Adamski wyjaśnił, że wśród zaginionych nośników znajdują się kopie laptopów dwojga głównych oskarżonych w sprawie oraz urządzenia mp3, a także cztery dyski zawierające kopie danych sporządzone na potrzeby jednego z biegłych.
- Sąd dysponuje oryginałami wszystkich tych nośników elektronicznych - podkreślił Adamski, dodając, że w jego opinii postępowanie ws. Amber Gold nie jest żaden sposób zagrożone.
O sprawie rzekomego zaginięcia dowodów informowaliśmy w środę po południu. Dowiedziało się o nim Radio Gdańsk. Obok korespondencji i danych klientów, na dyskach znalazły się programy do obsługi księgowo-finansowej firmy.
Pliki te ABW skopiowała na swoje dyski w sierpniu 2012 r., kiedy weszła do gdańskiej siedziby spółki. Komputery, na których znajdowały się oryginalne pliki, zostały już sprzedane przez syndyka. Jeśli więc dyski się nie odnajdą, nie będzie możliwości odzyskania danych z innych źródeł.
Łódzka prokuratura okręgowa, która zajmuje się sprawą, zapewnia, że dyski przekazała do gdańskiego sądu i że ma na to pokwitowanie. Ten jednak od miesiąca nie może się ich doszukać.
"Sprawa wyszła na jaw po tym, jak obrońca Katarzyny P. - adwokat Anna Żurawska - zażądała wglądu w źródłowe dane zawarte na tych dyskach" - czytamy w artykule Radia Gdańsk.
Proces Marcina P. i Katarzyny P., właścicieli Amber Gold, trwa od marca 2016 r. przed Sądem Okręgowym w Gdańsku. Według śledczych, Marcin P. i jego żona oszukali w latach 2009-12 w ramach tzw. piramidy finansowej w sumie niemal 19 tys. klientów spółki, doprowadzając do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 mln zł.
Prokuratura ustaliła, że spółka Amber Gold była tzw. piramidą finansową, a oskarżeni bez zezwolenia prowadzili działalność polegającą na gromadzeniu pieniędzy klientów parabanku.