskie kryterium dochodowe uprawniające do świadczeń. Wynosi ono 725 zł. Ustalone zostało na tym poziomie w 2008 r. i od tego czasu ani razu nie zostało podniesione – i to niezależnie od tego, że przez te 10 lat minimalne wynagrodzenie wzrosło o prawie 1 000 zł (ze 1 126 zł do 2 100 zł), w górę poszły też koszty życia, kryterium dochodowe uprawniające do świadczenia ani drgnęło.
Organizacje występujące w obronie praw dzieci, Rzecznik Praw Dziecka i Rzecznik Praw Obywatelskich od dawna apelowali o poniesienie absurdalnie niskiego progu. Jest szansa, że wezwania te nareszcie odniosą skutek. W informacji o projekcie czytamy, że próg ma zostać podniesiony do 800 zł. To wciąż mało, bo podwyżka o 75 zł nie oznacza, że świadczeniami z Funduszu zostanie objęta jakaś znacząca nowa grupa dzieci, ale mimo wszystko warto odnotować fakt, że wreszcie jest szansa na podniesienie progu.
Zgodnie z ustawą z 7 września 2007 r. wysokość świadczenia z Funduszu Alimentacyjnego nie może przekroczyć 500 zł. Z danych ministerstwa rodziny wynika, że średnia wartość wsparcia wypłacanego z funduszu to 374 zł.
To tylko niektóre propozycje, które mają poprawić los dzieci "alimenciarzy". Pełen projekt ustawy o zmianie niektórych ustaw w celu poprawy skuteczności egzekucji świadczeń alimentacyjnych poznamy za kilka dni.
3-miesięczne zaległości mogą skutkować karą więzienia
To nie pierwsza w ostatnich dwóch latach próba rozwiązania problemu uchylania się niektórych rodziców od płacenia alimentów. W maju 2017 r. znowelizowano art. 209 Kodeksu karnego. Zmiana przewiduje, że zalegający z alimentami na kwotę równą lub przewyższającą trzymiesięczne zobowiązania, może zostać ukarany grzywną, albo nawet karą do roku więzienia. Wobec skazanych stosowany jestdozór elektroniczny, by mogli pracować i spłacać zobowiązania.
Resort sprawiedliwości chwali się, że już w pierwszych miesiącach po nowelizacji ściągalność alimentów do Funduszu Alimentacyjnego w wzrosła o 100 proc. Podczas gdy jeszcze w 2015 r. wynosiła niecałe 13 proc., to już w trzecim kwartale 2017 r. osiągnęła 26 proc.
Wyraźnie zmniejszyła się również liczba uchylających się od obowiązku alimentacyjnego, którzy trafiają do Krajowego Rejestru Długów. O ile w marcu 2017 r. wpisano do rejestru prawie 2,5 tys. nowych dłużników alimentacyjnych, to we wrześniu było już ich tylko niespełna 600.
Czytaj więcej: Ściągalność alimentów wzrosła o 100 proc. Zmniejszyła się też liczba uchylających się
Spadkowi liczby rodziców unikających płacenia alimentów towarzyszy zmniejszanie się kwot długów. W pierwszej połowie roku dług nowych dłużników alimentacyjnych trafiających do Krajowego Rejestru Długów sięgał miesięcznie w sumie od 150 do 180 mln zł. W kolejnych miesiącach był już około dwa razy niższy – od 90 do 106 mln zł.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl