Świadek tłumaczył podczas środowego posiedzenia komisji, że jego współpraca z Amber Gold miała miejsce w lipcu 2012 r. i trwała cztery tygodnie. - Była to praca radcy prawnego udzielającego pomocy prawnej spółce w ramach prowadzonej przeze mnie kancelarii prawnej - mówił Kunachowicz.
Dodał, że ta współpraca zaczęła się od pytania jego kolegi, byłego doradcy zarządu Amber Gold, Emila Marata, "czy byłbym zainteresowany przyjrzeniem się i pomocą spółce OLT". - Tak się nawiązała współpraca - wskazał świadek.
- Spotkałem się z zarządem Amber Gold (spotkanie umówił b. dyrektor zarządzający OLT Express Jarosław Frankowski - przyp. red.), na tym spotkaniu została przedstawiona potrzeba uporządkowania korporacyjnych aspektów spółki. Jako specjalista od prawa handlowego podjąłem się działania, które miało na celu stworzenie ładu korporacyjnego, przedstawienia koncepcji, jak tę spółkę i grupę spółek uporządkować korporacyjnie - relacjonował.
Kunachowicz dodał, że z Marcinem P. ustalili umowę o współpracy pomiędzy jego kancelarią a Amber Gold S.A. - Tę umowę przygotowaliśmy u nas w kancelarii, ona została wysłana do spółki, nigdy nie została podpisana, a następnie przystąpiłem do działania - poinformował.
Świadek wskazał, że w ramach tego działania podjął się analizy korporacyjnych aspektów całego przedsięwzięcia. - Analizy Prawa bankowego, analizy Kodeksu spółek handlowych. Zastanawiałem się nad tym, co to są czynności bankowe, co to jest umowa składu - wymienił.
- Finalnie przygotowałem prezentację i koncepcję ładu korporacyjnego. To wszystko było oparte o warunek, który przedstawiłem, a mianowicie taki, że chciałbym, aby finanse firmy zostały sprawdzone przez biegłych. Żeby biegli wypowiedzieli się i audytowali przepływy finansowe całego tego przedsięwzięcia - powiedział.
Marcin P. nigdy swych zapewnień nie spełnił
Kunachowicz zaznaczył, że od Marcina P. dostał zapewnienie, że takie analizy i opinie biegłych są w trakcie realizacji i że lada dzień to zostanie przedstawione zarządowi oraz jemu.
- Tak się nigdy nie stało. Finał jest tego taki, że w momencie, kiedy sam sprawdziłem w firmie audytorskiej, że takiego zlecenia w ogóle nie było złożonego na realizację analizy i opinii biegłych, wówczas podjąłem decyzję, że moja praca w ramach tej usługi prawnej się skończyła. Wypowiedziałem swoją umowę i złożyłem taką informacje na biurze podawczym i również przekazałem P. - relacjonował świadek.
Kunachowicz zwracał uwagę, że formalnie nigdy nie był członkiem rady nadzorczej Amber Gold. - Nie wymaga wielkiego wysiłku, żeby sprawdzić dokumenty spółki Amber Gold. Żeby stwierdzić, że w umowie spółki nie ma przewidzianej rady nadzorczej. Na dzień, w którym ja pracowałem, na te cztery tygodnie, w których pracowałem dla Amber Gold, nie było rady nadzorczej. Ta koncepcja dopiero miała powstać w ramach przygotowania ładu korporacyjnego. Trzeba wiedzieć o tym, że w spółce z o.o. rada nadzorcza nie jest obligatoryjna, jest fakultatywna. Żeby powstała musi być zapis w akcie notarialnym, w umowie spółki - tłumaczył.
Dodał, że po wyborze członków rady nadzorczej odpowiednie dokumenty prawne trzeba złożyć do KRS. - Żadna z tych czynności prawnych nie została wykonana w okresie, w którym ja byłem zaangażowany w prace dla Amber Gold - podkreślił.
Wassermann dopytuje i przypomina mail do dziennikarzy
Przewodnicząca komisji śledczej Małgorzata Wassermann (PiS) pytała świadka, czy wyrażał zgodę, by zostać członkiem rady nadzorczej Amber Gold. - Tak - odpowiedział Kunachowicz. Wassermann dopytywała, czy taki wniosek został wysłany do sądu. - Nie - stwierdził świadek.
- Nie został, czy też sąd go odrzucił, bo właśnie nie była przewidziana rada nadzorcza? - pytała szefowa komisji. - To na co pan wyrażał zgodę skoro nie była rada nadzorcza przewidziana? - dopytywała posłanka.
- Ja się zgodziłem na to, by być w radzie nadzorczej w sytuacji, w której będzie ład korporacyjny, kiedy będzie zaudytowany bilans, kiedy będzie przedstawiony czytelny model funkcjonowania przedsiębiorstwa - odpowiedział świadek.
- To po co dużo wcześniej pan wyraża zgodę na to, by stać się członkiem tej rady; ta lista z państwa nazwiskami zostaje wysłana do sądu - argumentowała Wassermann.
Joanna Kopcińska (PiS) powołała się na "Gazetę Wyborczą", według której 18 lipca Kunachowicz napisał w mailu do jej dziennikarza: "Do rady zdecydowałem się włączyć ponieważ dotychczas nie znalazłem niczego, co by budziło wątpliwości jeżeli chodzi o zgodność z prawem Amber Gold. Jednocześnie zadziwiające i niepokojące od strony prawnej wydają mi się działania KNF. Ten obraz, który mam i materiały, które posiadamy raczej skłaniają mnie do przekonania, że firmy konkurencyjne wobec OLT lub banki mają swój udział w tworzeniu niekorzystnego klimatu wokół Amber Gold".
- To jest dokładne opisanie mojego widzenia na tamten czas, tej sytuacji - odparł Kunachowicz.
- Dokumenty i pana wypowiedzi świadczą, że pan identyfikował się i mówił, że wszedł pan do rady nadzorczej - podkreśliła Wassermann.
Rafał Białkowski, PAP