- Jesteśmy otwarci na krytykę, jeśli tylko jest ona oparta na faktach – mówi Marta Rzetelska, PR Manager firmy Amazon, komentując zarzuty dziennikarki Adriany Rozwadowskiej o to, że próbuje ją zastraszyć i zniechęcić do podejmowania tematów związanych z działalnością firmy.
Wczoraj pisaliśmy o tym, że do redakcji "Gazety Wyborczej" przyszło pismo podpisane przez Dyrektora Generalnego Amazona w Polsce Rodrigo Zapatę, w którym najpierw zarzucił dziennikarce Adrianie Rozwadowskiej mijanie się z prawdą, a później zagroził, że jeśli nadal tak chętnie będzie pisała o sprzedażowym gigancie, będzie "dochodzić swoich praw na drodze sądowej".
O korespondencji poinformowała we wpisie na Facebooku sama dziennikarka, która poskarżyła się, że „nie po raz pierwszy jest naciskana przez wielką korporację, której nie podoba się wydźwięk jej tekstów, ale po raz pierwszy zostało wobec niej sformułowane wezwanie do
Zacytowała fragmenty pisma, z których wynika, że zarzuty Amazona były niekonkretne i tak naprawdę firma chce zniechęcić ją do podejmowania analiz na jej rzecz w przyszłości.
- Amazon nie każe więc prostować kłamstw czy przeinaczeń, ale wzywa dziennikarkę do ogólnikowego "zaprzestania działań". Teraz za każdym razem, zanim napiszę cokolwiek o Amazonie, zastanowię się więcej niż do tej pory razy, bo nad każdym tekstem unosić się będzie widmo procesu. Cel więc osiągnął – napisała Rozwadowska.
Czytaj też: * *"Załatwię ci pracę w Amazonie". Ktoś podszywa się pod rekruterów firmy i organizuje rozmowy
Amazon: "Każdy ma prawo się bronić"
Poprosiliśmy Amazon o skomentowanie zarzutów dziennikarki o próbę kneblowania jej ust.
- Naszą intencją było wskazanie poważnych naruszeń, jakich dopuściła się dziennikarka, publikując wiele nieprawd na nasz temat. Każdy, kto jest niesłusznie oskarżany, powinien moc się bronić – wyjaśnia Marta Rzetelska w odpowiedzi na pytanie o cel listu wysłanego do redakcji "Gazety Wyborczej".
Spółka przesłała do redakcji money.pl list, który wcześniej skierowała do Jerzego B. Wójcika, wydawcy "Gazety". Czytamy w nim m.in.:
_ - W artykule „Pracownika Amazona poznasz po chorych stopach. W Polsce bunt w magazynach, w Niemczech i Hiszpanii – protesty” z dnia 19 lipca 2018 r. red. A. Rozwadowska stawia Amazon szereg bardzo poważnych, acz nieprawdziwych, zarzutów. Poniżej przytaczamy wyłącznie niektóre z nich: _
_ - Amazon rzekomo narzuca normy pracy, którym pracownicy nie mogą sprostać. Autorka nie wspomina, że wskaźniki i cele są wyliczane na podstawie rzeczywistych wyników osiąganych przez większość pracowników. Tym samym zdecydowana większość pracowników osiąga stawiane im cele i uzyskuje przysługujące z tego tytułu bonusy. A zatem teza red. A. Rozwadowskiej, jakoby cele i wskaźniki narzucane przez Amazon były nie do osiągnięcia, jest nieprawdziwa; _
_ - pracownicy osiągający najsłabsze wyniki są rzekomo masowo zwalniani. Autorka nie wspomina, że skala zwolnień wśród polskich pracowników Amazon w ciągu ostatnich lat nie przekracza 1,5 proc. (....). _
Trzystronicowy list zawiera uwagi dotyczące w sumie pięciu tekstów, w których zarzuca autorce stronniczość, brak rzetelnego udokumentowania podawanych informacji i uniemożliwienie firmie ustosunkowania się do zarzutów.
- Szanujemy niezależność dziennikarską i jesteśmy otwarci na merytoryczną krytykę. Musi ona jednak być rzetelna, rzeczowa, prawdziwa, a jej forma - adekwatna do stawianych zarzutów. Dotychczasowe publikacje red. Adriany Rozwadowskiej nie spełniają tych kryteriów i naruszają dobra osobiste Amazon. Uprzejmie prosimy o zaprzestanie tych działań. W przeciwnym razie zmuszeni przekazać tę sprawę prawnikom i dochodzić swoich praw na drodze sądowej – czytamy w piśmie.
Właśnie to ostatnie zdanie najbardziej zdenerwowało Adrianę Rozwadowską, która odebrała je jako próbę zastraszenia jej.
Czy firma rzeczywiście ma zamiar reagować pozwami sądowymi na kolejne artykuły? Marta Rzetelska zaprzecza i podkreśla, że firma nie sprzeciwia się podejmowaniu przez dziennikarzy tematów związanych z działaniem Amazona, ale "nie będzie akceptowała wielokrotnego powtarzania nieprawdziwych informacji".
A co z dotychczasowymi "naruszeniami"?
- Jesteśmy w kontakcie w tym temacie z „Gazetą Wyborczą” – informuje Rzetelska.