Zatrudnieni w Amazonie zastanawiają się, czy wolno im chodzić do toalety. - Można się śmiać z tymi toaletami, ale jak trafisz akurat na kolejkę, to w tyle głowy jest obawa, że zaraz będzie opier... - mówi anonimowo money.pl jeden z nich. Są jednak i tacy, którzy firmy bronią.
Amazon nie ma dobrej prasy w Polsce. Od początku obecności firmy w kraju padają zarzuty o nieludzkie warunki pracy i absurdalnie niskie - w zestawieniu z nimi - zarobki. Ostatnio w firmę uderzyła dodatkowo opinia Jarosława Łuckiego, biegłego sądowego. "Praca w Amazonie nie jest dostosowana do możliwości fizycznych i psychicznych człowieka i pracownika" – uznał w ekspertyzie dla sądu. Informowaliśmy o tym w money.pl.
Zobacz także: Inwazja robotów. Zobacz wrocławski poligon Amazona
Jakby tego było mało, dzień później informowaliśmy o nowym rozwiązaniu, które ma "zoptymalizować" pracę w Amazonie. W praktyce chodzi o jeszcze większą kontrolę pracowników. Firma opatentowała opaskę, która wibracjami będzie sugerowała pracownikowi, czy dobrze pracuje.
To skłoniło nas, żeby sprawdzić, czy faktycznie jest tak źle, jak o Amazonie mówią. Zaczęliśmy od internetowych forów, zamkniętych grup pracowniczych i opinii w serwisach z ogłoszeniami o pracę. Pojawiające się tam opisy pracownicy i przedstawiciele związków zawodowych potwierdzili nam w rozmowach.
Wyjście do toalety to rzadki luksus
Pierwsze, co uderza w komentarzach w sieci, to słowo "norma". Można odnieść wrażenie, że cała praca w Amazonie kręci się wokół procentów.
"Ile mam czasu na toaletę w procesie na wro2? Też już ''mądrzy'' ogarnęli norme??!!!" – pyta jeden z pracowników w facebookowej grupie (pisownia oryginalna - red.).
Inni pół żartem, pół serio odpowiadają, że od tego jest przerwa albo że po prostu trzeba trzymać. Pojawiają się także głosy, że lepiej za długo i za często nie chodzić, bo można się spodziewać pytań od przełożonych.
- Można się śmiać z tymi toaletami, ale jak trafisz akurat na kolejkę, to w tyle głowy jest obawa, że zaraz będzie opier... - mówi money.pl jeden z pracowników, który prosi o anonimowość. Pod nazwiskiem nie chce zresztą rozmawiać nikt, poza Grzegorzem Cisoniem, przewodniczącym ZOZ NSZZ Solidarność Amazon Fulfillment.
Przewodniczący związków zawodowych przyznaje, że toaletowy problem istnieje. Bywa, że pracownicy mają do nich daleko, bo np. pracują na wysokości, a czas jest w Amazonie niezwykle cenny i każda taka "wycieczka" jest niemile widziana.
- To prawda, że toalety są bardzo oddalone w przypadku części stanowisk pracy. Zdarzały się sytuacje, że osoby były upominane za zbyt częste czy za długie wizyty w toalecie. Głównym problemem jest fakt, że przez skorzystanie z toalety, można zawalić normę. Dlatego niektórzy wolą się męczyć. Inna sprawa, że czasami - zwłaszcza w przypadku pań - po prostu trzeba do tej toalety pójść częściej. To absurdalne, żeby ktoś musiał wówczas zapominać o własnej higienie osobistej i zdrowiu, kosztem wykonania postawionego przed nim zadania - mówi Cisoń.
Zmęczenie fizyczne i psychiczne
Praca w Amazonie - o ile nie jest się kimś wysoko postawionym - to najczęściej ciężka fizyczna harówka. Ludzie ostrzegają się w internecie, że bez wydolności i siły zawodowego sportowca lepiej się na nią nie porywać.
