Choć PKO BP wypowiedziało umowy kredytowe Almie i chce odzyskać 60 mln zł w kilka dni, to sieć delikatesów nie ma aż tak dużych kłopotów jak mogłoby się wydawać. Wszystko zależy teraz od tego, co zrobi sąd. Ten już za miesiąc może podjąć decyzję o wszczęciu postępowania sanacyjnego. A to oznacza, że nawet przez rok Alma nie będzie musiała w ogóle spłacać swoich kontrahentów.
Sieć delikatesów jest na zakręcie. Nie płaci wielu dostawcom przez co półki świecą pustkami. Seryjnie zamyka też swoje nierentowne sklepy, planuje zwolnienia grupowe i wykazuje straty. Żeby tego było mało, kilka dni temu PKO BP wypowiedział spółce kredyty. W siedem dni Alma musi oddać 60,88 mln zł.
- Decyzja banku była poprzedzona wielomiesięcznym postępowaniem restrukturyzacyjnym, które nie doprowadziło do satysfakcjonujących jednocześnie dla dłużnika jak i banku rozstrzygnięć, dających perspektywę spłaty zaciągniętych zobowiązań - tłumaczy rzecznik PKO Banku Polskiego Łukasz Świerżewski.
Alma nie chciała komentować sprawy. Wbrew pozorom wypowiedzenie kredytów nie musi oznaczać końca sieci delikatesów. Ta w połowie września złożyła bowiem w krakowskim sądzie wniosek o proces sanacyjny. W środę sąd wyznaczył doradcę sanacyjnego, którym został Dariusz Sitka.
- Moją rolą jest ocenić kondycję spółki i przedstawić ją sądowi. Ponieważ dopiero zaczynam się zajmować sprawą, więc wolę się nie wypowiadać - przekazał money.pl.
Postępowanie sanacyjne to nowość w polskim prawie. Funkcjonuje dopiero od początku roku. Sąd może zamiast ogłaszać upadłość firmy, na jej wniosek przeprowadzić postępowanie sanacyjne, które ma zapobiec bankructwu. Sitka ma teraz 21 dni na przedstawienie przed sądem raportu, czy jest sens przeprowadzić taki proces. Następnie sąd ma 14 dni na decyzję o tym, czy rozpocząć postępowanie sanacyjne.
Jeśli tak się stanie, Alma może zostać uratowana. Od tego momentu nawet przez rok nie będzie bowiem musiała płacić żadnych zaległych rat kredytów czy zobowiązań wobec dostawców.
- Wszczęcie postępowania sanacyjnego powoduje zawieszenie z mocy prawa wszelkich postępowań egzekucyjnych skierowanych do majątku dłużnika wchodzących w skład masy sanacyjnej. Nie ma znaczenia, czy umowa kredytowa została wypowiedziana wcześniej. Taki jest właśnie cel tego postępowania - tłumaczy radca prawny i licencjonowany doradca restrukturyzacyjny Izabela Rajczyk z poznańskiej Kancelarii Prawnej Bętkowska Rajczyk.
Chodzi o to, aby dać dłużnikowi czas na przeprowadzenie restrukturyzacji. Alma będzie mogła negocjować swoje kredyty, prosić o wydłużenie ich spłaty albo nawet częściowe anulowanie długów. Jak dodaje Rajczyk, wszystko to ma sprawić, że dłużnik wyjdzie na prostą.
Jej zdaniem bardzo dużo zależy od działań konkretnego doradcy. - Wprowadzając zawód doradcy restrukturyzacyjnego, ustawodawca przyjął zasadę autonomicznego przyznania uprawnień doradcy wszystkim licencjonowanym syndykom. Problem w tym, że osoby takie przez lata przyzwyczajane były do przygotowania przedsiębiorstwa na sprzedaż lub likwidację i działają w myśl takich mechanizmów - mówi Izabela Rajczyk.
Czy właściciel i prezes spółki Jerzy Mazgaj pozostanie na swoim stanowisku, zadecyduje sąd.
- W wyjątkowych sytuacjach, gdy prowadzone postępowanie sanacyjne wymaga osobistego udziału dłużnika lub jego reprezentantów, a jednocześnie dają oni gwarancję należytego sprawowania zarządu, sąd może zezwolić dłużnikowi na wykonywanie zarządu nad całością lub częścią przedsiębiorstwa w zakresie nieprzekraczającym czynności zwykłego zarządu – tłumaczy Izabela Rajczyk.
Wypowiedzenie umowy przez PKO BP jest więc dość dziwnym ruchem, skoro ten wiedział, że Alma stara się o postępowanie sanacyjne.
- Pragniemy jednak podkreślić, że decyzja banku o wypowiedzeniu umów kredytowych nie stoi w sprzeczności ze złożonym przez Spółkę wnioskiem o otwarcie postępowania sanacyjnego, Bank nie wyklucza bowiem udziału w ewentualnej sanacji i jest otwarty na rozmowy w tej sprawie – mówi Łukasz Świerżewski.
Zupełnie inaczej podchodzi do sprawy mBank, który także pożyczał spółce pieniądze.
- Alma złożyła do sądu wniosek o postępowanie sanacyjne, wobec czego mBank, zgodnie z obowiązującym prawem, nie zamierza podejmować wobec spółki działań windykacyjnych ani wypowiadać istniejących umów – przekazał nam bank.
Pojawiły się więc plotki, że wypowiedzenie umów przez PKO BP może być działaniem o podłożu politycznym. PKO BP jest bowiem bankiem kontrolowanym przez Skarb Państwa. Z kolei Jerzy Mazgaj po zeszłorocznych wyborach parlamentarnych bardzo negatywnie wypowiadał się o PiS. Zarówno Alma, jak i PKO BP odmówiły nam komentarza w tej sprawie.
- Takie informacje krążą po rynku, ale szczerze mówiąc są mało wiarygodne. Na pewno powody do wypowiedzenia umów były, bo spółka ma ogromne problemy – mówi nam anonimowo jeden z analityków.
Część ekspertów twierdzi nawet, że wypowiedzenie umowy kredytów może być tylko przyczynkiem do otwarcia przez sąd postępowania sanacyjnego. Czy tak się rzeczywiście stanie, dowiemy się za miesiąc, góra półtora.