Opaski dla pracowników to żadna sensacja, a ułatwienie pracy – przekonuje rzeczniczka Amazona w Polsce. Ale eksperci wskazują, że to nie pierwsze informacje o „niepokojących środkach kontroli" w firmie.
- Spekulacje medialne na temat tego patentu wprowadzają w błąd – pisze w odpowiedzi do money.pl Marzena Więckowska, rzeczniczka Amazona w Polsce. Chodzi o opatentowanie przez amerykańskiego giganta opaski elektronicznej. Za pomocą ultradźwięków będzie ona podawać dokładną lokalizację pracowników. Z kolei impulsy elektryczne przez wibracje będą wskazywać pracownikom drogę do odpowiedniej półki. Wszystko w celu „optymalizacji pracy”, czyli jeszcze szybszej obsługi w magazynach korporacji. Jednocześnie jednak urządzenie może śledzić pracownika przez cały czas jego pracy i podawać np. czas spędzony w toalecie.
- Każdego dnia w firmach na całym świecie pracownicy używają skanerów ręcznych do sprawdzenia stanu magazynowego, czy realizacji zamówień. Nasz pomysł, jeśli zostanie wdrożony w przyszłości, usprawni proces i zwiększy komfort pracy. Przenosząc skaner na nadgarstek, pracownik nie musiałby trzymać w ręku urządzenia i patrzeć w jego ekran – podkreśla Więckowska.
Odmiennego zdania jest Karol Muszyński, socjolog prawa i ekspert Fundacji Kaleckiego. Podkreśla on, że Amazon ma opinię pioniera w dziedzinie ciągłej kontroli pracowników. - Proponowany patent to jedynie logiczne rozwinięcie ciągle intensyfikowanego procesu nadzoru, zdaniem wielu dziennikarzy i ekspertów charakterystycznego dla amerykańskiej korporacji. Wiemy z kontroli Państwowej Inspekcji Pracy oraz doniesień dziennikarskich, że w zakładach na podwrocławskich Bielanach pracownicy posługują się skanerami kodów kreskowych, które na bieżąco wysyłają informacje do systemu monitorującego i zapisującego dokonane przez nich czynności oraz czas, w których są one wykonywane. System następnie służy do oceny i dyscyplinowania pracowników, nawet za bardzo krótkie przerwy w pracy, np. na skorzystanie z toalety – wylicza.
W Amazonie opaski, w Biedronce holtery
Ponadto Muszyński zaznacza, że śladami amerykańskiej firmy idzie coraz więcej przedsiębiorstw w Polsce. Na przykład w pewnej bardzo znanej sieci dyskontów w Polsce w zeszłym roku założono niektórym pracownikom urządzenia rejestrujące pracę serca. Według eksperta to „niepokojące formy kontroli pracowników”.
- Wszystkie te działania mają zdaniem pracodawców służyć zwiększeniu efektywności pracy pracowników. Należy jednak pamiętać o dwóch rzeczach. Po pierwsze - o godności i prywatności samych pracowników, którzy nie mogą być zmuszani do dzielenia się swoimi danymi zdrowotnymi, czy dyscyplinowani za korzystanie z łazienki. Po drugie - o tym, że najbardziej produktywny jest pracownik, który jest przekonany o wartości i sensowności własnej pracy oraz szanowany – kończy Muszyński.