"Mówią, że jak pracownik nie daje sobie rady na danym stanowisku ,to ma ponowne szanse na innym. A prawda jest taka, że zmuszani jesteśmy do pracy przy skanerze i nie ważne czy, ty dajesz sobie z nim rade. Przecież widzą w komputerach, że robi się małą normę lub robi się błędy (...). Zwalnia się za byle co. Mówią, że dostaje się ponowne przyuczenie, a to nie jest prawda. Nikt nigdy do mnie nie podszedł. Ale czepianie się o normę i błędy to norma. Przerzucają z działu na dział, a potem znów się czepiają o normę" – pisze Yaro (pisownia oryginalna - red.) na jednym z popularnych serwisów z ogłoszeniami o pracę.
Podobnych opinii jest więcej. Problem jest zresztą nie tylko w Polsce. - Gorsze od zmęczenia fizycznego, jest tylko zmęczenie psychiczne. Ciągła presja wyników. Wszędzie słyszę tylko "norma", "norma" - mówi nam pracownik irlandzkiego oddziału Amazona.
Komentarze te pokrywają się z ekspertyzą biegłego sądowego. Takie skargi spływają też do związków zawodowych. - Ogólnie można stwierdzić, że podstawowe warunki pracy i przepisy BHP są przestrzegane. Skoro jednak biegły ocenił, że są problemy, to trudno z tym dyskutować. Nieprawidłowości w spółce nie brakuje - przyznaje Cisoń.
W Amazonie są różne stanowiska pracy, a w związku z tym różne normy i obciążenia, jakim poddawani są pracownicy. Przykładowo norma może zakładać, że pracownik ma w ciągu godziny do rozłożenia 300 pojedynczych przedmiotów w różnych lokalizacjach. - Te przedmioty są różnej wielkości (od guzika do małej mikrofalówki) i czasami trzeba je rozłożyć w dużych odległościach od siebie. Jest to niezwykle trudne do zrealizowania. Dodatkowym problemem jest fakt, że regał gdzie należy wyłożyć, te przedmioty może być już zapełniony w 130 procentach - mówi Grzegorz Cisoń.
Wyjaśnia także, że pracownik nigdy nie wie jaką ilość przedmiotów pobiera i musi je rozłożyć w alejkach regałów zgodnie z ustaloną kolejnością. - Każde takie pobranie wiąże się z czasem, z którego przecież jest się rozliczanym - podkreśla.
Szef związków zawodowych potwierdza również słowa pracowników, że pracę stracić bardzo łatwo. Regulaminy są skomplikowane i nie wszyscy potrafią się w nich połapać.
- Powtarzające się niewykonywanie norm, nawet jeśli będzie bardzo zbliżona do 100 proc., może skutkować rozwiązaniem umowy o pracę. Podobnie mogą skutkować popełniane błędy. Takim błędem może być np. sytuacja, gdy wykładany przedmiot znajdzie się w niewłaściwie przypisanej lokalizacji. Do takiej sytuacji może dojść, gdy inny pracownik przełoży jakiś produkt celowo lub przez przypadek. To oczywiste, że norma powinna spadać, gdy regały są przeładowane, ponieważ potrzeba więcej czasu na odnalezienie wolnych miejsc, szczególnie w przypadku gdy pracownik ma do wyłożenia duże gabarytowo rzeczy - mówi Cisoń.
Od trzeciego dnia wycisk
Mimo krytyki Amazon nie ma problemu z brakiem rąk do pracy, a jego zyski rosną. Choć - zdaniem niektórych komentujących - powodem jest fakt, że firma nie ma specjalnych wymagań wobec kandydatów.
"Agencje pośrednictwa biorą dla Amazonu każdego niesikającego pod siebie i potrafiącego się w miarę czytelnie podpisać. Pierwszy dzień to zachwalanie pracy, benefitów i pysznego żarcia w kantynie. Drugi (jeśli ktoś nie ucieknie po pierwszym), to przedstawienie wspaniałej przyszłości i wielkiej kariery. Od trzeciego zaczyna się wycisk" - czytamy opinię o firmie.
Zadowolonych też nie brakuje
W sieci są jednak także komentarze osób, które nie rozumieją "żalenia się" innych pracowników i radzą zmienić pracę. Można byłoby podejrzewać, że to celowo zamieszczane wpisy, których zadaniem jest poprawa PR-u firmy, gdyby nie fakt, że podpisują się pod nimi osoby z otwartymi profilami w mediach społecznościowych (Choć w zamkniętych grupach).
- Praca polega na zarabianiu pieniędzy, a nie na przyjemnościach. Dopóki płacą mi tyle, na ile się umawialiśmy, nie widzę problemu. Narzekają ci, którzy chcieliby zarabiać za nic – mówi nam pracownik magazynu w podpoznańskich Sadach.
Grzegorz Cisoń z "Solidarności" tłumaczy, że różnice w ocenie firmy przez pracowników są w dużej mierze spowodowane wiekiem i doświadczeniem pracowników.
- Dla części zatrudnionych to pierwsza praca w życiu i nie mają punktu odniesienia. Przyjmują, taki stan rzeczy za normę. Z tego powodu nie dopatrują się nieprawidłowości. Znaczna część pracowników nie ma wyboru, ponieważ w okolicy innej pracy po prostu nie ma. Pogodzili się z obecnym stanem rzeczy. Szereg pracowników ma młode organizmy, które znoszą trudy pracy i zapewne dopiero za jakiś czas mogą mieć problemy zdrowotne - mówi.
Walka o prawa pracowników nie jest łatwa
Związki zawodowe zbierają wszelkie skargi i próbują wymuszać na władzach firmy zmiany. Powołują przy tym na swoich ekspertów, których raporty są argumentami w prawnych przepychankach.
Wywalczenie swoich racji nie jest jednak łatwe, czego przykładem może być kwestia szatni w starych magazynach we Wrocławiu i Poznaniu. Konieczność ich przebudowy potwierdziła m.in. Państwowa Inspekcja Pracy.
- Szatnie są o połowę za małe, w szafkach trudno zmieścić swoje rzeczy. Termin ich przebudowy był kilkukrotnie przesuwany przez Państwową Inspekcję Pracy we Wrocławiu na wniosek Spółki Amazon Poland. Zawsze zajdą się jakieś powody i ważniejsze inwestycje niż dostosowanie zaplecza higieniczno-sanitarnego do polskich wymogów prawnych. Najnowszy termin wykonania to koniec kwietnia 2018 r. wiec niewiele czasu już zostało – mówi Grzegorz Cisoń.
- Kontakt z centralą w USA to tygodnie oczekiwania. Nie jesteśmy w Stanach Zjednoczonych, gdzie prawo pracy jest zupełnie inne. Właściciel, będący obecnie najbogatszą osobą świata [Majątek Jeffa Bezosa szacowana jest na 123 mld dolarów – red.,] powinien to zrozumieć. Mam wrażenie, że najważniejszy jest w tym przypadku ogromny zysk, z którego ciężko by było firmie zrezygnować. To jest niestety warunek konieczny do bardziej ludzkiego podejścia do kwestii rozliczania pracowników - mówi przewodniczący zakładowej "Solidarności".
Dodaje, że jedynym sposobem na poprawę sytuacji pracowników są zmiany w Kodeksie pracy, które pozwolą na chwilę wytchnienia.
Amazon: "Działamy zgodnie z prawem"
Przedstawiciele Amazona pytani przez dziennikarzy "Gazety Wyborczej" o opinię biegłego, nie mieli sobie nic do zarzucenia. - Zawsze działamy zgodnie z prawem pracy. Jak każdy pracodawca mamy oczekiwania dotyczące wydajności – przytaczała wypowiedz rzeczniczki firmy "Wyborcza", która pierwsza opisała sprawę.